Ciasteczkowo

(Tekst już tu był, ale jak inne został wykasowany. Pozwolę sobie cyklicznie wstawiać, co mam, jednak dużo utwórów przepadło nieodwracalnie)

 

~*~

Za siedmioma ziarenkami cukru, za ośmioma szczyptami cynamonu, za krupczatkowymi górami i maślanymi rzeczkami rozciągało się pyszne królestwo Ciasteczkowo. Rdzennymi mieszkańcami były łagodne i smakowite cookies. Królestwem zaś władał suchy i dumny lecz o chrupiącym serduszku Król Krakers z żoną, Królową Szarlotką. Królestwo nie było wielką krainą ale za to niezwykle słodką. W centrum mieścił się Główny Urząd ds. Wypiekania, dalej park z pudrowymi drzewkami i czekoladowa fontanna. Za parkiem było przedszkole a obok szkoła, w której przyszli adepci pobierali nauki antygnieciuchowe. Na południowych obrzeżach owej krainy stał zamek królewski czyli piernikowa chatka, do której prowadziła jedyna droga.

 

Odkąd Ku Kluski Klan zostało wygnane z królestwa za przypiekanie biednego murzynka, każdemu wypiekało się spokojnie w umiarkowanej temperaturze pana Ciastecjusza. Wielu przyczyniło się do tego by w Ciasteczkowie zapanował spokój. Najbardziej oddanymi w tej sprawie byli:

hrabia Pączek, któremu udało się skolonizować wszystkie zagraniczne podniebienia w jednym tylko czwartkowym dniu;

dzielna księżniczka Wuzetka, promotorka trasy łączącej piernikową chatkę króla z pozostałą częścią królestwa;

oraz wierna służąca Bajaderka, znaleziona przypadkiem w zardzewiałej foremce, którą porzucili nie wiadomego pochodzenia rodzice.

 

Oni to właśnie doprowadzili do ekspatriacji klanu.

 

W królewskiej, piernikowej chatce mieszkały damy dworu panny Kokosanki, pułkownik Wafel z nieustraszoną armią Herbatników, z którymi pokonał generała Napoleonkę w bitwie pod Wedeloo oraz stajenny Rurka z kremem, narzeczony Bajaderki.

 

Wszyscy kochali Ciasteczkowo i króla, bo był sprawiedliwy i dobry, chociaż czasem łamał się i wpadał w depresję. Wtedy na pomoc przychodziła królowa, matka króla – Babka Drożdżowa, moczyła swojego suchego syna w kozim serku i głaskała czule po ukochanych lekko zaokrąglonych kantach. Po kilku dniach król zgarniał swoje depresyjne okruchy, i na nowo gotów był rządzić swoim słodkim królestwem.

 

I wszyscy żyliby długo i smacznie, gdyby nie wiedźma Galareta, która pomimo zesłania na Bitą Śmietanę ponownie zjawiła się w królestwie by szerzyć niesmak i zakalcowatość.

Ciemne bezy zawisły nad Ciasteczkowem. Wszyscy pochowali się do swoich foremek, by przypadkiem niezjadliwa, trzęsąca Galareta nie rzuciła na kogoś uroku, jak onegdaj na królową Szarlotkę, by ta nie mogła mieć potomstwa.

 

Załamany Król przechadzał się po piernikowych komnatach krusząc się ze zmartwienia o przyszłość swojego narodu. Królowa ze zgryzoty zaś całkiem skwaśniała. Nikt nie wiedział co robić, i jak pozbyć się wiedźmy.

 

W tym czasie stajenny Rurka z kremem, doglądał królewskich koni. O świcie wyprowadził zwierzęta na pole karmelizowanych marchwi, a sam usiadł przy maleńkim lukrowym strumyczku nie mając pojęcia o wiedźmie Galarecie. Kiedy upajał się błogim spokojem, nie zauważył zbliżającej się sylwetki.

 

– Witaj młodzieńcze – usłyszał i zerwał się na równe nogi.

 

Oszołomiony przyjrzał się stojącej przed nim postaci i nie był do końca pewny, czy to na pewno jest osoba, którą miał na myśli.

 

– Witaj wróżko Karpatko – odrzekł niepewnym głosem.

 

– Skąd wiedziałeś, że ja to ja – zapytała zaciekawiona wróżka.

 

– Tylko ty w całym królestwie masz (po)parzone lico – nieśmiało wycedził młodzian.

 

– No...tak, więc co tu robisz tak daleko, samotnie rozkoszując się naturalnymi składnikami, kiedy królestwo potrzebuje pomocy każdego, kto mógłby pomóc?

 

– Pomocy? Co się stało? Wczoraj wyruszając na pola marchwi panował słodki pokój.

 

– W nocy zjawiła się wiedźma Galareta z chęcią zemsty.

 

Stajenny Rurka z kremem stał oniemiały a myśli kłębiące się w jego głowie spowodowały przegrzanie się kremu – gdzie jest Bajaderka? co robi? czy jest bezpieczna?

 

– Gotujesz się do walki? – zapytała wróżka widząc bulgoczącego młodzieńca.

 

– Muszę natychmiast wracać do królestwa, potrzebują mnie! – krzyknął chłopak wskakując na królewskiego rumaka.

 

– Poczekaj znam lepszy sposób, by ekspresowo dostać się do królestwa, konno będziesz gnał cały dzień i jedną trzecią nocy, nie wiadomo, co Galareta wytrzęsie do tego czasu – odrzekła Karpatka.

 

– Co proponujesz?

 

– Nie wiem, w końcu jestem wróżką, może coś zaczaruję? O, już wiem! – krzyknęła uradowana Karpatka. – Hokus pokus czary mary niech się zjawią wielkie gary – wyszeptała trzy razy wróżka.

 

Zabulgotało, zaparowało, i nagle ich oczom ukazał się Szybkowar, znany ze swojej bajecznej szybkości w czasoprzestrzeni według profesora Ciasteina. Wszyscy na świecie myślą, że to ufo, gdyby tylko znali prawdę…

 

Prędko wskoczyli do latadełka i ruszyli, by zgnieść okrutną wiedźmę Galaretę.

 

___

26 listopada obchodzimy Dzień ciasta

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Dekaos Dondi 26.11.2020
    KIgja↔Czytałem ów tekst, ale nie jarzę, czy tu, czy tam?
    Tak czy siak, bardzo mi się podoba. Styl, treść i te wszystkie nazwy.
    No i pewne metafory nawet na deser...
    Aż by się chciało ów tekst↔zjeść. Tylko głupio tak jakoś:))
  • Dekaos Dondi 26.11.2020
    Kigja↔Jeno film nakręcić. Aż sobie wyobraziłem, na ile podołałem:)
  • kigja 26.11.2020
    Dekaos Dondi,

    Fajny pomysł :) może animacja? Ale to już głowa kolejnych listków z drzewa G, żeby uczyniły coś w tym kierunku :)
    Dziękuję za opinię i komentarz.

    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 26.11.2020
    Kigja ↔Na pewno film obejrzę, gdyby co:))
  • kigja 26.11.2020
    Fajnie Dekoś?
  • laura123 26.11.2020
    To już czytałam, więc tylkp zapytam, kiedy będzie ciag dalszy?
  • laura123 26.11.2020
    Zostawiam 5
  • kigja 26.11.2020
    laura123,

    Jak będzie flow, to będzie ciąg dalszy.
    Dziękuję za komentarz.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania