Cień
8.
Byłem z nim odkąd pamiętam, ale tak naprawdę mnie nigdy nie było.
Był on, a ja - jego problemem, który ukrywał przed światem.
Dlaczego to nie ja? Dlaczego mam tutaj siedzieć, w jego pustej głębi i udawać, że nie istnieję?
Chyba zwariuję!
A to przecież niemożliwe. Nie mam uczuć. Nie mam umysłu. Nie mam świadomości.
Mam jedynie instynkt. Instynkt, który, gdy się wydostanie, niszczy wszystko. Po prostu pragnę pustki wokół mnie.
A przynajmniej takie on posiada zdanie. Gdy naprawdę jestem tutaj cały czas, patrzę w tę ciemność i rozmyślam, czekając na dzień, w którym coś drgnie.
Jestem Cieniem.
7.
W okół mnie roztacza się płytkie morze absurdu, którym jest jego istnienie. Nienawidzę go.
Dlaczego to on ma władzę, skoro zdecydowanie ja bardziej na nią zasługuję? Jestem przecież silniejszy.
Ten nieudacznik nawet korony nie potrafi udźwignąć, która powinna być jego chlubą.
Dowód? Proszę bardzo:
siedzi teraz i ryczy, jak dziecko, bo przegrał kolejną walkę, którą sam sprowokował. Oh… Gdybym tylko mógł wtedy… Gdybym to był ja… Takiej sytuacji by nie było. Przeciwnicy nie śmieliby nawet się pojawić. Tak powinien działać respekt, którym darzy się króla. On tego nie ma, królem nie może być.
A jest.
Jakim prawem?
6.
Mój świat jest prosty. Brak w nim wahania. Wszystko jest takim, jakim zostało stworzone.
A ja zostałem stworzony tutaj. Pod tym drzewem. Pod tym wiecznie gwieździstym niebem. To miejsce to moje miejsce. Muszę tu być i patrzeć na wszystkie błędy mojego nędznego króla.
Ile bym dał, żeby być na jego miejscu... Wtedy noc w tej duszy zastąpiłby dzień.
Słońce musi być piękne. Widziałem je tylko raz, ale nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnego szczegółu. Wiem tylko, że je widziałem.
5.
Zastanawiam się ile to już razy liście z drzewa, pod którym siedzę powinny opaść, odkąd to wszystko istnieje…
Jak długo tutaj jestem?
Jak długo jeszcze będę?
4.
Niemożliwe. Gwiazda. Ona… Spadła.
To niemożliwe. W tym świecie nic się nigdy nie zmienia.
A jednak... Drgnęło.
Coś raz stracone nigdy nie powróci.
To moja szansa.
Szansa, żeby zostać królem.
3.
Gdy dziś spojrzałem w niebo, zobaczyłem, że nic nie widzę.
Nawet tego wiecznie zielonego drzewa, które czuję za plecami.
Nic. Ciemność i cisza.
Nadchodzi.
2.
- Witaj. Miło, że w końcu mnie odwiedziłeś - mówię z przekąsem do osoby, której oddech słyszę z drugiej strony drzewa. - Pewnie myślisz, że jest tutaj okropnie, co? Powiem ci szczerze, że jest całkiem sympatycznie, gdy posiedzi się tak trochę dłużej. - Wstaję.
- Ciemno tutaj. Już wcześniej była wieczna noc, ale teraz to przesadziłeś. Nawet księżyc zniknął… - uśmiecham się smutno.
Ale nie martw się. Rozpalę słońce na nowo. I zobaczysz jak w pełnym blasku wygląda to wszystko, co tak pięknie zniszczyłeś. Na szczęście ostało się to drzewo… - Kładę dłoń na mocno popękanej korze i spoglądam w miejsce, gdzie jest gęsta, zielona korona, widząc ciemność. - Będę tęsknił za nim. Ono pewnie za mną też. Proszę, dotrzymaj mu towarzystwa, bo stoi tutaj takie samotne, a ma naprawdę wiele do powiedzenia. Wsłuchaj się, gdy będziesz obserwował wschód. - Robię pierwszy krok.
- Żegnaj, Królu.
1.
Zakładam koronę. Jest bardzo ciężka, ale ja nie jestem słaby. Dam radę żyć, nosząc ją dumnie.
Komentarze (4)
"Zastanawiam się ile to już razy liście z drzewa" - przecinek po "się"
"Coś raz stracone nigdy nie powróci." - wydaje mi się, że przecinek po "stracone"
"I zobaczysz jak w pełnym blasku wygląda to wszystko" - przecinek po "zobaczysz"
Kurczę, jaki ciekawy i intrygujący tekst. Naprawdę. Podział tekstu na te mniejsze fragmenty jest naprawdę dobrym zabiegiem, w moim odczuciu stopniuje napięcie i wprowadza czytelnika w utwór. Świetne. Same przemyślenia bohatera również godne zwrócenia uwagi, podobnie jak podział na segmenty, tworzą klimat utworu - wg mnie, trochę mroczny, psychodeliczny, ze sie tak wyrażę, naprawdę mi się podoba.
Zostawiam 5/5, życzę powodzenia w dalszym pisaniu i pozdrawiam ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania