Chwila słabości

Zdezorientowany usiadłem na łóżku. Odrobina blasku latarni ulicznej wpadała do mojego pokoju, prześwitując przez liście drzewa. Rozejrzałem się nieprzytomnym wzrokiem, próbując wypatrzeć źródło hałasu. Nie zauważyłem nic i już miałem ponownie opaść na łóżko, jednak wtedy znowu rozległ się ten dźwięk.

Ktoś rzucał czymś w moje okno.

Z przyspieszonym oddechem wstałem. Była druga w nocy. Przez myśl przeszły mi najgorsze scenariusze, kto to mógł być. I po co podchodzisz do tego okna, Maćku? Jeśli ten ktoś siedział na drzewie, to spokojnie mógł cię dostrzec. Mógł rozbić szybę i po prostu wejść do środka.

Wyjrzałem ostrożnie na zewnątrz i wstrzymałem oddech, gdy zauważyłem niepewnie siedzącą na gałęzi postać. Zmrużonymi oczami obserwowałem, jak grzebie po kieszeniach bluzy, a po chwili do moich uszu dotarło ciche przekleństwo przez uchylone okno. Uniosłem wysoko brwi, rozpoznając ten głos i burzę pokręconych włosów.

- Hanka, co ty robisz, do cholery? - szepnąłem, gdy otworzyłem okno. Dziewczyna zachwiała się niebezpiecznie, jednak utrzymała równowagę i uśmiechnęła się do mnie promiennie, przesuwając się w moją stronę.

- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli wejdę do środka? - mruknęła niewyraźnie. Z westchnieniem odsunąłem się, robiąc jej miejsce. Najpierw pojawiła się jej głowa, potem ramiona, a po chwili Hanka wylądowała na ziemi z hukiem, chichocząc cicho pod nosem. Z założonymi rękami przyglądałem się, jak próbuje się podnieść, aż w końcu wczołgała się na moje łóżko, wzdychając ciężko.

- Co tu robisz? - zapytałem w końcu, siadając na krawędzi łóżka. W duchu modliłem się, żeby nie obudziła mojego taty. To byłoby zdecydowanie nieciekawe.

- Nie wiem - odpowiedziała z zamkniętymi oczami, sprawiając, że zmarszczyłem brwi.

- Jak to nie wiesz??

- No bo - zaczęła, przecierając twarz dłonią - moja matka była u nas w domu. Pamiętam, że się z nią pokłóciłam, wyszłam, a teraz jestem tutaj.

Zaśmiała się, jednak nie było w tym ani odrobiny radości. Zapaliłem lampkę obok łóżka, chcąc przyjrzeć się blondynce. Skrzywiłem się, gdy zobaczyłem jej zaczerwienione oczy, kilka kosmyków włosów przylepionych do skroni, niedbale założoną bluzę i nierozwiązane buty. Sądząc po zabrudzonych spodniach, kilka razy musiała się potknąć. Przymknęła oczy z cichym sykiem; ująłem jej twarz w dłonie delikatnie, jednak stanowczo ją przytrzymałem, gdy próbowała się odsunąć.

- Jesteś pijana - mruknąłem, czując nieprzyjemny zapach alkoholu. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie rozbrajająco, uchylając jedno oko. Normalnie pewnie wyglądałaby wręcz urzekająco, jednak teraz było mi jej naprawdę szkoda. Gdyby nie jej matka, Hania nie byłaby w takim stanie.

- Nie - pokręciła gorliwie głową, przez co spojrzałem na nią z uniesioną brwią. - Nooo - przeciągnęła, robiąc dziubek z ust - może troszkę - zachichotała, pokazując mi na palcach, że wypiła trochę. Westchnąłem z rezygnacją. Ściągnąłem jej bluzę, ignorując zadowolone pomruki i słowa typu, Maciek, nie sądziłam, że będziesz mnie rozbierać.

- Połóż się - rozkazałem; Hanka wyprostowała się i krzywo mi zasalutowała, po czym zaczęła się śmiać, zrzuciła niezawiązane trampki i położyła się, wtulając twarz w moją poduszkę z chichotem. Wyszedłem cicho z pokoju, i ruszyłem do kuchni, chcąc przynieść Hani wodę.

Gdy wróciłem, dziewczyna ciągle wciskała twarz w moją białą poduszkę i dodatkowo przykryła się kołdrą. Spojrzała na mnie nieprzytomnie i usiadła, widząc szklankę w mojej dłoni. Podałem jej ją i wdrapałem się na łóżko obok niej, przyglądając jej się uważnie. Wypiła całą zawartość naczynia, odstawiła go na szafkę i ponownie opadła na łóżko, patrząc na mnie. Uśmiechnąłem się do niej pocieszająco i przysunąłem się, pozwalając, by wtuliła się we mnie. Objęła mnie ramionami w pasie i przycisnęła twarz do zagłębienia pomiędzy moją szyją a obojczykiem, oddychając głęboko. Wyciągnąłem się, żeby zgasić lampkę, a następnie kojąco pogładziłem ją po plecach i zacząłem się bawić jej włosami.

- Nie chcę jej w naszym życiu - powiedziała łamiącym się głosem.

Coś w jej postawie sprawiało, że nie była już tą Hanią, którą zdążyłem poznać. W tym momencie wydała mi się tak cholernie krucha, wyczulona na każde słowo czy gest, nieodporna. Kolejne spotkanie z matką wstrząsnęło nią do tego stopnia, że nie wytrzymała i pozwoliła sobie na słabość. Przycisnąłem usta do czubka jej głowy.

- Nie przejmuj się tym teraz - mruknąłem cicho, czując, jak zacisnęła palce na mojej koszulce. Czułem, jak jej ciałem wstrząsnął delikatny dreszcz, gdy przejechałem palcami po odkrytej skórze na szyi dziewczyny. - Nie jest tego warta, Hania.

Hanka pokiwała parę razy głową, akceptując to, co powiedziałem. Doskonale zdawałem sobie sprawę że jutro będzie zdezorientowana; powinienem ją wsadzić do samochodu i odwieźć do domu, jej tata pewnie się martwi. Jednak nie zrobiłem tego. Jakaś część mnie wiedziała, że Hania właśnie tego potrzebowała, chciała kogoś obok siebie, kogoś do kogo mogła się przytulić. Hania w ogóle lubiła się przytulać, jak zdążyłem zauważyć.

- Śpij, Hanka - szepnąłem, owijając sobie kosmyk blond włosów na palec. - Jutro będzie lepiej.

Mruknęła coś niezrozumiale w odpowiedzi, a ja już miałem pewność, że alkohol ją wymęczył i zasypia. No cóż, jutrzejszy poranek będzie dla niej trudny, ale kaca da się wyleczyć.

- Maciek - mruknęła przeciągle, coraz bardziej pogrążając się w śnie.

- Hm? - mruknąłem, odsunąłem trochę głowę i spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy i lekko uchylone usta. Jęknęła cicho, ponownie wtulając się w moją szyję. Westchnęła, a do moich nozdrzy ponownie dotarła woń alkoholu.

- Chyba cię kocham - szepnęła i jej oddech się unormował. Zamrugałem kilka razy, nie wiedząc, co mam zrobić. Mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie i oparłem się policzkiem o jej głowę. Próbowałem przestać się uśmiechać, wiedziałem, że to zaszło zdecydowanie za daleko, nie powinienem pozwolić je się tak do mnie przywiązać, jednak nic nie mogłem na to poradzić. Nie potrafiłem odmówić sobie tej przyjemności posiadania jej obok. Byłem na siebie zły, ponieważ to wszystko wkrótce miało się skończyć, a ja i tak się w to zagłębiałem, pozwalając sobie na to dziwne, nieznane uczucie.

- Tylko nie mów tego - dodała nieprzytomnie po kilku minutach. - Nikt nie może o tym wiedzieć, a ty szczególnie.

Miałem ochotę się roześmiać. Cóż, pijana Hania to całkowicie szczera Hania. Ciągle czując ten cholerny uśmiech na ustach, przymknąłem oczy i pozwoliłem sobie na powrót do snu, który tym razem był o wiele przyjemniejszy ze względu na osobę obok mnie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania