Co to ta miłość

Sobota 29 Maj 2016 Rok

W sumie mamy już wieczór, sama w domu. Więc pomyślałam, że mogę zacząć coś pisać, cokolwiek, aby się po prostu czymś zająć. W oddali słychać piosenkę frans- If I where sorry. Co chwilę sprawdzam snapa jak opętana. Zaczynam pisać to, co myślę, ale jak później można zauważyć, nie jest to moją mocną stroną, bo jak by pominąć wszystkie niecenzuralne słowa, to moja wypowiedź mogłaby przypominać milczenie. Głównie moje zszarpane nerwy zawdzięczam mojej cudownej rodzinie, która nie daje mi zapomnieć o tym, że nie mam jeszcze chłopaka. Każdy na swój sposób próbuje mi przekazać, że to już najwyższy czas. Czy oni wszyscy myślą, że to takie proste?

Wiecie, ile jest kandydatów na to stanowisko? Też się zastanawiam.

 

Cofnijmy się tak do 2010 roku, miałam wtedy 13 lat. Mimo że byliśmy jeszcze dziećmi, już zaczynały się pojawiać pierwsze miłostki. Mój charakter i temperament nigdy nie pasował do grup pięknie wypacykowanych lal. Głównie przyjaźniłam się z chłopcami. Zamiast tańczyć balet jak moje rówieśniczki, zawsze z pościeranymi kolanami biegałam po boisku. W grupie chłopców byłam postrzegana jako dobry kumpel, ale nie jak dziewczyna, która pewnego dnia może zakochać się w jednym z nich.

Siedział ze mną na Polskim, zawsze tak mi dokuczał, a ja strasznie się denerwowałam, aż do czasu, gdy przestałam na niego patrzeć tylko jak na denerwującego kolegę z ławki. On nie zwracał na mnie uwagi. Oglądał się za dziewczynami w różowych strojach obszytych koronką. Nasza przyjaźń ciągnęła się tak wraz z moimi mękami do piątej klasy. Dlaczego do piątej klasy?

Nie, później nie zaczął widzieć we mnie dziewczyny... Po prostu ja się wyprowadziłam i zmieniłam szkołę. Przeprowadzka nie miała nic wspólnego z nim.

Przeniosłam się do małej wioski. Na początku przeszkadzał mi śpiew ptaków i ta niezłomna cisza, ale w końcu zaczęłam się przyzwyczajać. W mojej nowej szkole było tak nudno, że... Ahhhh. W klasie miałam zaledwie osiem osób. Ten rok w szóstej klasie całkiem szybko mi minął. Zdążyłam tam zakolegować się z jedną dziewczyną (za bardzo nie miałam dużego wyboru co do przyjaciół, patrząc na ilość osób w klasie).

Przyszedł czas na gimnazjum, i to znowu była nowa szkoła i zmiany. To już nie dlatego że się przeprowadziłam, ale rzecz byłą w tym, że gimnazjum było w osobnej placówce. I co najważniejsze cztery kilometry od mojego zamieszkania. Nie będę was martwic, dojeżdżałam autobusem, który na szczęście miał przystanek pod moim domem. Pomijając fakt, że to właśnie tam poznałam moje najlepsze Przyjaciółki, z którymi do dziś jesteśmy jak siostry. (Za trzy dni jedziemy na koncert Maron 5 do Krakowa). Poznałam także chłopaka, który był tak strasznie przystojny, że nawet, teraz gdy go widzę, zatyka mnie w piersi. Nawet tam nie chodziło o sam wygląd, on miał to coś. Zawsze szarmancki, przemiły, i miał poczucie humoru. Nie spotkałam do tej pory tak fajnego chłopka. Tylko miał jeden minus, zmieniał dziewczyny z nadchodzącym tygodniem. Gimnazjum się kończyło, a trzeba było wybrać jakąś wyższą szkołę. Postawiłam na jedną kartę a dokładnie na liceum o profilu wojskowym. Może nie było to jedno z moich najskrytszych marzeń, ale sama nie wiedziałam co wybrać. Teraz wiem, że to był dobry wybór. Do szkoły miałam naprawdę spory kawałek, delikatnie to nazywając, było ok. pięćdziesięciu kilometrów. Tak się cieszyłam z nowej szkoły, że nie przeszkadzała mi duża odległość.

 

Bardzo ciężko było mi się wbić to otoczenia nowej szkoły. Wszyscy pochodzili z dużych miast i byli inni. Nawet nie umiem tego określić. Można to było nawet nazwać, że byli chamscy i przemądrzali. Sam fakt, że byłam z małej miejscowości, skreślał mnie w ich oczach. Starałam się nie poddawać, choć było to bardzo trudne. Po niedługim czasie wszyscy się do mnie przekonali i naprawdę mnie polubili. Nawet zakolegowałam się z kilkoma dziewczynami. Tak jak mówiłam chłopaka brak. Tylu przyjaciół i kolegów, ale żaden nie jest tym, na którego czekam. Nie wiem, czy jak go spotkam, rozpęta się burza i rozbłysną błyskawice, czy będzie nosił plakietkę z moim imieniem, nie wiem co się stanie. Wiem, że gdy się zjawi stanie się coś, co powie mi, że to właśnie on.

 

 

Jeżeli będzie wam się podobało to super, ale jeżeli nie... to znaczy że trzeba jeszcze popracować.

Jeżeli mam pisać dalej.... komentujcie

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Gealach 28.06.2016
    Mi się bardzo podobało. No zobaczymy, czy główna bohaterka odnajdzie swoją miłość. Czekam na kolejne ;)
  • basia 15.10.2016
    bardzo ładne opowiadnie nie mogę się doczekać kolejnej części

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania