CIĄGIEM FIBONACCIEGO SPUSZCZAM SIĘ POWOLI W NAPIĘCIU MIĘŚNI PRZEPEŁNIONY NIE ŻALEM
jestem u progu kamienicy na rogu
umarłej od szarości i utkanej niedbale
z piaskowca słabego i zmurszałych tynków
oślepłych zbutwieniem mlecznych okiennic
oszczanych wymyślnie klatek schodowych
cuchnących jeszcze niemieckim truchłem
tam gdzie podwórka są jak obdarty drelich
muskający wewnętrzną stronę ceglanych ud
beznamiętnie wiszące gałęzie pieszczą
wypłowiałe sromy od dawna niemytych kobiet
wymęczone podłym oddaniem korzeniom
samców tłustych i brudnych żądzy natłokiem
owoce zwisają z drzew na wpół przegnite
nie są już żadną miarą jak kwiaty niewinne
zawiązane bez słońca łagodnych promieni
umęczone ojców i wódki rzygowin odorem
jadowitym oddechem gnijących matek
sióstr braci i dziadków niegodnym dotykiem
miasto rozkwita w swojej pełnej krasie
rosnąca wartość pomnaża wszystko
na przekór każdej mapie
Komentarze (4)
Tytuł jest dla mnie zupełnie nieczytelny. Może wyjaśnisz?
Pierwsza rzecz — caps lock. Wg mnie treść nie uprawnia do tak drastycznego przejawu przemocy typograficznej.
Rozumiem, że czasem to może być środkiem wyrazu, ale tu psuje odbiór. Wystarczy treść, która jest mocna. Po co jeszcze wykrzyczany tytuł?
Gnicie, brud, rozkład, wszystko podlane seksualizującą metaforyką. Stare kamienice porównane do zdegradowanego, bezczeszczonego ciała. Nie ma tu przygany, czy żalu (co Autor zaznacza już w tytule), widać za to jakąś, podszytą groteską, perwersyjną akceptację.
Puenta mówi o rozkwicie miasta. Mamy tu ironię i w treści i w formie (samo zestawienie "świeżego powiewu" ostatniej frazy z zatęchłą duszną atmosferą tego co wcześniej). Jakby ten rozkwit był masowym gniciem. Powielanym, organicznie rosnącym (na co by wskazywał ciąg Fibonacciego z tytułu).
Teraz muszę się wytłumaczyć dlaczego tekst dla mnie balansuje na granicy podpuchy. Otóż, mam odczucie nadmiaru, przebrudowania. Gdy frazy są już wysycone, otrzymują kolejną dawkę i kolejną. To stawia pytanie, "czy Autor tak na serio?" ;)
Czy po prostu bawi się dźwiękami. Nie rozstrzygam. Jak napisałam wcześniej — dla mnie jest na granicy. Choć jestem tu i zdecydowałam zostawić koment, więc niewątpliwie jest to dowód na działanie wiersza.
Takie miejsca są prawdziwe, tak jak wszystko inne co nas otacza. Takie miejsca są wszędzie, niezależnie od szerokości geograficznej i tak naprawdę to one opisują rzeczywistość. Wszystko inne jest tylko jej elementem.
Społeczeństwo/ludzkość jest uwikłana w cykle które pokazują jej prawdziwe oblicze. Nie muszę widzieć wszystkiego jako wynaturzenia, gdy wszystko co widzę jest wynaturzone w swojej istocie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania