"Choćby pił, choćby bił..."
„Choćby pił, choćby bił…” Na podstawie lektury pewnego wierszopodobnego tekstu o przemocy. Seksualnej
„Choćby pił, choćby bił, ale żeby tylko był” lub inaczej, bardziej staroświecko: „O Boże daj męża, daj męża, daj męża…” bo... No, bo:
„Nie miały wówczas kobiety lekko - przyznaje prof. Mirosław Lenart, dyrektor Archiwum Państwowego w Opolu, autor wydanej przez tę instytucję, w formacie klasycznego modlitewnika, książki, w której zawarte są przykłady modlitw niewieścich, a przede wszystkim ich parodie z przełomu XVIII i XIX wieku.
- Los kobiety pozbawionej „karmiciela” był nie do pozazdroszczenia w czasach, kiedy zależność od męża była całkowita - dodaje. - Niezamężne panie miały trudności w zarządzaniu majątkiem. Panny zostawały często guwernantkami, pomagały zamężnym siostrom w wychowaniu dzieci albo szły do klasztoru. Staropanieństwo urastało do rangi osobistej tragedii, więc kobiety nadzieję i pocieszenie czerpały ze specjalnie dla nich wydawanych modlitewników. Co ciekawe, pisali je głównie mężczyźni, którzy w gruncie rzeczy nie mieli pojęcia, o co chodzi w świecie odmiennej płci. Przykładem ich twórczości może być „Modlitwa niezamężnej, zadowolonej ze swego losu” .
Powracam jednak do zasygnalizowanego w tytule, wątku. I tak los stanu wolnego dziewczyny / kobiety jeszcze w drugiej połowie XX wieku był również godny pożałowania w ich bliższym oraz dalszym otoczeniu, gdzie przekroczona przezeń dwudziestka stawała się niejako cezurą do jak najszybszego (z)łapania, nazywanego mężem, byle łajzy. Stąd zatem ów przytoczony tytułowy „bon mot”.
I właśnie tym losem peerelowskiej [i nie tylko] kobiety we wszystkich jej edycjach zajęła się Anna Świrszczyńska w wydanym [po raz pierwszy] w 1973 roku zbiorze wierszy pt. „Jestem baba”, o której – przeczytałam w krótkiej, zamieszczonej w „Merlinie” recenzji – iż:
„To jest poezja prawdziwa! Nie jakieś tam stęsknione miauczenie czy kwilenie słabej, samotnej kobiety. W wierszach Anny Świrszczyńskiej kobieta ma ciało, które bywa i piękne, i brzydkie, niesie ból, ale i rozkosz, jest młode, a potem jest też stare. Świrszczyńska w swych prostych, jasnych wierszach nie bała się pisać o seksie, o orgazmie bez eufemizmów. Bohaterka tej poezji jest odważna, bezkompromisowa, silna, wygrywa lub przegrywa, pozostając wciąż jednak w stanie walki z mężczyzną, którego ocenia surowo, nieraz z pogardą, bywa, że i z humorem. To, że potrafi mocno kochać, wynika również z jej siły. Wszystko bez zasłon, upiększeń, bez zakłamania i fałszywego wstydu.” [zob.: https://merlin.pl/jestem-baba-anna-swirszczynska/1523854/].
Wszystko prawda, jakkolwiek z przesłaniem samego tomiku nie do końca się zgadzam: ani wtedy, ani teraz, kiedy czytam wyłowione stamtąd wiersze. Wiele wszak z opisanych przez poetkę i do tej pory żyjących podmiotów lirycznych, podświadomie zachowało mentalność sprzed półwiecza, gdy np. dziewczyna w mocno zaawansowanej ciąży daje się publicznie poniewierać zaprutemu – nazywanego narzeczonym – ojcu swojego dziecka, ponieważ ten gotów się z nią jeszcze nie ożenić…
Nie dziwi zatem aktualne tłumaczenie pewnej z matek, że „przecież to mąż, któremu się należy…” [vide: https://deon.pl/magazyn/jadlam-spalam-i-wychowywalam-dzieci-z-gwalcicielem-przemoc-seksualna-w-malzenstwie-to-dramat-wielu-polek,1001383]
Przemoc jest wszechmocna, wszechobecna, niemal niezniszczalna. Przemoc nie dotyka wyłącznie kobiet [i dzieci]. Przemocy bywają także poddawani mężczyźni, którzy wręcz wstydzą się przyznać, że są bitymi oraz poniewieranymi przez swoje drugie połowy [casus dramatopisarza Jerzego Szaniawskiego].
Co jednak sama chcę ostatecznie zaakcentować w niniejszym tekście? Przede wszystkim nie akceptuję najzwyklejszego pod słońcem uogólniania, o którym napisała w bardzo mądrym komentarzu Pani o nicku „gruszka” na literackim Portalu PubliXo:
gruszka
, 7 godz. temu (12:31), 17.05.2021
Komentarzem spłyciłeś problem, sprowadziłeś do jednej płaszczyzny zjawisko pozostawania w toksycznym, destrukcyjnym związku. A powodów jest mnóstwo, zaczynając od syndromu ofiary, poprzez strach przed życiową zmianą, a kończąc na czynniku ekonomicznym (przemoc fizyczna często idzie w parze nie tylko z psychiczną, ale również ekonomiczną). Sporo kobiet nie ma niezależności finansowej, a dom samotnej matki to mało perspektywiczne rozwiązanie.
Myślę, że obecnie aspekt religijny gra znacznie mniejszą rolę, niż inne aspekty.
Komentarze (11)
Pozdrawiam :)
Kompilacja cytatów plus moje ustosunkowanie się doń, to tylko głos w dyskusji.
Sam problem przemocy szeroki jest bowiem jak Pacyfik oraz głęboki niczym Rów Mariański.
Miłego wieczoru życzę :)
Serdecznie :)
Wszystkie te dywagacje mogłabym ulokować pod - pośrednio - zreinterpretowanym tekstem. Mogłabym, jednak z uwagi na wylewające się [na mnie] z tego powodu odautorskie rzygi, swoje przemyślenia zawarłam w wyżej zaprezentowanym tekście.
Serdecznie :)
Dlaczego? Ponieważ ośmieliłam się mieć inne zdanie niż autor, według mnie, jednostronnie i tendencyjnie potraktowanego przezeń napisanego wiersz(yk)a.
Temat utworu: przemoc, czyli ucisk człowieka płci żeńskiej przez człowieka płci męskiej wbrew woli człowieka płci żeńskiej.
Temat zresztą odpożyczony m.in. z Portalu DEON, niemniej w obecnej chwili nader nośny, choć wcześniej bardzo mocno zaakcentowany przez dwudziestowieczną polską poetkę Annę Świrszczyńską „wykrzyczany” w jej poetyckim tomie „Jestem baba” [Kraków 1972 i wydania następne] dzięki czemu wywołał [podobno] skandal.
Dałam zatem pod nieswoim wierszem stosowne odniesienie do wątku, i wtedy…
To prawda, że nie wszystkie portale bawią się w savoir-vivre, dlatego pewne zachowania trzeba – mimo woli – zaakceptować albo w nie nawet się włączyć. Wszak do pewnego momentu, w związku z czym, aby nie ciągnąć w nieskończoność owej – tak, tak karczemnej - awantury, to:
zredagowałam oraz dopisałam w formie typowo osobistej interpretacji uwagi na temat statusu kobiety jako w ogóle kobiety, posługując się adekwatnymi do zredagowanej przez siebie treści cytatami, po czym:
wylało się nie tylko szambo, ale szeroką strugą popłynęły ścieki ze strony uprzednio skomentowanego.
W krytyce literackiej takie ujęcie problematyki jest dozwolone, łącznie z dobranymi doń cytatami, bowiem to autor bierze pełną odpowiedzialność za przekazywane przez siebie treści.
Znam się na prawie autorskim [mimo wszystko od szkoły średniej jestem tzw. człowiekiem pióra] i dopiero tutaj, na „Opowi” dowiedziałam się od nieznanych mi osób, że – podobno - jestem „plagiatorką”?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania