Chiński mistrz sztuk walki — Trzypazury (1/?)
kompilacja prozo-poetyczna)
https://www.youtube.com/watch?v=cMuOjZtRmkc&list=RDcMuOjZtRmkc&start_radio=1
____________________________________________________
Chiński mistrz sztuk walki, Trzypazury — takie nosił imię —
był wśród ludności bardzo popularny; przez Jabłko Adamie
przepuszczając dźwięki: huja haj-haj haaaaj, nie da się ukryć.
Obok towarzyszącej mu onomatopei, dłonie czarowały powietrzem;
ciało trwało w pozycji na małysza, czując brak klopa pod sobą,
zwinnie poruszając się po przestrzeni dla wyimaginowanego wroga.
Tak naprawdę to był trening, kiedy mistrz krzyczał: huja haj haaaj!
Pies zareagował na dźwięk z kilku metrów. Przybiegł do swego Pana.
Trzymając w zębach streptils — Genosuki wrócił z powrotem na miejsce.
Obserwuje, jak Trzypazury połyka tabletkę i do gardła sake wlewa.
Mistrz wpadł nagle na pomysł, materializując dłońmi stolik do pisania.
— Genosuki! Haj huja hujaaa — rzucaj kawałki salcesonu, bo tu kurwa gorąco.
Wiesz? Muszę chronić skórę i głowę przed demonami i słonecznymi luksami.
(w między czasie śmiech autora: HAHAHAHAHA)
(...)
Zrobił sobie maseczkę na twarz, gdy największy plaster leżał na łysinie.
Dumając w zaślepkach Idy, Trzypazury wyjął z kopalni myśli,
co napisać do klubu Miłośników sztuk walki.
Więc ponownie krzyknął.
— Genosuki! Haj huja hujaaa — rzuć mi pióro do pisania.
— Pies zaszczekał: huja hau hau hau. Z właścicielem rozumiał się bez słów.
Mistrz już wiedział. Szyję lekko odchylając do tyłu, palcami ściągnął z oczu
i rzucił kawałkami salcesonu. Przywołał psa dźwiękiem karmienia z cyca.
— To, co na ziemi jest twoje, jedz przyjacielu — odparł, kiedy śledził niebo.
/CDN/
_______________________________________________________________
Komentarze (8)
Wylania sie z pancernych chmur niczym posąg Persefony i modyfikacji jej upadku w podziemia Hadesu
Przeciez to tylko wydźwięk
A Ty dalej mnie sluchasz
Dzięki
Kurde głupi sztuczny twor slownika;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania