,,Chór zapomnianych głosów" Rozdział 3

Wreszcie wyszłam z tego szpitala...

Nie mogłam sama ze sobą wytrzymać w jednym pomieszczeniu.

Wchodząc do auta zobaczyłam tego samego chłopczyka.

Załapałam się za głowę i, krzyczałam ,,Boże!".

~Kochanie wszystko w porządku?~

Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

Po chwili namysłu, tak mamo po prostu głowa mnie zaczęła boleć.

~Ale już jest, dobrze?~

Tak naprawdę na chwilę zrobiło mi się słabo.

~No to jedziemy do domu~

Tak.

Kwadrans potem byliśmy już w domu.

Patrzyłam na okno...

Zauważyłam napis jakby, napisany krwią

,,Zostaw nas w spokoju inaczej pożałujesz".

Już wiedziałam, że nie będzie łatwo.

Ale poddawać się, nie miałam zamiaru.

~Córeczko idę do sklepu~

Za ile będziesz?

~Około trzech godzin~

Do jednego sklepu?

~Nie pójdę jeszcze do galerii, kupić ci coś?~

Możesz mi kupić kilka bluzek i, spódniczki.

~No dobrze, a buty?~

Możesz kupić.

~To do zobaczenia wieczorem~

Gdy tylko mama wyszła poszłam do lasu.

Zapytałam głośno ,,Jest tu kto?".

Cisza otaczająca wszystko...

Jakby cisza kazała nikomu się, nie odzywać.

Zapytałam jeszcze raz ,,Hallo jest tu kto?!".

Wtedy jakby, znikąd przyszła ta starsza pani.

Tym razem wzięła ze sobą swoją tablice.

Napisała:

~Kogo szukasz?~

Wie pani w sumie nikogo.

~A więc dlaczego krzyczysz?~

Nie miałam zasięgu w telefonie strasznie mnie to denerwuje, że telefon mi tutaj nie działa.

~Rozumiem, zapraszam cię do mnie~

Znalazła pani te zdjęcia?

~Już na ciebie czekają~

Więc chodźmy...

Po chwili byliśmy już w jej domu otworzyła szafkę i, pokazała mi tą dziewczynę.

To prawda była, cudowna, piękna dziewczyna z niebywałą figurą.

Wyglądała na modelkę.

Ale chwila co jest, grane? Na tym zdjęciu znajduje się ten chłopiec.

Wie pani może kto to jest?

~Ale kto?~

Ten chłopiec wskazałam palcem.

~Ah tak... Nie znam~

Skąd to zdziwienie u pani?

~Zdziwienie? Absolutnie nie~

No dobrze ja już pójdę do domu.

~Nie poczęstujesz się ciastem~

Nie, nie dziękuję.

~Nie ładnie odmawiać~

Ja wiem przepraszam.

~Przepraszanie nic nie da chociaż, kawałek~

Zdziwiło mnie to bardzo, ponieważ dawała mi ciasto na siłe.

Jakby chciała,mnie czymś odurzyć?

Ja pani naprawdę dziękuję, ale muszę wracać do domu.

~Czuję strach~

Co?

~Czego się boisz?~

Niczego...

Zaczęły mi się ręce trząść i, nogi.

~A więc dlaczego się trzęsiesz?~

To normalne mam gorączkę.

~Yhym... Idź do domu połóż się to ci lepiej zrobi~

Święte słowa.

~Może chcesz posiedzieć u mnie przyda mi się, towarzystwo. Możesz nawet położyć się, podam ci lekarstwa~

Bardzo dziękuję ale, raczej przyjdę do pani później.

~No dobrze więc zdrowiej~

Dziękuję bardzo.

Wyszłam z domu idąc szybkim krokiem.

Nareszcie w domu naprawdę przestraszyłam się, tej starszej pani.

Była taka nachalna.

Poszłam spowrotem do lasu...

Patrzyłam się czy nikt nie idzie, nikogo już nie było.

Poszłam trochę dalej...

Zauważyłam piękne jezioro.

Czyste jak morze to bardzo ciekawe przecież, jezioro nie mogło być takie przezroczyste.

Widziałam płynąca butelkę z kartką w środku.

Chciałam zobaczyć co tam było, napisane więc wskoczyłam do wody.

Ktoś mnie złapał za mogę i, ciągnął w dół.

Zajrzałam pod wodę to był ten chłopiec próbowałam się, uratować ale nie miałam niczego w zasięgu ręki.

Szybko byłam już na dnie wody.

Wtedy ten chłopak zniknął,a zamiast niego byli tam dzieci.

Tak dzieci...

Chcieli mnie zabrać niżej gdzie, życia już nie ma.

Jednak słyszałam coś... Nadzieja, wiara, że za chwilę ktoś mnie uratuje.

I jak powiedziałam tak było, zobaczyłam przystojnego mężczyznę.

Dzieci którzy, chcieli mnie zabić zniknęli gdy, zobaczyli mężczyznę.

Wynurzyłam się z wody.

~Wiesz, że mogłaś już nie żyć?~

Wiem.

~A więc dlaczego tam wyskoczyłaś i, co się stało?~

Jak mnie widziałeś?

~Zobaczyłem cię jak wchodziłaś do wody krzyczałem, ale ty mnie nie słyszałaś~

Aha.

~Tylko aha?~

Dziękuję bardzo za uratowanie mi życia.

~Powiesz mi co było tak ważne, żeby wejść do tego jeziora?~

Możesz wyjąć mi stamtąd tą butelkę?

~Po co ci ona?~

Po prostu opuściłam ją, a było tam coś ważnego.

Musiałam się jakoś wytłumaczyć.

~Powiesz mi co tam było takiego ważnego?~

Niestety nie, ale nawet nie zapytałam się ile masz lat?

~Nazywam się Huan i, mam 19 lat, a ty?~

Mam na imię Amy i, mam 16 lat.

~Skąd jesteś?~

Z Walii.

~A więc nie mylę, się i jesteś tu nowa~

Tak jesten tu nowa, a wiesz może co się stało z rodziną która mieszkała tu przed nami?

~Niestety nie wiem, ale słyszałam różne plotki~

Czyli?

~Musielibyśmy zostać całą noc, a pani już chyba musi iść do domu~

Ja? No co ty hehe.

~Zapewne przestraszyłaś się i, jesteś zmęczona~

Może trochę, masz rację chyba już pójdę.

~Przyjdziesz jutro?~

Gdzie?

~Tutaj o 15:00?~

Dobrze będę.

~Będę czekać na szanowną panią~

Przesadzasz.

~Dlaczego?~

Nie jestem żadna szanowna jestem, normalna proszę pana.

~Oj niech będzie pani~

A więc do zobaczenia jutro.

Huan był czarujący czułam, się przy nim wspaniale.

Wreszcie znalazłam bratnią duszę.

Był miły, ciepły, a poczucie humoru nigdy go nie opuszczało.

Ideał mężczyzny...

Wróciłam do domu i, myślałam, że chociaż wtedy pójdę spokojnie spać.

Ale nie!

Miałam dosyć tego co mnie spotykało w tamtym czasie.

A było tego naprawdę dużo jeszcze przed chwilą, gdyby nie Huan nie żyła bym.

Byłam przekonana, że ten chłopiec zostawi mnie.

Po tym co mi zrobił naprawdę, się przestraszyłam.

Nie wiedziałam kto to był?

Ani jak tego kogoś znaleźć?

Nie wiedziałam za co sięgnąć, żeby coś się dowiedzieć?

Po prostu nie miałam żadnego pojęcia co, się w tym domu dzieję?

Ani co było przyczyną?

Wiedziałam, jednak jedno, że starsza pani coś ukrywa...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania