Ciężkości

Martwy punkt to zaledwie początek końca.

Wyblakła część osi po lewej stronie marginesu.

 

Wykres funkcji bez wyrazu wolnego,

bo coś się wyzerowało

i nie chce zatonąć.

 

Flashbacki, gdy sama stoję w kolejce,

a koszyk prawie pusty,

jak przeszło rok temu

twoje oczy.

 

Więc dryfuję,

a gdy morze wyrzuci mnie w końcu na brzeg –

grzęznę,

zapominając kierunki,

gdzie prawo, gdzie lewo -

 

i środek.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Ładnie, Dusia. Wiersz nasiąknięty jakby tęsknotą za tym, co odeszło niby, a jeszcze bliskie... 5
  • jarrosław 5 miesięcy temu
    Grafomanka
    O boże słodzi już.
  • Dusia2000 5 miesięcy temu
    Grafomanka, Dziękuję :)
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Najgorsze.

    To zawieszenie, kiedy jedną nogą już jesteś gdzieś daleko, a druga jest cięższa niż marmur i jedyne, co można zrobić, to złapać ją rękoma i ciągnąć. Szarpać zwyczajnie za sobą, ze wszystkimi konsekwencjami.

    To zawieszenie, kiedy wykonujesz codzienne czynności i nagle uderza cię myśl, że gdzie ja właściwie jestem. Co ja tu robię. Czyje to dłonie, wykonują te wszystkie machinacje?
    Przecież jeszcze mrugnięcie temu byłam gdzie indziej.

    I wszystko jest jakieś mniej widoczne, jakby przez plastik. Jakby ktoś nałożył na nas plastikowy worek i odciął dopływ tlenu, a my dusimy (😆haha!) się i nie możemy tej reklamówki rozerwać, więc wchodzi tylko w usta, aż w końcu nie.
    Aż w końcu rezygnujemy, nie wiadomo tylko z czego.

    Hm. No sporo zobaczyłem. I to wręcz boli.

    Bardzo dobry tekst. Masz naprawdę dobra passę.
  • Dusia2000 5 miesięcy temu
    Oj boli. Dzięki za podzielenie się tym, jak to odczułeś, mam bardzoo podobnie. Dziękuję Szalej 🫶
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Dusia2000 i ja dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania