chowałem się w cieniu ogłowionej owocującej gruszy
w matce jak w relikwiarzu załamywało się światło
ze starych nasadzeń
otwierała słoje drewnianego domu
pomalowany na wabiący błękit inspekt skrzynkowego okna
z widokiem na niebo oddane pod jej klucz
jakby dopiero co obwiązany recepturką cito
druciak słońca a ona w ostatniej pośmiertnej
kwiecistej bluzce dojrzewający serek
zapięte na ostatni guzik oko opatrzności
Komentarze (5)
Ostatni wers, plus ta kwiecista bluzka, plus ten druciak do odszorowywania spalenizny z dna garnka, i cały wiersz, kolejny z Twoich bardzo dobrych, robią na mnie wrażenie.
A ja mam wiersz o przedostatnim guziku. Wygląda tak:
tył na przód
dopiero teraz widzę ilu z nas
chodzi w czerni zapiętej
na przedostatni guzik
a każdy pcha przed sobą
kulę z pamięcią
do której nic nowego nie włoży
nie podajemy sobie rąk
nie krzyżujemy spojrzeń
i ta spódnica
bez uwagi bez lustra
naciągnięta tył na przód
a tam
tył na przód
dopiero teraz widzę ilu z nas
chodzi w czerni zapiętej
na przedostatni guzik
nie podajemy sobie rąk
nie krzyżujemy spojrzeń
że ta spódnica
bez uwagi bez lustra
naciągnięta tył na przód
i każdy pcha przed sobą
kulę z pamięcią
do której nic nowego nie włoży
Ostatniej części nie przestawię, bo to, co pominąłeś - "a tam" - miało dla mnie znaczenie.
Chodziło o brak zainteresowania zewnętrznością (i ta spódnica/ bez uwagi bez lustra/ naciągnięta tył na przód), czyli - "e tam"... Jednak "e tam" - to zobojętnienie - zamieniłam na "a tam".
"A tam?" - "Jak tam jest?" .
I "a tam" jest w tym tekście jednocześnie "e tam" i "a tam". Takie połączenie.
Wtedy interesował mnie świat niedostępny dla żyjących. Bo to on stał się światem dla kogoś bliskiego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania