cienie wierzb

wiodą mnie dalej niż donikąd

chociaż nikt nie powie że

to miejsce istnieje

 

* * *

 

kiedy przystaję szpaler wyświetla

portrety odciśnięte na mojej twarzy

babcia jak kiedyś głaszcze dziecko

wewnątrz mnie i deklamuje wiersze

tata uczy oceniania solidności obuwia

- w takich do ludzi niekoniecznie

z duchem czasu na obcasach wysokich

do nieba

 

ciotki sprzeczają się o niuanse

rodzinnych świąt i wypaplanych sekretów

a pan Jerzy wtrąca z przekąsem że kobieta

to nie człowiek

 

chwytam rzucone prowokacje i podaję dalej

 

* * *

 

za kolejnym zakrętem chwieją się

zapomniane imiona i wyryte głosy

obcych przysposobionych do krwiobiegu

dudni - Ela pamięta - Ela moja wnuczka

i tak z oczu patrzy że nie odrywam

i jeszcze ona pytająca - czemu nie odwiedzasz

nie wie że wiem a nie wiem jak skłamać, że

- będzie dobrze

 

* * *

 

wiodą mnie dalej niż dokądkolwiek

aż po granice za którymi człowiek

nigdy się nie kończy a zmierzch trzyma

za ręce poranki między cieniami

pokulonych wierzb

 

* Grudzień 2012

Następne częścicienie topoli

Średnia ocena: 1.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grafomanka 9 miesięcy temu
    Po Twoich świetnych wierszach ten wydaje mi się dużo gorszy, w każdym bądź razie nie przyspiesza pulsu ani nie rzuca na kolana, ale może jestem dzisiaj mniej wrażliwa...
  • TseCylia 9 miesięcy temu
    Ależ nie musi się wszystko każdemu podobać, więc spoko. Pozdro :)
  • aksolotl 9 miesięcy temu
    klimatycznie.
  • TseCylia 9 miesięcy temu
    Dzięki bardzo :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania