"Chłopcy z Placu Broni"
jest taki sam gorący nieprzewidywalny początek lata
na mojej ulicy podłużnej brytfannie z mieszanką franczyz
odkąd padło ostatnie drzewo nie ma bezpłatnego cienia
i lodów jak rok temu w wiejskim sklepie
po niszczycielskiej wichurze dzieciarnia po dwa trzy razy
podchodziła do lady po darmowe nie na zeszyt szkolny
i nie obejrzała filmu dla przeżuwaczy kitu
dwa tygodnie później odeszła matka do wypracowanego nieba
Komentarze (3)
Pozostaje milczenie. Ale takie pełne sensu.
przeszła trąba powietrzana, kilka dni nie było prądu, moje dzieci też się załapały.
na pogrzeb jechaliśmy nocą, przez śmierdzący po powodzi stulecia Wrocław
Jeszcze raz, piękne pisanie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania