Chciałbym ranić czule
Wiem że widzisz we mnie trochę serca
Wiem ze widzisz we mnie przyjaciela
Ja nie mogę tobie nic obiecać Nawet nie chce to dlaczego jeszcze ma mnie czekasz
Chciał bym widzieć piękno które w sobie przecież macie
Chciał bym być przy tobie kiedy znów mocno zapłaczesz
Chciał bym być dla wszystkich ale tego nie potrafię
Chciałbym nie czuć tego ze przez bycie sobą ranię
wszystko jakieś nie na miejscu
Wychodzę na ulice mimo deszczu
Nie lubię go bo moknę podczas biegu
Dla innych jest potrzebny ale spływa on do ścieków
Ja chciałbym ranić czule wiem brzmi to bez sensu
Ale czy z sensem zrozumiesz tą zwrotkę o deszczu
Moje myśli tak ostentacyjne
Nie poznały że teraz się nie winie nie
Więc nie mogę nawet myśleć
Że przecież jestem dobry
i w złości jestem skromny
Ale dalej trwam nie wiem po co
każdy ruch sprawia że nie czuję się sobą
I nocą kiedy niebo pełnie gwiazd
Nie spojrzę dzisiaj w górę Przez paraliż i strach
Bo głowy nie podniosę
bardzo chciałbym dziś na gwiazdy spojrzeć
One takie piękne czy czują się samotne ?
Czy mają może dość przez miliony spojrzeń
Każdy chce ich bardzo dotknąć
Każdy chce mieć je na wyłączność
One sa dla wszystkich i pozostają sobą
Proszę dajcie mi waszą mądrość
wszystko teraz jest na miejscu
Wychodzę na ulice nie ma deszczu
biegnę i nie moknę podczas biegu
Ci co potrzebują go schodzą już do ścieków
Nie chce ranić czule teraz już rozumiem
Ale czy ty rozumiesz ? Bycie sobą zobowiązuje
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania