Co siejesz, to zbierasz
Zapisałem się na poszerzony kurs angielskiego. Przeważnie jeździłem samochodem, lecz przyszła zima, a z nią ślizgawice. wolałem przejść ten kawałek drogi pieszo.
Późnym wieczorem wracałem po zajęciach -zimny wiatr, mgła, a pod nogami szklanka. W pewnej chwili ujrzałem, jak zza bloków wyszło trzech rosłych mężczyzn w mocno sfatygowanych kurtkach ; zbliżali się do mnie. Najlepiej by było zejść im z drogi, ale było za późno. Przeszli obok mnie spokojnie, bezkolizyjnie, lekko się zataczając. Tak mi ulżyło, że zawołałem za nimi:
- Uważajcie panowie, tam nie posypali, strasznie ślisko przy tych blokach.
Nie zrobiłem dziesięciu kroków, jak sam rozciągnąłem się , jak długi. Wrócili. Jeden skomentował:
- Nas żeś pan ostrzegał, a sam żeś pan ładnego orła wywinął!
Pomogli mi wstać, choć im się nogi rozjeżdżały, otrzepali, podprowadzili kawałek dopytując, czy mi nic nie jest. Kto by pomyślał...
Historyjki zasłyszane
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania