cholernie straszne są dni w depresji
upłynęło wiele lat
wiatr wiał
w Wiśle masa wody
kłody gałęzie czarne liście na brzegu
czułem chłód wiecznego strachu
bałem się szarość dni
w czterech ścianach
muzyka na uszach
w centrum obłędu
kilku dźwięków na pięciolinii których się nie boję
doświadczałem dyskomfortu
gorszy inny sort
walczyłem z demonami
przegrywałem
nieśmiały wstydziłem się siebie
a inni wstydzili się mnie
zaniedbany opuszczony przez świat
oprócz żony nikt nie podał
szczerze ciepła dłoni
śmiech ze mnie
myślałem żeby odejść
skończyć pewien rozdział
by spisał ktoś to był on
chłopa szkoda
przyszedł do mnie On
ścisną mą dłoń
powiedział idź i nie grzesz
upadek człowieka zabija ducha
gdy uwierzysz
nic nie powstrzyma cię
przed życia snem
najważniejsza rodzina
podnieść człowieka
są rzeczy których nikt nie wspomina
ważne by iść do przodu mimo niepogody
wytrwale biec w bólu
w pocie na czole
wzbić się
ponad fale głębiny
kochać Boga gdy mniej
wiary na dole
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania