Cień

Pobudka: 1

–Tak niewolno Rick. Medo cię za to zabije. –Wrzeszczał jak otępiały facet z długimi blond włosami.

Chłopak, na którego się darł był młodszy i z krótko obcięty. Słuchał go dzielnie z podniesioną wysoko głową . Szacun ja bym temu facetowi za to ze się na mnie drze już dawno dał tak w twarz żeby się już nie mógł wydzierać. Ale no cóż ja to ja nie jestem tak odporny na darcie się na mnie jak on.

A zapomniałbym zapewne nie wiesz, co się właśnie dzieje tak? To witaj w klubie, bo ja to dopiero niecałe jakieś pół godzinne temu się w ogóle przebudziłem z bardzo długiego snu(A jak długiego dokładnie to się pewnie niedługo dowiem) i sam staram się wszystko zrozumieć, co mi wychodzi słabo.

Sadzać po białych aż do obrzydzenia ścianach niewyobrażalnie niewygodnym łóżku i oknie zasłoniętym szczelnie firankami to muszę być w szpitalu. Dwaj kretyni blokujący wejście Ubrani w idealnie skrojone czarne garnitury sprawiają wrażenie w ogóle niewiedzących, że już się obudziłem i wpatruje się w nich dwóch jak debil siedząc na łóżku.

Starszy z nich, który się drze właśnie ma długie blond włosy opadające mu na plecy, niebieskie oczy i wygląda jak baba (Tyle opisu.).

Drugi młodszy dzielnie słuchający go był krótko obcięty, ale nie jak w wojsku, jego oczy były koloru błota.

Kłócą się od chwili, kiedy odtworzyłem oczy i przyszedł blondas. Po pobudce najpierw zauważyłem gościa z czarnymi włosami przyglądającego się mi się z pod ściany a potem przyszedł blondas i zaczął się drzeć na niego.

Patrząc się tak na nich zacząłem się zastanawiać czy gdybym zrobił dziurę w ścianie i sobie poszedł to by w końcu zwrócili na mnie uwagę czy jednak nie.

–Ej nie wiem morze jestem niewidzialny czy coś, ale morze przestałbyś się tak drzeć i powiedział mi w końcu, co się dzieje, co?– Odezwałem się w końcu z nadzieją ze czegoś się dowiem.

Blondas momentalnie przestał się na tamtego drzeć i oboje spojrzeli w moją stronę.

Ich miny były dla mnie nie do odczytania. Młodszy patrzył się na mnie z rozdziawioną twarzą a blondas zaciskał mocno pieści.

–Jesteś w szpitalu.–Odezwał się blondas.

Szlag mnie omal nie trafni po tej jego odpowiedzi.

–Tyle to już sam się domyśliłem. –Powiedziałem z nieukrywanym wyrzutem. – Ja chce konkretów: kim jesteście? Co się dzieje? I czemu się drzesz na niego.

Blondas poprawił krawat i odchrząknął.

–Jestem Kilbe a ten obok to Rick. –Wskazał na Ricka głową. –Jesteśmy z organizacji Pandora. Byłeś w śpiące a my dwaj mieliśmy cię pilnować.

Miał mi trochę wyjaśnić a zamiast tego wkurzył mnie, bo nic mi praktycznie nie wyjaśnił a za to dodał mi pytań.

–Dobra a może cos mi wyjaśnisz, bo na razie to przez tą twoją gadaninę mam już więcej pytań.

Blondas mruknął cos pod nosem a co mruknął obchodziło mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ja chce odpowiedzi i to już.

–Dobra nie będę cię oszczędzał spałeś z dwadzieścia lat a nas organizacja wysłałabyś my dopilnowali byś się nie obudził.

Rozdziawiłem usta z niedowierzania. Spałem z dwie dychy a ci dwaj pajace mieli pilnować bym się nie obudził to było niewiarygodne z powodu ze w ogóle nie czułem się staro raczej jak… a na ile wyglądam? Jak mam na imię? I dlaczego spałem?

Te pytania zaczęły mnie wypełniać, bo uświadomiłem sobie ze nic nie pamiętam ze nie wiem, kim jestem.

Blondas najwidoczniej odczytał po mej minie, co myślę i powiedział:

–Lekarze z reguły nie pozwalają szokować pacjentów po wybudzeniu się z śpiączki, ale powiem ci jeszcze, bo zapewne nic nie pamiętasz. Nazywasz się Mic Schiller a na resztę pytań dostaniesz odpowiedzi później. –Skinął na swego kolegę głową i ruszyli w stronę wyjścia. Blondas zatrzymał się w progu.–Idziemy do lekarza poinformować go a potem skontaktujemy się z organizacją, co mamy zrobić. Dowiesz się o ich decyzji zaraz jak ją dostaniemy a jakby, co Rick będzie siedział na korytarzu wiec go wołaj.

Po wyjściu zacząłem zatapiać się w swoich myślach starałem wszystko sobie poukładać. Nazywam się Mic Schiller i spałem z dwadzieścia lat( a ile miałem jak zapadałem w śpiączkę?) ci dwaj to wysłannicy Pandory, którzy mieli dopilnować bym się nie obudził. To wszystko było bez sensu, bo po pierwsze to, po co mieli pilnować bym się nie obudził. Po drugie, czym jest ta cala Pandora. No i po trzecie, co się stało ze zapadłem w śpiączkę.

Te pytania musiały poczekać, bo właśnie wszedł lekarz z pielęgniarką.

Lekarz był to starszy pan siwiejący w okularach i z kilkudniowym zarostem a pielęgniarka to była młoda dziewczyna i dam sobie rankę obciąć ze to praktykantka, bo miała podniecony i podekscytowany wyraz twarzy nie to, co spokojny wyraz twarzy doktora.

–Witaj chłopce.–Odezwał się doktor miał ciepły i przyjazny glos.

–chłopce?–Powtórzyłem letko zdziwiony.

Doktor zrobił minę jakby popełnił pomyłkę i dopiero teras sobie o tym przypomniał.

–Wybacz powinien cię tytułować per pan, ale twój wygląd sprawia ze trudno mi to powiedzieć…

–„Per pan”?–Przerwałem mu, bo kompletnie nie orientowałem się w tej sytuacji.

Doktor przybrał znowu minę jakby cos sobie uświadomił.

–Wybacz powinienem pewnie przejść do wyjaśnień najpierw, bo z tego, co mi powiedział tamten blondynek z długimi włosami wynika ze straciłeś pamięć racja?

Kiwnąłem twierdząco głową.

Doktor uśmiechnął się przyjaźnie przytakując powoli głową.

–No cóż pozwolisz ze najpierw cię trochę zbadam, chociaż widzę ze jesteś w niewiarygodnie dobrym stanie dzięki temu ze ludzie Pandory o ciebie dbali przez cały czas śpiączki, ale pozwól ze tak dla formalności cię zbadam a potem odpowiem na kilka twoich pytań zgoda?

Zgodziłem się od razu, bo uznałem ze on morze trochę mi rozjaśni w mojej głowie.

Doktor zabrał się od razu do wszystkich rutynowych badan mających na celu sprawdzić mój stan.

Badania niebyły długie pobrał krew poświecił mi do oczu kazał przejść się po pokoju wykonując czynności takie jak przysiad czy machanie ranką a także mnie osłuchał.

Miał podczas badania poważną minę, ale po jego oczach widać było że jest dosyć zaskoczony. Po badaniach uśmiechnął się do mnie i dał znak pielęgniarce ze może pójść.

–Dobra to teraz pytaj.–Powiedział, gdy pielęgniarka zniknęła za dziwami. –Ale ostrzegam ze nie Bendę znał zapewne odpowiedzi na wszystkie twe pytania.

Wzruszyłem ramionami i tak więcej zapewne się od niego dowiem niż od blondasa.

–Czy naprawdę spałem dwadzieścia lat?

Doktor przybrał trochę poważniejszą minę.

–Tak według dokumentów zapadłeś w śpiączkę w dwa tysiące dwunastym roku a dziś jest dwa tysiące trzydziesty drugi rok.

Dwadzieścia lat tyle leżałem w spinaczce tyle mi zostało zabrane z życia.

–Ile miałem lat jak zapadłem w śpiączkę?–Zapytałem o to, bo poczułem ze chce wiedzieć ile mam lat.

–Zapadłeś w śpiączkę w wieku piętnastu lat wiec masz tak koło, trzydziestu ale twoje ciało się w ogóle nie postarzało. Prościej wyglądasz na dużo młodszego niż masz w rzeczywistości.–Doktor uśmiechnął się wesoło jakby przekazywał mi dobrą wiadomość.

Podsumowując zapadłem w śpiączkę w wieku piętnastu na dwadzieścia lat i w ogóle się nie postarzałem choć mam tak z trzydzieści piec lat. Szok! Potrzebuje lustra by zobaczyć jak wyglądam, ale niestety w pokoju nie było lustra tylko lóżko i krzesło pod sianą. A tak w ogóle to, czemu było tu tak pusto, co żadnych aparatur medycznych brak telewizora a okna zasłonięte tak ze nie wiadomo czy dzień czy noc.

–Czemu ten pokój jest tak pusty. Co?

–Twoi dwaj opiekuni a konkretnie ten blondas Kilbe zabronił jakichkolwiek aparatur medycznych czy standardowego umeblowania a okna kazał dokładnie zakryć.–Wskazał głową na krzesło pod sianą. –Pozwolił na danie jednego krzesła by jakby, co jeden z nich, który siedzi tu w pokoju mógł sobie usiąść.

–Czekaj coś mi tu nie pasuje spałem z dwadzieścia lat a on jest tu od samego początku.–Rachunek mi się nie zgadzał i to bardzo. Wyglądał na jakieś dwadzieścia sześć lat nie więcej. –To ile on ma lat?

Doktor jeszcze szerzej się uśmiechnął.

–Więcej niż ja a nie wygląda nie? Ja mam czterdzieści sześć a on ma ile mi wiadomo z setkę.

Setkę ten blondas ma z sto lat nie wygląda. O co chodzi to niemożliwe z tego co pamiętam człowiek nie może przeżyć z sto lat. Fakt zdarza się ale to wyjątki. Doktor przybrał zaskoczony wyraz a potem zaczął mi się przyglądać uważnie.

–Ciekawe. Amnezja w twoim przypadku musiała sięgnąć twego mózgu głębiej niż w innych przypadkach. Najwidoczniej ty nie pamiętasz nie tylko kim jesteś i co się stało przed zapadnięciem w śpiączkę ale i tego co się wokół dzieje i gdzie jesteś.–Doktor zaczął drapać się po brodzie z zamyśloną minął.

Starałem się połapać w tym wszystkim i ułożyć z tego wszystkiego co wiem tą skomplikowaną układankę w głowie ale każdy dodany klocek powodował ze coraz mniej się w niej łapałem.

–Dobra postaram się ci to wyjaśnić tak ogólnie żebyś się w tym wszystkim nie pogubił. Świat wy którym żyjemy jest pełen istot podobnych w większym lub mniejszym stopniu do ludzi niektóre wyróżniają się tym ze żyją i starzeją się wolniej od nas a inne wyglądem i umiejętnościami a są także istoty które wyróżniają się tym i tym. Nadążasz?

Na razie nadążałem chociaż z problemem ale tak. Kiwnąłem głową.

–Czy pamiętasz legendy o wampirach, wilkołakach? Czy kojarzysz takie istoty jak elfy czy krasnoludy?

Tak coś mi to mówiło. O ile pamiętam to istoty z bajek i legend.

–Tak kojarzę.

–A wiec słuchaj te istoty naprawdę istnieją i żyją razem z nami. Oczywiście istnieją istoty o których bajki i legendy nie mówiły, ale to szczegół. Blondas zalicza się do istot najbardziej nam ludziom podobnym do Fulx 'u. Fulxusi starzeją się o wiele wolniej od nas, ale niczym się nie wyróżniają.

Za dużo rewelacji alarm. Kompletnie się już pogubiłem układanka, którą starałem się ułożyć stawała się coraz trudniejsza, ale jak na razie dawało się ogarnąć.

Coś zadzwoniło.

Doktor sięgnął do kieszeni swojego białego kitlu i wyciągnął małe czarne urządzenie chyba pager. Doktor przybrał poważny wyraz twarzy.

–No cóż to, co ci teraz powiedziałem musi ci na razie wystarczyć, bo musze iść do mojego drugiego pacjenta. Jak wrócę postaram się ci więcej wytłumaczyć dobra?

Nic nie odpowiedziałem byłem zajęty układaniem tej układanki by cokolwiek powiedzieć. Podsumowując: zapadłem w śpiączkę w wieku piętnastu i spałem dwadzieścia lat wiec teraz mam trzydzieści piec a do tego się nie postarzałem. Ci dwaj agenci zostali wysłani przez Pandorę by pilnowali bym się nie obudził. Blondas nie jest człowiekiem tylko Fulxem czymś, co się starzeje wolniej i żyje dłużej od ludzi. A żeby było dziwniej świat jest pełen takich jak on i żyją razem z ludźmi. To jest bardziej skomplikowane niż myślałem a

do tego to, co już wiem wcale mi nie pomogło, bo nadal mam dużo pytam, na które nie dostałem odpowiedzi.

Opadłem na łóżko i starałem się skupić, bo miałem nadzieje ze to pomorze mi hoc trochę sobie przypomnieć. Niestety nic mi to nie dało poza nowymi pytaniami na które może miałem dostać później odpowiedz.

Spałem z dwadzieścia lat i nie chciało mi się spać wiec myślałem o innych rzeczach. Jak wyglądam? Jakiego koloru mam oczy? Czy jestem brzydki? I jakiego koloru są moje włosy? Wiem że to głupie martwic się takimi rzeczami w takiej chwili, ale musiałem się skupić na czymś innym by nie zwariować od tych pytań a te wydały mi się najlepsze do tego.

Zszedłem z łóżka i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je i spojrzałem na hol. Był pusty i cichy obok drzwi na końcu korytarza był pokój lekarski a obok pomieszczenie dla pielęgniarek. Ściany były pomalowane na przyjemny dla oka błękit a nie jak u mnie na kującą w oczy biel. Mój pokój znajdował się na drugim końcu korytarza a przed nim były drzwi do toalety dla mężczyzn.

–Czegoś potrzebujesz?

Zesztywniałem. Spojrzałem w bok i dopiero w tedy zauważyłem że obok moich drzwi siedzi na krześle Rick z obojętną minął.

–Tak czy mógłbyś mi dać lustro? –Zapytałem się gdy wyszedłem z szoku.

Rick zrobił minę jakby się zastanawiał ale po chwili kiwnął głową i poszedł do pokoju dla pielęgniarek. Po dłuższej chwili wrócił z małym kwadratowym lustrem w plastikowej ramce.

Podniósł lustro tak żebym się w nim odbijał i wtedy poczułem się dziwnie. Patrzyłem się na bladego chłopca z krótko obciętymi kasztanowymi włosami niebieskimi oczami i wąskimi krwisto czerwonymi wargami.

–O Borze.–Byłem w stanie wyjęknąć i nic więcej.

A wiec to tak wyglądałem. Poczułem się słabo wiec wróciłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Chwilę mi zajęło bym zauważył ze za mną wszedł Rick zamykając za sobą drzwi i siadając na krześle pod ścianą. Wyglądał na zatroskanego.

–Wszystko w porządku? –Zapytał się z troską w głosie.

–Dobrze ale… Dziwnie. –Dotknąłem ranką swoją twarz. –Straciłem dwadzieścia lat z życia i nic nie pamiętam ani kim byłem ani kim byli moi rodzice ani też czy oni w ogóle jeszcze żyją. Zupełnie nic nie pamiętam. Osobę którą zobaczyłem w lustrze była mi obca a to przecież byłem ja.

Rick uniósł się z krzesła i zaczął czegoś szukać w kieszeni marynarki. Po chwili wyjął małe czarne urządzenie z słuchawkami. Najpierw pomyślałem ze to odtwarzacz muzyki ale nie wyglądał. Był mały i w kształcie dysku a para słuchawek niebyła podłączone żadnymi kablami ani ze sobą ani z urządzeniem. Rick podszedł do mnie i wyciągnął rankę z urządzeniem.

–To odtwarzacz muzyczny. –Wyjaśnił na widok mej zdezorientowanej miny. –Pandora zabroniła udzielania ci jakiś istotnych informacji a ja już zrobiłem pewną rzecz bez ich zgody wiec nie mam zamiaru już łamać ich rozkazów ale myślę ze jest rzecz którą mogę dla ciebie zrobić.–Uśmiechnął się serdecznie.–Na tym odtwarzaczu znajduje się tylko jedna piosenka. Ale myślę ze ta piosenka powinna ci trochę pomóc.

Wziąłem od niego odtwarzacz niepewnie i zacząłem się urządzeniu przyglądać.

–Naciśnij żeby odsłucha piosenkę ten przycisk… –Wskazał przycisk z trójkątem na obudowie odtwarzacza. –…a potem wsadź sobie słuchawki do uszu a jakbyś chciał zatrzymać kliknij przycisk obok.

Obrócił się napięcie i ruszył w stronę drzwi ale zatrzymał się przed drzwiami na chwilę i odwrócił głowę w moją stronę.

– Morze i zabrano ci dwadzieścia lat z życia, ale każdy ma swój własny wehikuł czasu, dzięki któremu morze wrócić do tych chwil z przeszłości choćby na chwilę. –Uśmiechnął się jeszcze szerzej i wyszedł.

Siedziałem na łóżku przyglądając się odtwarzaczowi I zastanawiając się nad jego słowami. Nad tym co miał na myśli przez to ze „każdy ma swój własny wehikuł czasu dzięki któremu morze wrócić do tych chwil z przeszłości”. Postanowiłem posłuchać tej piosenki. Wsadziłem słuchawki do uszu i puściłem piosenkę.

Usłyszałem najpierw spokojną melodie jak do kołysanki a potem słowa śpiewane delikatnym damski głosem tak pięknym ze nierealnym:

 

O drogi czasie co pędzisz bez pamięci

zatrzymaj się na chwilę bym mogła odpokutować swe grzechy

A potem płon ma duszo i ukaż za to co złe w mym życiu było

Ale jeszcze daj memu życiu sens nadać i zabrać to co było dobre ze sobą w dal

wiec płon ma duszo i ukaż mnie za me grzechy ale jeszcze naprawić mi daj co naprawić się da

a zapomnieć nie pozwól o bliskich co zemną byli i zachować mi ich daj w pamięci mej

apotem płon ma duszo płon i ukaż mnie

Za moje grzechy i za słowa, których nigdy nie wypowiedziałam

za miłość, której nigdy nie miałam i za sczeszcie, po które nie sięgnęłam

płon ma duszo płon

 

Piosenka dobiegła końca a ja poczułem jak coś się we mnie rusza nie wiem co ale poczułem się znacznie lepiej jakby mi ulżyło. Puściłem ją raz jeszcze i jeszcze raz i raz kolejny. Pewnie słuchałbym ją dalej ale do pokoju wpadł Kilbe a zanim Rick.

Kilbe trzymał pod pachą garnitur taki jaki oni nosili i wyglądał na trochę zirytowanego. Rzucił mi ubranie i powiedział ostro:

–Ubieraj się.–Ruszył do wyjścia ale się odwrócił. –Jedziemy na wycieczkę i możesz się cieszyć dostaniesz odpowiedzi w końcu na swoje pytania w samochodzie.

–„Wycieczka” w „w samochodzie” o co chodzi? –Zapytałem nie wiedząc o co chodzi.

–Pandora podjęła względem ciebie decyzje. Mamy cię zabrać do siedziby głównej Pandory i odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania na jakie będziemy mogli odpowiedzieć.

–Czekaj a lekarze? Czy mogą tak sobie wyjść ze szpitala?

Kilbe zaczął wyglądać na jeszcze bardziej zdenerwowanego a w jego oczach zapłonął czysty gniew.

–Pandora już skontaktowała się z władzami szpitala i poinformowała ich o wszystkich a twój lekarz powiedział ze twój stan jest na tyle dobry ze możesz sam się poruszać bez problemu wiec niema żadnych przeciwwskazań byś z nami pojechał. –Mówił głosem mocno zdenerwowany, ale o wiele spokojniejszym niż wyraz jego twarzy.–Masz siedem minut by się przebrać a potem Rick zaprowadzi cię do podziemnego parkingu gdzie Bendę czekał na was przy samochodzie.

Wyszedł a zanim poszedł Rick. Zacząłem się przyglądać ubraniu. Był to w moim rozmiarze garnitur taki sam jak ich była tez świeża bielizna i skarpetki z czarnymi lakierowanymi butami.

Chyba nie lubiłem nosić garnitur, bo niezbyt mi się to podobało, ale to nie miało znaczenia byłem zbyt podekscytowany tym ze w końcu się wszystkiego dowiem by się tym przejmować. Liczyło się tylko to ze miałem dostać w końcu odpowiedzi na moje pytania i miałem zacząć wszystko zrozumieć.

Zacząłem się ubierać z uśmiechem na twarzy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grz 01.08.2014
    opowiadanie ma coś w sobie...
  • Ten projekt jest jednym z pierwszych i jak do tej pory na najbardziej zaawansowanym poziomie. Pomyślałem że go zredaguje i zacznę publikować.
  • NataliaO 19.09.2014
    zgadzam się opowiadanie ma coś w sobie, bardzo spodobał mi się wiersz w opowiadaniu ,, za miłość, której nigdy nie miałam i za sczeszcie, po które nie sięgnęłam płoń ma duszo ... ,, wzruszył mnie ;)
  • Jak ci się podoba to dodałem jeszcze z tego samego uniwersum "Coś z serii: Nocna twórczość "

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania