Chrystroglodyta

że niby co? dogadać to się może zawiany

kierowca z patrolem drogówki.

tu trzeba być w kontrze!

wiecznie pomimo i na przekór!

 

spróbujesz się układać, najlepiej do snu,

zwiniesz w kłębek u stóp pomnika bestii

— to nie oczekuj, że się później rozplączesz

 

albo lepiej: wystarczy, że raz zdarzy ci się

wstąpić do tej knajpy (Cosmateus Social Club,

speluna na rozstajach) — zostaniesz wciągnięty

w labirynt blizn, szerokich niczym autostrady,

będziesz łaził co dzień

świecił twarzą aż do jej całkowitego zdarcia

(opamiętanie może nadejść za późno,

jeśli w ogóle), przepraszał za niepopełnione

 

ani się obejrzysz, jak zrobią z ciebie potuliasa

co kupuje drinki na wynos. poza śmierć.

płaci realnymi pieniędzmi za likwórówki

możliwe do wypicia w przyszłej wieczności

(obecnie trwa mała i skończona

wieczność demo)

 

nie można inaczej, niż radykalnie:

wyhoduj w sobie trzeźwość. jak pasożyta.

początkowo organizm będzie się starł odrzucić.

znachorzy (kto nimi nie jest!) rozwyją się ze zgrozą

— jak możesz nosić w sobie taką szkaradę!

 

nie wyrywaj. za jakiś czas zobaczysz wyraźnie:

chleb krojony na kamyki, woda pełna piór

(niewiele zostaje z bajki o białym gołębiu)

jaskiniowiec siedzący na tronie z chmurek

uderza pięściakiem w zwój pergaminu

— początek świata

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania