Co słychać Baby Jane

Facebook pyta- co słychać? Zatrzymuję się nad tym pytaniem i zaczynam słuchać. Najpierw muszę się przebić przez dźwięk czytanych słów, które dzięki oczom dotarły do mózgu. Słyszę jak szurają kapciami zmuszone do pokonania odległości między źrenicą a miejscem w którym mózg zamieni je w dźwięk. Nie mam nic innego do roboty więc idę za nimi. Przechodzimy krętymi, wybrukowanymi uliczkami, które zachęcone obecnością kogoś jeszcze rozgadały się stukaniem. Lubię tulący dźwięk bruku. Kiedyś słyszałam go w głosie mężczyzny na korytarzu sądu a powinnam go słyszeć w radio.

Po kilku minutach samotnej wędrówki dołączają do nas nerwowe opony. Ocierają się o drogę udając same przed sobą, że mogą być falami morza. By nie zrobić im przykrości, zamykam oczy i przez chwilę razem się oszukujemy. Zachęcone tym udawaniem mewy postanawiają również wziąć w tym udział i wkradają się swoimi wspomnieniami o podkradaniu frytek na deptaku nierozgarniętym dzieciakom, zaczynają falować w okolicach skroni. Skroń podrażniona szorstkim dźwiękiem przywołuje na ratunek przepływającą akurat przez tętnicę krew i wysyła ją do ucha by zmylić krok wspomnień wyprowadzających mózg na manowce przeszłości.

Co słychać teraz? Wraca do swojej kontrolnej funkcji wszechmocny dźwięk facebooka. Wychodzę ze skroni i podążam w kierunku dźwięku. Jestem na zewnątrz. Zupełnie bezbronna. Dźwięki mnożą się w zawrotnym tempie szybkości światła. Najpierw wrzeszczy we mnie słońce przepychające się z chmurą. Nie wiedziałam, że słońce jest takie zaborcze. Zawsze podejrzewałam je o narcyzm ale zbyt mną zawładnęło bym ośmieliła się wypowiedzieć to na głos. I nawet teraz jakoś ciężko mi to pisać. Postanawiam stać się szarą skałą i nie wtrącać się w wojnę na niebie. Zatykam uszy szlifowaną cegłą. Jej kokieteria godna jest baletowej divy. Piruety na pointach tuż na końcówkach nerwów są jak elektrowstrząsy. Niech już ulegnie – zdaje się, że nie dotrzymam do finału. Zamykam okno. Oddzielam się od wpadających przez nie przy okazji szumów spadających liści. Jeszcze przez chwilę łaskoczą mnie swoimi koliberkowymi ruchami, tak jakby i one na starość dziecinniały.

Nagle pojawia się lęk. Co jeśli usłyszę coś na co nie jestem przygotowana? Co jeśli szmer krwi zdradzi dysfunkcję narządów wewnętrznych a w biciu serca usłyszę jego agonię? A co jeśli pieśni zakonnic uwięzionych w klasztornych murach tysiąc lat temu nie pozwolą mi już nigdy zmrużyć oczu? Tak wiele przecież słychać kiedy tylko chce się słuchać.

A może po prostu źle zrozumiałam pytanie?

Co słychać? Wszystko w porządku, nie jestem już blondyną, rachunki podnieśli, boli mnie ząb, dziś ostatni dzień urlopu, znów jestem na wysokości poniżej poziomu morze powszechnie zwanej depresją – stara bida.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • ultor dwa lata temu
    Ale paplanina.
  • BarbaraM Sadowska dwa lata temu
    Tym bardziej wdzięczna jestem za prostujący komentarz. Pozdrawiam
  • Dementor Biały dwa lata temu
    Zwrot - "zatrzymuję się nad tym pytaniem". W dobie smartfonów widzę peela(elke - sorry nie doczytałem żeby się dowiedzieć)stojącego w rozkroku nad telefonem z otwartym fm. Ciekawa instalacja, ale chyba nie o to chodziło. Więc, zatrzymuję się przy, chwilę kontempluję itd to są opcje nie wprowadzające groteski i abstrakcji do mojej wyobraźni, w przeciwieństwie do zatrzymuje się nad.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania