Cholernie smutna bajka

Był sobie kiedyś człowiek. Mówiono mu od urodzenia, że jest nikim i do niczego się nie nadaje, a on w to wierzył. Wierzył tak mocno, że nawet nie próbował się z tym kłócić. Czuł, że świat, który go otacza, jest większy, lepszy i bardziej uporządkowany niż on sam. Nie miał w sobie gniewu, który pchałby go do walki, ani siły, by zmienić cokolwiek.

 

Miał jednak jedną rzecz, która pozwalała mu chociaż przez chwilę o tym zapomnieć. Pisał. Pisał opowieści, które nikt nie chciał czytać. Mówiono mu, że są zbyt dziwne, zbyt smutne, niepasujące do świata stworzonego przez Boga, w którym wszystko miało swoje miejsce i sens. Ale on pisał dalej, bo słowa przychodziły same. Były jak szept w jego głowie, który nie chciał ucichnąć, nawet kiedy o to błagał.

Z czasem jego opowieści stały się jedyną rzeczą, która dawała mu namiastkę radości. Ale ta radość była jak narkotyk. Uzależniała, a on stawał się coraz bardziej pusty i zmęczony. Nikt ich nie czytał, nikt ich nie rozumiał, a on sam zaczynał wierzyć, że jego słowa są bezwartościowe. Ale mimo wszystko pisał. Bo nie umiał inaczej.

Żył w cieniu ludzi, którzy mieli więcej szczęścia, więcej miłości, więcej nadziei, czy talentu. Patrzył na nich z dystansu, zazdroszcząc im, choć wiedział, że nigdy nie stanie się jednym z nich. Był jak cień, a może bardziej jak pleśń.

Aż pewnego dnia zdecydował, że nie chce już dłużej być cieniem. Nie chciał już pisać opowieści, które nikogo nie obchodzą. Nie chciał czekać na coś, co nigdy nie nadejdzie. Pomyślał, że może w innym świecie znajdzie spokój, może w innym świecie jego słowa nabiorą sensu.

 

Ale zanim to zrobił, napisał jeszcze jedną opowieść. O samotnym człowieku, który chciał być zauważony choć raz, choć na chwilę. Zostawił ją na kartce w starym zeszycie, który wrzucił do torby. A potem odszedł, jednak po drugiej stronie nic na niego nie czekało. Bezsensowna śmierć, po bezsensownym życiu.

 

---

 

Kilka dni później, gdy starsza kobieta, sprzątała opuszczone mieszkanie, znalazła zeszyt. Myślała, że to notatnik, coś bezwartościowego, ale targana ciekawością otworzyła pierwszą stronę i zaczęła czytać. Przypomniała sobie, jak sama czuła się niepotrzebna, jak świat wydawał się obojętny na jej istnienie. Nienawidziła tych słów, ale ją poruszyły. Nie dlatego, że opowieść była dobra, ale dlatego, że ktoś rozumiał jak się czuje.

 

I może tyle wystarczy?

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • O, ja cieee! Pierwsza publikacja 9.12.2014❗️
    I dopiero teraz przyszła nowa fala weny?!
    😱
    No, to po mnie, jak tak długo trzeba czekać...
    xdd
  • Napisałem ponad setkę opowoadan przez ten czas, tyle że do szuflady
  • Zresztą to też jest stare opowiadanie, które ostatnio wygrzebałem i delikatnie poprawiłem :)
  • zsrrknight rok temu
    pisarz z powołania i tragiczny koniec, ale może czasem tak musi być, gdy pozostaje się niezrozumianym...
    No i z automatu stałeś się najstarszym aktywnym użytkownikiem na portalu xd. Obyś tylko nie zniknął na następne jedenaście lat xd
  • Planowałem na 30, ale zobaczymy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania