ciągnie od dna

miododajne dni odleciały jak pszczoły

 

jest gorzko

przez pamięć o tym co dobre

niezgrabnie skubiesz świt

ręką wprawioną by brać

aż po przesyt

 

a teraz ssie w każdym zakamarku

pytające spojrzenia niedomkniętych oczu

coraz mniej nazwisk w twoich kontaktach

telefon milczy

zaokienny chór przeniósł się pod inną klatkę

 

jeszcze cię stać by się uśmiechnąć na widok psa

jeszcze próbujesz przepychać ołów znad głowy

ale ul pozostaje pusty

i roi się wyłącznie po kilku głębszych

 

woda pochłania topielca razem z haustem powietrza

który zabrał na ostatnią drogę

i drży jakiś czas

później obojętnieje jak przechodnie

Średnia ocena: 3.6  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • JamCi 05.08.2021
    Gorzko.
  • Ostatnia zwrotka wymiata, jest jak uderzenie obuchem po na poły melancholijnym, nieco usypiającym wstępie.
    Czy warto by ożywić początek? Może trochę „ulżyć” tu i ówdzie? Nie wiem. To pytania do autora.
    Wiersz na pewno trafi do osoby, która przeżyła podobny scenariusz.
    Pozdrawiam
    Ode mnie 5, żeby nie było :)
  • Jacom JacaM 05.08.2021
    ano :-)
  • Patriota 05.08.2021
    Twój poprzedni wiersz był super, ten raczej tylko poprawny, ale zbyt wiele scen próbujesz upchać na małej powierzchni i robi się mały misz masz.
  • kikimora 08.08.2021
    Czytam bez ostatniej strofy, a jako puentę daję pierwszy wers:miododajne dni odleciały jak pszczoły.
    Bardzo dobry wiersz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania