Chciałem tylko zapytać. Rozdział Ii

"Chciałem tylko zapytać."

Rozdział III

 

"Zamknięte drzwi"

 

Zauważ, mój drogi czytelniku, że wszystko co Nas otacza jest ze sobą połączone. Niczym niewidzialna nić, która trzyma cały świat przy życiu. Tworzy sieci, które są od siebie zależne. Bez wody oraz słońca rośliny umierają a bez nich nie ma dostarczanego tlenu organizmom. Ciągnie to za sobą łańcuch przyczynowo-skutkowy. Od braku pożywienia po brak przemysłu i technologii przy czym chcąc wytyczyć własny szlak, natura schodzi na dalszy plan. Czy ludzi również łączy owa niewidzialna nić? Owszem a dlatego, że te nici są wszędzie, tak jak w naturze a ludzie sami zawiązują te sieci a nawet w momencie gdy nić jest przetarta, tak mocno że aż przeźroczysta i gołym okiem widać, że nie długo ta nić się zerwie zależy tylko od starań obu osób i rodzaju splotu . Jaka sieć trzymała mnie tak mocno przy Chłodnym i kto ją zawiązał? Jak mniemam Oboje,tylko wystarczyło postawić kilka cegiełek na gotowy już fundament. Co chcieliśmy zbudować ? A może chcieliśmy dać sobie maksimum emocji i odejść? Otóż nie wiadomo, gdyż dociera do mnie pewna sentencja, że w tam tym momencie nie myślałam tylko robiłam co moje serce pragnęło.

Po słowach Chłodnego, nie wiedziałam jak to się dalej potoczy. Pomyślałam tylko, że jest dla mnie jak ukochany pluszak dla dziecka. Jego widok i obecność wywoływała we mnie, uczucie że mam na kogo liczyć, z kim porozmawiać i się przytulić. Zanim dotknęłam jego ust nie wiedziałam, że go potrzebuje. A ten paradoksalny moment zmienił moje zdanie na temat potrzeby innego podmiotu w moim życiu. Siedział w mojej głowie w każdej chwili dnia i nocy, nie mogłam mu sprzedać kopa, aby go pogonić. W żaden sposób, każda próba wywoływała we mnie uczucie gniecenia szkła w dłoniach i kapiącej z nich krwi. Wiele w moim życiu sytuacji wymagało wewnętrznej walki lecz tym razem walka między umysłem a sercem była nie równa.

Tego samego wieczoru, po naszym pierwszym planowanym spotkaniu zobaczyliśmy się przypadkiem w sklepie. Jak zobaczyłam Chłodnego, poczułam jakbym dostała ogromnym młotem w klatkę piersiową. Spojrzałam na jego uśmiech, później na niego całego. Był piękny, piękniejszy niż miesiąc czy pół roku temu. Nie dostrzegałam mojego ideału choć był zawsze tak blisko mnie, to paradoks.

Następny poranek był dosyć szybki, wypiłam herbatę i kawę a za chwilę byłam już w pracy.

-Dzień dobry skarbie. - napisał do mnie Chłodny. Miłe i czułe słówka.

-Dzień dobry, kochanie.

-Wyspałaś się ? Jak się czujesz Gwiazdko ? - troskliwość wylewała się zawsze z jego oczu i ust niczym lawina śniegu.

-Nie pamiętam kiedy czułam się tak dobrze, i wyspałam się. A Ty kotku? - pisałam z uśmiechem na twarzy, który był szczery. Nie udawany i wywołany pozytywną emocją. Samice pszczół mają bardzo dużo siły, aby odsunąć markizę i rozpylić nasiona kwiatów i właśnie w tamtym momencie taki był Chłodny. Nasiona to moje uczucia, które wydobywały się ze mnie niczym promienie słońca.

-Tak wyspałem się skarbie. Jesteś już w pracy? - zapytał.

-Tak jestem w pracy, Chłodny czy ty masz imprezę piętnastego grudnia ?

-Tak, a czemu pytasz ?

-Bo ja mam imprezę firmową! Nie wierzę!- byłam przejęta tym zbiegiem okoliczności. Tu pojawiło się pytanie. Jaką mamy z tego wyciągnąć lekcję? Wszechświat ewidentnie chciał, abyśmy się czegoś nauczyli.

-Aż mi się gorąco zrobiło. - napisał wyraźnie tak samo przejęty jak ja.

-Mi tak samo ! A mam pytanie, czy dzisiaj też mnie kochasz?- zapytałam się.

-Co to za pytanie! Oczywiście, że tak. -odpisał stanowczo.

-Kocham Cię. - napisałam, a zaraz później kontakt się na chwilę urwał. Na pewno dlatego, że się zastanawiał czy dobrze robi i czy wie "co" właściwie robi. Analiza naszej relacji po obu stronach mogła wydać się nie zdrowa, aczkolwiek byłaby zdrowa gdybyśmy mówili o swoich lękach z nią związanymi a my tylko analizowaliśmy nasze zachowanie i szukaliśmy wątpliwości które nie mogły popchać nas do następnego kroku.

 

Przyszedł piętnasty grudnia. Zaraz po pracy mieliśmy udać się do restauracji wraz z współpracownikami na kolacje, zakrapianą alkoholem. Nie myślisz chyba mój drogi czytelniku, że zawracam Ci głowę tą kwestią nadaremno? Otóż nie, gdyż mój stolik był postawiony zaraz obok Jego. Gdy tylko odwróciłam się w prawo widziałam go, dawało mi to mnóstwo okazji do podziwiania jego osoby. Czułam chemię, bijącą od niego przez całą salę. Miał na sobie beżowy, cienki sweterek. Odznaczały się przez niego wszystkie kształty jakie go kreowały. Do tego jasne spodnie jeansowe i jak zawsze okulary które świetnie dopełniały jego atuty świadczące o wysoko rozwiniętej osobowości. Po kilku próbach złapania kontaktu wzrokowego z Chłodnym w końcu się udało, a gdy zobaczyłam jego wzrok poczułam, jak tracę czucie w nogach a serce przyśpiesza. Co się ze mną dzieję? Czy zakazany owoc na prawdę tak dobrze smakuje?

-Proszę, niech to uczucie się nie kończy. - pomyślałam. Moja mała obfitująca w cuda wyspa, o której nikt nie wie. Nic lepszego nie można sobie wyobrazić. Masz coś co jest tylko twoje, tylko dla Ciebie. Mały a zarazem wielki sekret i poczucie, że oboje traktujemy się inaczej niż wszystkich innych było dla mnie jak narkotyk.

Gdy kolacja dobiegała końca, dostrzegłam że mam rozładowany telefon. Musiałam się zastanowić jak to rozwiązać. Nie mogłam podejść i powiedzieć "wychodzimy" choć to by było całkiem intrygujące. Wzięłam telefon służbowy i napisałam do niego sms. Może lekko ryzykownie ale po kilku głębszych wyrzuciłam ze swojej płonącej głowy strach.

-Chłodny?

-Tak , kto pyta? -odpisał.

-Gwiazdka, jesteś jeszcze na kolacji?

-Tak, chcesz się spotkać?

-Tak, szybko. -odpisałam w popłochu bo nie chciałam znów spotkać koleżanki, która nalegała na spotkanie.

Umówiliśmy się w parku, było ciemno i zimno. To w końcu był grudzień i późny wieczór. Gdy dotarłam na miejsce, przytuliłam się i zaczęliśmy rozmawiać. Właściwie to jak zawsze tematem były rozterki życiowe i ewentualne wyobrażenia na temat zmiany trybu życia. Aczkolwiek to spotkanie było inne, jak każde właściwie. Byliśmy tymi samymi osobami za każdym razem a przebieg naszych schadzek zawsze wyglądał inaczej, zupełnie jakbyśmy mieli inne osobowości. Nieprzewidywalne i zachęcające do współpracy zachowanie Chłodnego trafiało we mnie jak kamień z procy.

-Pamiętasz, że jutro jedziemy razem na noc?- Zapytał mnie a ja się zastanawiłam jak mógł pomyśleć, że zapomniałam. Przecież czekałam na to cały tydzień.

-Tak! Pamiętam! A o której ruszamy?

-Myślę, że około ósmej. - odpowiedział zdecydowanym głosem, a to było jego największym jak dla mnie atutem. Zdecydowany i pewny siebie.

Było zimno a oboje chcieliśmy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu skoro już się przydarzyła taka okazja więc padł pomysł wynajęcia pokoju. W między czasie wypiliśmy jeszcze piwo, które chyba nam dodało więcej odwagi i przez całe miasteczko szliśmy razem trzymając się za dłonie.

-Jesteś dzisiaj jakaś nie swoja Gwiazdko.- odwrócił się moją stronę z uśmiechem na twarzy lekko przechylając głowę.

-Wszystko w porządku, na prawdę tylko mi zimno.

-Na pewno? Boisz się ze mną tu przebywać? - zmrużył oczy i zmarszczył lekko brwi patrząc podejrzliwym wzrokiem.

-Nie boję się! Dlaczego miałabym się Ciebie bać? - spojrzałam na niego a zaraz później nieśmiało pocałowałam w usta.

-Nie wiem, może tego że ktoś nas może zobaczyć? - odsunął moje włosy do tyłu wciąż się uśmiechając.

-Troszkę ryzykowne oczywiście, ale strachu na tą chwilę nie czuję. Chyba za wcześnie- zaśmiałam się.

Gdy dotarliśmy do hotelu, w momencie zamknięcia drzwi od pokoju Chłodny wrzucił mnie w swoje ramiona i fanatycznie dotykał mojego ciała jednocześnie mnie rozbierając.

-Mogę? - zapytał, jakbym dawała znaki przeczące do sytuacji.

-Tak, tylko nie zostawiaj śladów.- czułam jego każdy dotyk, pocałunek i ciepło które mi oddawał jak lodowiec odbijający 85% promieni słońca. Gdy położył mnie na łóżko, jego dłoń wędrowała od szyi w dół niczym płatek róży tak delikatny i wymowny. Nici, z których spleciona jest nasza sieć jest wszędzie, nawet na mojej bezludnej i zamarzniętej skórze która ma wiele warstw do odnowy. W amoku pocałunków na moim ciele i wyrazistych splotów szukałam nici, która łączy mnie z Chłodnym dotykając jego wyględnej twarzy, umięśnionych ramion i wszystkiego co tylko sięgały moje dłonie. Nie zabrakło morskiego spojrzenia, które fascynowało mnie do granic wytrzymałości. Czy to tu łączy nas ta nić? Nie miałam pewności aczkolwiek było to najrozsądniejszą tezą. Chłodny schodził w dół a przez mój brzuch i po wewnętrznej stronie ud przechodził prąd, który bezwładnie wyginał moje ciało. Byłam jego marionetką, jego gesty i aparycja kierowały moim zachowaniem a to dawało mi duże wyzwanie, aby Jemu podołać. Każdy mój ruch w celu przejęcia władzy w momencie zbliżenia kończył się na plecach bądź od tyłu a częstotliwość była nieprzewidywalna powolna z nutką degustacji na zmianę z szybkim dotarciem do celu. Tej nocy, zobaczyłam go pierwszy raz pod prysznicem. Nigdy dotąd nie podziwiałam tak mężczyzny, który bierze prysznic a widok porażający wzrok i wywołujący ciarki na ciele został w mojej pamięci po dziś dzień. Woda spływająca po jego seksownym ciele wyglądała jak z obrazka którego ktoś starannie malował i dobierał kierunek strumieni, aby całość po ukończeniu idealnie do siebie pasowała. Oparte ramiona na ścianie a głowa pochylona w dół uwydatniały cieknącą wodę z jego otwartych ust. Podniósł głowę i spojrzał na mnie z pożądaniem i jednoczesną ulgą, która była skutkiem uczucia letniej wody na jego ciele. Zdążyłam tylko pomyśleć, że znowu bym chciała na niego wskoczyć a moje brwi ewidentnie się złamały.

-Chodź tu. - wchodząc pod prysznic klęknęłam przed nim na kilka sekund bo natychmiast mnie podniósł, oparł o ścianę wyrywając jedną nogę ku górze i kontynuował moje fantazje. Woda delikatnie załamywała nasze spojrzenia więc Chłodny nadrabiał pocałunkami w szyję, ściskając coraz to mocniej moje piersi i uda, choć impulsywniej niż poprzednio.

-Jak ja Cię kocham dziewczyno.- znów spojrzał mi prosto w oczy, chyba czekał na odpowiedź i powtórzył.

-Kocham Cię.- nie miałam poczucia odpowiedzi, wcale gdyż wiedziałam jak bardzo jesteśmy pijani. Tu ,mój drogi czytelniku na chwilę się zatrzymam i zapytam. Czym są słowa? Słowa to tylko słowa, owszem komunikujemy się poprzez zdolność mówienia. Ale rozumiemy się dopiero w momencie gdy słuchamy wewnątrz, bodźców i brzmienia wypowiedzi. Spojrzeń i mimiki twarzy bo to wewnętrzne przyczyny dają nam potęgę pokazania i zrozumienia co chce przekazać nasz umysł i ciało. Obserwujemy aktywność swojej świadomości i głębokie uczucia względem drugiej osoby więc czujemy i współczujemy. W momencie cierpienia potrafimy wyobrazić sobie zadawany komuś ból. A w momencie czyjejś euforii badamy ile szczęścia daje dany bodziec drugiemu człowiekowi i czy faktycznie jest on szczery, a może nad wyraz udawany. Są to zatem elementy łączące komponent poznawczy z prymitywnym odczuwaniem przyjemności lub przykrości.

-Chłodny ja Ciebie też kocham.- przykład nie równej walki między umysłem a sercem. Z tym, że nie chciałam tego wykorzystywać na potrzeby rozwijającej się fabuły jak to robił Chłodny. Była 4 nad ranem, poszłam do łazienki i usłyszałam nieprzyjemny i równie znajomy pisk w uszach jednocześnie tracąc cierpliwość i chęć na dalszą egzystencje.

-O nie .. znowu.- spadł mi cukier i to dosyć agresywnie, nie wzięłam leków. Nagły przypływ negatywnych emocji i drżenie rąk. Było to spowodowane spożyciem dużej ilości alkoholu i nieprzespanej nocy. Wróciłam do pokoju i położyłam się na brzuchu, uniosłam dłoń a Chłodny od razu zauważył, że coś jest nie tak. Wystraszyłam się, dawno nie doprowadziłam się do takiego stanu.

-Ręce Ci się trzęsą. Dobrze się czujesz? - zapytał Chłodny z niepokojem.

-Tak, tylko chce mi się spać. Wracajmy do domu.- skłamałam bo nie chciałam, żeby się martwił i szukał jakiegoś rozwiązania.

-No nie strasz mnie.

Jadąc taxi do domu oparłam głowę na jego ramieniu i czułam jak tracę siły. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, żeby coś zjeść. Wybrałam słodkiego rogalika.

-Spadł Ci cukier prawda? Wiedziałem, dlatego bierzesz coś słodkiego.- no cóż, był inteligentny a poznając mnie nie trudno było mu się domyślić co się dzieję. Desperacko jadłam tego rogala.

-Jak się czujesz?-zapytał.

-Nie mów do mnie teraz.- wydukałam bo nie mogłam rozmawiać, pisk w uszach i zawroty głowy wywoływały we mnie złość i agresję. Marzyłam tylko o tym, aby wziąć tabletki i się położyć. Choć z każdym kęsem miałam wrażenie, że jest mi lepiej.

-Przepraszam, nie chciałam tak powiedzieć.- przeprosiłam bo było mi niezmiernie przykro, że tak powiedziałam i miałam nadzieję, że to zrozumie. Wracaliśmy a wychodząc z taxi, odprowadził mnie do domu i oddał jeszcze kilka ciepłych pocałunków. Zostawiając go w tyle, idę przed siebie i staram się pozbierać myśli. Jest piąta nad ranem więc nasz wyjazd na pewno nie wypali. Przegięliśmy i oboje dobrze o tym wiedzieliśmy. Po kilku godzinach snu, obudziłam się w salonie. Odrazu złapałam za telefon, aby sprawdzić czy Chłodny coś napisał. Na Snapchacie nie było żadnej wiadomości od niego, zaczęłam się martwić. Przecież to zawsze jego wiadomości mnie rano witały a nie moje jego.

-Dam mu czas, może śpi.- gadałam do siebie kierując się w stronę łazienki z zamiarem kąpieli. Rozbierając się zobaczyłam na szyi ogromną malinkę, niezmiennie wampirek zostawił coś po sobie. Na piersiach siniaki w kształcie odcisków palca. Na udach i biodrach zadrapania z czerownym kolorem . Nie przeraziłam się, lekko się uśmiechałam jak przypomniałam sobie to szaleństwo. Nalałam sobie ciepłej wody do wanny. Położyłam się i słuchając podcastu, w którym autor próbował udowodnić że nie ma "nic" zaczynałam wracać swoimi myślami do rzeczywistości. Ciepła woda i przyjemny jej łaskot mojej skóry przypominał mi urywki wspomnień z wczorajszego wieczoru. Ale próbowałam z tym walczyć, między widokiem jego dłoni oczu i mocnego uścisku wyobrażałam sobie czym jest tematyczne "nic". Otóż niczym, bo "nic" nie istnieje. Tak samo jak uczucie między mną a Chłodnym i myśl, że znaczę dla niego coś ciutkę więcej niż dla każdego napotkanego przeze mnie wcześniej człowieka. Zawsze czułam się jak Malwa, kwiat który na ogół symbolizuje troskę, czułość i łagodność ale zabrana z naturalnego środowiska przyciąga samotność i smutek a nawet pecha. Ale czy ja chciałam być zabierana ze swego środowiska ? Nie wiem, bo nawet nikt nigdy się mnie o to nie zapytał. A On pytał zawsze i o wszystko, więc nawet jeśli to była fikcja nie chciałam tego tracić.

-Dzień dobry skarbie, jak się spało?- napisał Chłodny.

-Dzień dobry! Wszystko dobrze? - martwiłam się czy nie ma problemów z mojego powodu.

-Tak wszystko dobrze, a u Ciebie Gwiazdko?- zapytał, i pytał o to zawsze. O moje samopoczucie, o sen, o humor. Dla nie których może to zdawać się lekko desperackie, ale po 26 latach egzystencji to była pierwsza osoba, która dała mi poczucie przydatności i Kawałek swojego serca. Doceniłam to, schowałam ten kawałek u siebie w sercu gdzieś głęboko i tak aby nie zapamietać gdzie dokładnie go odłożyłam na wypadek jakbym chciała go wyciągnąć.

-Wszystko dobrze tak, dziękuję że pytasz ! Już za tobą tęsknie.

-Ja za Tobą też, Kc! Później się odezwę.

Musiałam jechać do miasta położonego okolo dwadzieścia kilometrów od naszego miasteczka. Jechałam autem, słuchając muzyki spojrzałam w lusterko i zobaczyłam rozpędzony motocykl.

-Chłodny? - byłam na prawde zdziwiona przebiegiem tych zdarzeń. Niby nic, ale jednak mogłam spotkać każdego a był to akurat On. Poznałam go z daleka. Tak, mój drogi czytelniku jakby główny bohater miał za mało zalet prawda? Widok Chłodnego na motorze chyba był jednak faworytem nad jego mokre ciało. Ale byłam na tyle szczęciarą, że nie musiałam wybierać i miałam oba widoki w głowie jak i w realu. Napisałam do niego z pytaniem czy aktualnie jeździ ale odpowiedzi nie dostałam bo logicznym było, że kierując motorem nie odpisze. Odpisał dużo później aczkolwiek jego odpowiedź mi nie pasowała, był zdziwiony że o to pytam i tym że mnie mijał. Może głupio mu było przyznać, że aktualnie nie miał ochoty mnie widzieć, w końcu jestem malwą piękną i uroczą ale przynoszącą pecha i smutek.

Przyszedł wieczór, więc położyłam się spać. Nic nie wskazywało na to, że przyśni mi się coś niesamowitego ale jednak. We śnie stałam na plaży, woda po lewej stronie była nad wyraz spokojna a po prawej stronie rozciągał się las mieszany z gęsto pokrytą florą. Na końcu plaży stała stara, zrujnowana wieża. Las był ponury a w okół mnie leżała mgła i cała aura była dość mroczna. Chciałam dojść do tej wieży, mój jedyny cel to tam dotrzeć. W momencie startu woda się rozszalała, fale przykrywały plaże co zmusiło mnie do wejścia na gruby mech pomieszany z liścmi i kawałkami gałęzi. Robił się on mokry co sprawiało dyskomfort a głośny szum fal zakłócał moje myśli co dalej zrobić, aby tam dotrzeć. Wróciłam spowrotem na plaże, a z niej zostały tylko ogromne tunele i dziury, przez które musiałam się przedostać. Wciąż biegłam a wieża sprawiała wrażenie, że się oddala. Wywracałam się i stawałam znów na nogi. Mokra i zmęczona uklęnełam i podnosząc głowę ku niebu krzyknęłam "Dlaczego! Dlaczego nie mogę tam dotrzeć!" Szybko i głęboko oddychając zanosiłam się płaczem. Ktoś się pojawił, za mną ale nie mogłam się odwróciął gdyż na to nie pozwalał, spytałam się co mam zrobić.

-Błagam, ja chcę dotrzeć do tej wieży. Wskaż mi rozwiązanie!- wciąż krzyczałam ku niebu klęcząc na piasku.

-Pamiętaj, że jeśli te drzwi są dla Ciebie zamknięte nie są one Ci przeznaczone.

 

Obudziłam się, budzik dzwonił już od kilku ładnych minut. Wzięłam głęboki oddech.

-Jakie kurwa znowu drzwi. Mój mózg jest chory, pójdę się leczyć- pomyślałam wciąż czując niepokój towarzyszący mi we śnie.

-Coś nie tak? - zapytał Urwis.

-Co ty robisz w sypialni? - miałam szeroko otwarte oczy ze zdziwienia.

-Chciałem dziś spać z tobą. - odpowiedział patrząc w sufit.

-Tak bez pytania? - zaśmiałam się szybko wstając.

-Myślałem, że lubisz niespodzianki.

-Ale nie takie - znów się zaśmiałam stojąc przed lustrem, zasłaniając opaską na oczy moją pogryzioną przez Chłodnego szyję.

-Idziesz do pracy?- zapytałam.

-Tak ale dziś pracuję na miejscu. Dlaczego pytasz?

-To jak skończysz szybciej odbierz córkę z przedszkola, żebym nie musiała krążyć.

-Dam znać.

Zanim zaczęłam budować relacje nieznanego pochodzenia i o nieznanej nazwie z Chłodnym planowaliśmy wszyscy razem wyjazd na święta Bożego Narodzenia. Moje myśli często sprowadzały się do wizji tego jak będziemy razem mieszkać przez kilka dni w wynajętym domu. pojawiały się obawy i lęki na zmianę ze szczęściem i pozytywnym uczuciem. Moja chęć spotkania się z Chłodnym była coraz silniejsza gdyż potrzebowałam go, by z nim porozmawiać i zobaczyć jego maślane spojrzenia. Poczuć jego dotyk i samą obecność.

Zadzwonił mój telefon, to mama.

-Co tam mamo? - odebrałam z niechęcią

-Słuchaj, przyszedł jakiś list od komornika.

-Co ? O czym Ty mówisz ? - byłam ekstra zdziwiona bo cały rok poświęciłam na to, aby naprawić błędy mojego ojca.

-Tak, przyjedź później zabrać go.

-Przecież ja dostane nerwicy, co to ma znaczyć ! Wyjdę z siebie kiedyś a ojciec mnie wpędzi do grobu !

-Nie wiem, przeczytasz i będziesz wiedziała. - moje nerwy sięgnęły zenitu, nie miałam ochoty już na nic. Zaczęłam myśleć, starałam sobie przypomnieć czy wszystkie informacje na temat zadłużeń są aktualne. Sprawdzałam bazy wciąż i wciąż i nic nie znalazłam. Ręce mi się trzęsły z nerwów i chwilowej nienawiści do całego świata i ludzi. Wzięłam głęboki oddech jak to mówił chłodny - kwadratowy, i bez nerwów. Uspokój się i chwilę pomyśl. Przypomniałam sobie jego twarz, spojrzenie i to jak mi mówił o kwadratowym oddechu.

-Jest lepiej, narwane zachowanie znika. Powoli się gasi. Czy to Twoja zasługa czy oddechu? - pomyślałam. Kilka oddechów i wizja Chłodnego w głowie.

-Przechodzi. Serce zwalnia. Przejrzyste spojrzenie na sytuacje. Sprawdzę co jest w tym liście zanim zacznę się denerwować. - pomyślałam i uświadomiłam sobie, że Jego osoba przynosi mi spokój a może i nawet rozwiązanie w niesprzyjającej chwili. Tak więc zrobiłam, poczekałam i przeczytałam ten list.

- Powiadomienie o spłacie i zwrocie nadpłaconych środków. - w skrócie to zawierał ten list. Dotarłam do celu w momencie, w którym sobie zaplanowałam. To był dla mnie powód do radości, i uśmiechu ,uczucia ulgi i zaczerpnięcia kwadratowego oddechu nie tylko w złej sytuacji.

-Dziękuję Chłodny. - powiedziałam do siebie uśmiechając się pod nosem.

Chciałabym, mój drogi czytelniku zaznaczyć, że miłość w życiu jest bardzo ważna i zawsze była aczkolwiek dziś uważam, że bez prawdziwej przyjaźni i poczucia wsparcia drugiej osoby życie wygląda o wiele gorzej. Możemy kogoś kochać całym sercem i cenić sobie obecność drugiej ale co w momencie gdy potrzebujemy przyjaciela a w miłości go znaleźć nie możemy? Otóż, wtedy czujemy się zagubieni. Mamy kogoś na kim nam zależy ale nie oddaje nam swojej obecności w należyty sposób pod względem wsparcia i pomocy nawet w prymitywnej rozmowie- wtedy błądzimy myślami. Zastanawiamy się co właściwie znaczymy dla tej osoby. Czy nasze problemy na prawdę są takim utrapieniem dla osoby, którą kochamy? Sytuacja zawsze się obraca gdy druga połówka oczekuję od nas takiego wsparcia, może jej to damy a może nie będziemy do tego przyzwyczajeni, aby te wsparcie jej dać i damy plamę. Relacje międzyludzkie zawsze były i będą doświadczeniem dla nas jak i dla naukowców i psychologów. Życie -na pozór nie długie -stawia przed nami zadania i lekcje, które musimy przerobić. Stawiam zawsze kropkę przy rozmowie o życiu, nikt z nas nie wie kiedy się ono zakończy i w jaki sposób. Być może uda nam się oszukać przeznaczenie i żyć dalej.

 

W toku nie rozwiązanych spraw i wciąż nowych nawet nie zauważyłam, że Chłodny nie napisał do mnie wiadomości. Gdy to spostrzegłam nagle oniemiałam a serce kotłowało się w klatce piersiowej. Zadałam sobie pytanie- Co się dzieję? - moja mina od razu z radosnej przerodziła się w zakłopotaną.

-Oddech kicia. - powiedziałam do siebie.

-Na pewno nie mógł napisać.- uspokajałam swoje ogniste myśli.

Siedząc w pracy mijała godzina za godziną, klient za klientem, problem za problemem. A wiadomości wciąż nie było.

-To gierka. - powiedziałam do siebie i się uśmiechnęłam. Gierka to dobry sposób na nudę. A ja bardzo lubię gierki, więc pomyślałam że poczekam aż Chłodny sam napisze chociaż z drugiej strony chciałam, aby wiedział że mi też zależy na naszej znajomości. I znów walka, głowa i serce a w tym momencie serce trzymało wielki miecz gdy głowa miała do obrony tylko małe delikatne piórko.

-Cześć Chłodny, czy wszystko w porządku ? - serce trzymając miecz w ataku do piórka głowy było oczywiście wygraną, więc każda jego odpowiedź stanowiła dla mnie taką samą rywalizację jak pojedynek w moim ciele.

-Cześć Gwiazdko. Tak wszystko w porządku, nie mogłem pisać.

Wybacz mój drogi czytelniku za następną przerwę w fabule ale muszę coś zaznaczyć. Jeśli wiecie, to moment, w którym twój odbiorca odpowiada podobnym zdaniem lub wypowiedzią świadomie lub nieświadomie sprawia tobie radość. Idąc tym tropem jeśli ja zawsze odpowiadam Chłodnemu "dzień dobry" na "dzień dobry. on świadomie lub nie odpowiada "cześć" na "cześć" więc wniosek wysnuwa się bardzo prosty, oboje sprawialiśmy sobie radość świadomie lub nieświadomie. Pytając o zdrowie, sen i samopoczucie. Również rozwiązanie prowadzi do tego samego równania. Sprawialiśmy sobie nawzajem radość nawet nie świadomie. A większość związków opartych na latach doświadczeń wciąż nie wie jak się zachować wobec drugiej osoby a to podpowiada nam jedno - na siłę nie sprawisz komuś radości to musi być sygnał z naszego wnętrza.

-Musimy się spotkać Chłodny bo oszaleje. - napisałam

-Powiedz gdzie i kiedy to będę.

-Lubniewice>

-a Dlaczego akurat tam? - zapytał ale wyczułam nutkę niepewności.

-Bo lubię te miasteczko.

-Dobrze. O której mam być?

-o 11 powinnam być na miejscu.

-A od której jest doba hotelowa?

-Umówiłam się, że będziemy wcześniej. -odpisałam choć ciągle miałam w głowie, że to miejsce mu nie pasuje.

-Dobrze, postaram się być jak najszybciej.

 

Gdy dotarłam na miejsce, miałam lekkie zawahania odnośnie spotkania. Trochę miałam mętlik w głowie odnośnie tego, że sprawdzał czy napiszę do niego pierwsza choć wiedział, że powinnam czekać na to czy już jest wolny i może odczytywać wiadomości. A w głowie miałam tekst znanego artysty : "i chociaż trudna to gra, nadal w nią gram..."A te wszystkie pokusy sprowadzały mnie do wniosku, że większość ludzi bez chociaż śladowej ilości ryzyka bądź niepokoju w życiu nie byłby w swoim żywiole. To nasz konik a przynajmniej większości z nas.

Do drzwi zapukał Chłodny, choć z wielkim oddechem podeszłam do drzwi czułam radość.

-Cześć. - uciekłam do stolika, o nie- jestem zdenerwowana,

-Hej Gwiazdko.

- Zrobiłam Ci kawę, tą co tu serwują.

-Dziękuję. - odpowiedział patrząc na mnie jakby chciał, abym wiedziała że przyszedł tu tylko po jedno.

-Nie ma za co. - uśmiechnął się a ja poczułam się jak wata cukrowa.

 

Wstałam do okna, aby sprawdzić widok, który miał duży potencjał wchodząc do tego budynku. Dworek, pokryty zimowymi roślinnościami a przed nim schody prowadzące ku górze, które okalały plącze świadczące o tym, że wiosną rosną tu piękne kwiaty o różnych kolorach a nawet w zieleni, która daje spokój.I pojawiająca się myśl - Czy dotrwamy do wiosny?"

Chłodny podszedł i stanął za mną obejmując mnie zbliżając się swoją twarzą do mojej. położył dłonie na mojej talii i odwrócił do siebie.

-Teraz mamy hamulce co?

-tak- szepnęłam bo zabrał mi resztki odwagi i głosu. Chociaż było jedno ALE. Nie chciałam być przy nim jak nie pewna siebie i wstydliwa kobieta ale jego tożsamość i aparycja mną wstrząsała. Czułam się jak to piórko, które miała moja głowa w momencie walki z sercem:

-Gdzie jesteś głowo? Przyjdź tu natychmiast bo nie poradzę sobie z tym uczuciem. - pomyślałam

Słyszysz to ? Swój ulubiony utwór na instrumentach strunowych? Więc sobie teraz to wyobraź i wsłuchaj się mój drogi czytelniku w tę nuty, czy nie są piękne? A te epitety wyżej wymienione nie oddają w żaden sposób uczuć?

Dalej już nic nie mówiliśmy. Nasze spojrzenia wciąż się łapały a nasze usta dotykały się desperacko nie wiedząc co robić. W końcu postanowiłam ściągnąć z niego koszulkę, i to nie był zły krok. Jego silne i umięśnione ramiona dawały mi dużą satysfakcję z tego, że akurat ich dotykam choć bardzo ostrożnie-nie tak jak ostatniej spędzonej nocy gdy go podrapałam-by tym razem nie zostawić po sobie śladu, aczkolwiek może bym chciała? Czy chciałam, aby ktoś się dowiedział? Nie jesteśmy na tyle naiwni , aby myśleć że z przelotnego romansu, który bardziej wydawał się przyjaźnią niszczyć coś innego co ktoś budował tyle lat. Ale czy ktoś, kto kocha oddaje choć troszkę siebie dla kogoś innego? Na to pytanie odpowiedź nie jest łatwa, wysuwam ten wniosek stad, że tak jak już wspomniałam, czujemy się zagubieni w swojej miłości gdy nie okazuje oznak przyjaźni.

-Nie myśl Gwiazdko.- powiedział całując mnie na zmienne jednocześnie prowadząc mnie do kanapy.

-Nie potrafię.

-Już Cicho. -ściągając ze mnie sukienkę i jednym dotykiem kładł mnie na wspak. schodzi na dół a ja znów drętwieję, gdzie są moje myśli? Chyba u niego, tam gdzie właśnie schodzi językiem. Dochodząc między moje nogi czuje jakby się całował z moim całym ciałem. Chyba odpłynęłam, gdzie jestem i co robię? Nie wiem, jestem w jednośladzie z moją waginą i powoli ale jednak żwawo dochodzę.

-Chcę Cię poczuć. - powiedziałam do Chłodnego patrząc na niego.

Długo się nie zastanawiał, wyszedł z objęć moich ud, całując mnie i patrząc prosto w moje niebieskie oczy swoim morskim spojrzeniem wykonał jeden powolny i zarazem głęboki ruch biodrami.

Ten jeden znakomity ruch zaszył się w mojej pamięci do dziś. Jakby wiedział co lubię i jak to zrobić, a zaraz przyśpieszał później zwalniał wciąż się patrząc w moje oczy czytając czy mi to sprawia przyjemność.

-Gdzie pojawią się te zamknięte drzwi?- pomyślałam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania