Ciałobitnia

" Jak kula działowa, wystrzelona z tajemniczej otchłani bytu, pędził, by uderzyć i roztrzaskać się o kres swego życia, z tym samym bezsensem, z którym wszystko inne też śpieszyło ku swemu końcowi."

Witkacy Pożegnanie jesieni

 

moja vis comica. na opak.

 

w miejscowości M., na środku podwórka

stoi, dobrze widoczny z szosy, stary, ślepy na jedną

lampę ciągnik. nie wie, że klecę o nim wiersz.

elegię. bo kiedyś cię wezmą, bratku, na złom,

odholują z trawy. na rzeź. nic nie poradzisz.

 

na odwrocie tej historii jest zapisana bajka. tam

pojazdy mają dusze. nasz zardzewiały ursio niedługo

będzie umierać. choć i tak nie żyje.

 

i zjadą się, opyrkiwać go z żalu, władimirce z całej

okolicy, zetory z okolicznych wsi,

przytoczą się farm-moty, fortschritty,

przybędzie zielonochrapy ursus C-4011, co wygląda

jak koń w masce Shreka (Shrek w masce konia?),

i pocieszny C-328 z wiecznie zdziwioną buźką,

trzydziestek i sześćdziesiątek, esioków i lambo

- tyle, że aż nie zliczyć.

 

rozlegną się żałobne salwy, z kominów

(jakby były rębakami, do których wpadli

pijani pracownicy MPO)

wylecą grudy ludzkiego mięsa.

 

to tylko żart. a teraz chwila powagi

(więcej - może być niebezpieczne dla zdrowia.

psychicznego): gdy kiedyś trafi mnie

bezpowrotny szladżek

- macie strzelać płatami zardzewiałej blachy.

na wiwat!

 

a tak poza tym... ostatnio widziałem skutki kolizji.

wyła, w zasadzie bez potrzeby, syrena.

nad kościołem kołował bociek.

 

rozbity przód samochodu, w środku

- poduchy, niczym rozdeptane purchawki.

 

auto pocałowało drugie w zad. sam się rozbawiłem

myśląc, dosyć cudacznie, o nieskładności.

 

a co, jakbym nie rozumiał związków

przyczynowo-skutkowych? a gdyby wydawało mi się,

że to bocian sygnalizacyjny (sic!) alarmuje?

albo że to przez jego bełtanie się w powietrzu

dochodzi do stłuczek?

 

może czasami warto rozumieć mniej?

albo całkiem poza, odłączyć się od marszowników,

zboczyć w niezbyt słoneczne rejony?

 

we wsi M. stoi żelazny trup. krążą nad nim niewidzialne

sępy. aż lśnią, nikolowańce.

 

zastanawiam się, jak mocno trzeba by mnie

uderzyć, by naprawa była nieopłacalna,

po ile groszy za kilogram poszedłbym w skupie

(jakby co - zapraszam chętnych. kroicieli.

mam szlifierkę kątową.

nówka, jeszcze na gwarancji.).

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Niesamowite. Wszystko w dziesiątkę. Może później skomentuję obszerniej.
    Pozdrawiam ?
  • Florian Konrad dwa lata temu
    Dziękuję serdecznie i również pozdrawiam.
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    "Na odwrocie tej historii jest zapisana bajka. Tam pojazdy mają dusze". Poezja to sprawia, jest strzępkiem nieznanej mitologji, w którą zanurzamy się na chwilę. Bo chcemy, żeby pojazdy miały dusze, żeby wszystko ją miało. A może ma? Znajomy opowiedział mi jak widział krasnoludka. Jan Chryzostom Pasek także je w Danji, na kacu, widział. Twój uduchowiony ciągnik nie jest dla mnie niczym niemożebnym... W moim świecie nic nie jest.
    Pozdrawiam ?
  • Florian Konrad dwa lata temu
    Dziękuję. fakt faktem - dla osób mających bogatą wyobraźnię nic nie jest nazbyt kolorowe, dziwaczne, odrealnione :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania