Co to za dom? Nawet pieca ni ma. Upiec – upieczesz. A gdzie spać?

Co to za dom? Nawet pieca ni ma. Upiec – upieczesz. A gdzie spać?

 

Takie pytanie zadał sobie Jacek, gdy po raz pierwszy zobaczył swój nowy dom. Był to stary, drewniany domek na skraju lasu, który odziedziczył po swoim dziadku. Jacek nie miał pojęcia, dlaczego dziadek zostawił mu ten dom, skoro nigdy tu nie bywał i nie miał z nim żadnej więzi. Był to dla niego tylko kłopot i dodatkowy wydatek.

 

Jacek postanowił sprzedać ten dom jak najszybciej, zanim się zepsuje lub spali. Nie chciał tu mieszkać ani spędzać czasu. Nie interesowała go historia tego miejsca ani jego urok. Był przyzwyczajony do życia w mieście, w nowoczesnym apartamencie, z dostępem do wszystkich udogodnień i rozrywek.

 

Wsiadł do swojego samochodu i pojechał do najbliższej wioski, gdzie miał umówione spotkanie z agentem nieruchomości. Po drodze zatrzymał się na stacji benzynowej, żeby zatankować i kupić coś do jedzenia. W sklepie zauważył półkę z lokalnymi produktami: miód, dżem, ser, chleb. Z ciekawości wziął słoik miodu i zapłacił za niego.

 

- To dobry miód - powiedział sprzedawca. - Zrobiony przez pana Kazika, który mieszka w tym domku na skraju lasu.

 

- W jakim domku? - zapytał Jacek.

 

- No, w tym, który pan kupił od pana Kazika - odpowiedział sprzedawca.

 

- Ja nic nie kupiłem - zaprzeczył Jacek.

 

- No to przepraszam, pomyliłem się - powiedział sprzedawca. - Ale słyszałem, że pan Kazik sprzedał swój domek jakiemuś miastowemu.

 

Jacek poczuł się dziwnie. Czy to możliwe, że dziadek sprzedał swój dom komuś innemu, a potem zostawił go Jackowi w testamencie? Czy to jakaś pomyłka? Czy to jakaś mistyfikacja?

 

Jacek postanowił dowiedzieć się więcej o tym domku i jego poprzednim właścicielu. Zapytał sprzedawcę, gdzie można znaleźć pana Kazika. Sprzedawca wskazał mu drogę do małego gospodarstwa na obrzeżach wioski.

 

Jacek pojechał tam i zapukał do drzwi. Otworzyła mu starsza kobieta o twarzy pełnej zmarszczek i oczach pełnych ciepła.

 

- Dzień dobry - przywitała się kobieta. - Co panu mogę pomóc?

 

- Dzień dobry - odpowiedział Jacek. - Szukam pana Kazika. To on sprzedał mi swój domek na skraju lasu.

 

- Ach, tak - powiedziała kobieta. - To mój mąż. Proszę wejść, zaraz go zawołam.

 

Kobieta zaprosiła Jacka do środka i poprosiła go, żeby usiadł przy stole w kuchni. Na stole stały talerze z ciastem i dzbanek z herbatą.

 

- Proszę się częstować - powiedziała kobieta. - Zaraz wracam.

 

Kobieta wyszła z kuchni i poszła do drugiego pokoju. Jacek usiadł przy stole i spojrzał na ciasto. Było to ciasto drożdżowe z jabłkami i orzechami. Pachniało pysznie. Jacek sięgnął po kawałek i spróbował. Było to najlepsze ciasto, jakie kiedykolwiek jadł. Jacek zjadł jeszcze jeden kawałek, a potem nalał sobie herbaty. Herbata była mocna i aromatyczna. Jacek poczuł się zrelaksowany i szczęśliwy.

 

Po chwili do kuchni wszedł starszy mężczyzna o siwych włosach i brodzie. Miał na sobie flanelową koszulę i dżinsy. Uśmiechnął się do Jacka i podał mu rękę.

 

- Dzień dobry - powiedział mężczyzna. - Jestem Kazik. A pan jest...?

 

- Jacek - odpowiedział Jacek. - Jestem wnukiem pana Jana, który był właścicielem domku na skraju lasu.

 

- Aha, tak - powiedział Kazik. - Znam pana Jana. Byliśmy przyjaciółmi.

 

- Naprawdę? - zdziwił się Jacek.

 

- Tak, naprawdę - potwierdził Kazik. - Znaliśmy się od dzieciństwa. Razem bawiliśmy się w lesie, razem chodziliśmy do szkoły, razem pracowaliśmy na kolei.

 

- Na kolei? - zapytał Jacek.

 

- Tak, na kolei - powtórzył Kazik. - Byliśmy maszynistami. Jeździliśmy pociągami po całej Polsce i nie tylko.

 

- To musiało być ciekawe - przyznał Jacek.

 

- Oj, ciekawe to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To była przygoda życia. Widzieliśmy wiele pięknych miejsc, poznaliśmy wiele ciekawych ludzi, przeżyliśmy wiele niezapomnianych chwil.

 

- A co z tym domkiem? - zapytał Jacek.

 

- A co z nim? - powtórzył Kazik.

 

- No, dlaczego pan go sprzedał? I dlaczego pan Jan go odziedziczył?

 

- A to długa historia - powiedział Kazik. - Ale skoro pan pyta, to opowiem.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan kupili ten domek razem, gdy byli młodzi i pełni marzeń. Chcieli mieć swoje miejsce na ziemi, gdzie mogliby odpoczywać od pracy i życia w mieście. Chcieli też stworzyć tam coś wyjątkowego, coś, co byłoby ich wspólnym dziełem.

 

- Co to miało być? - zapytał Jacek.

 

- Piec - odpowiedział Kazik. - Nie zwykły piec, ale piec do wypiekania chleba.

 

- Chleba? - zdziwił się Jacek.

 

- Tak, chleba - potwierdził Kazik. - Nie zwykłego chleba, ale chleba z miodem.

 

- Z miodem? - powtórzył Jacek.

 

- Tak, z miodem - upewnił się Kazik. - Nie zwykłym miodem, ale miodem z lasu.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan zbierali miód z dzikich pszczół w lesie. Jak uczyli się od starych pszczelarzy tajników pszczelarstwa. Jak eksperymentowali z różnymi rodzajami miodu i dodatkami do chleba. Jak budowali piec z kamieni i gliny według starodawnej receptury. Jak wypiekali chleb w piecu i dzielili się nim ze swoimi sąsiadami i przyjaciółmi.

 

- To musiało być pyszne - westchnął Jacek.

 

- Oj, pyszne to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To był najlepszy chleb na świecie. Pachniał lasem i słońcem. Smakował jak miód i orzechy. Rozpływał się w ustach. Był to chleb, który łączył ludzi i sprawiał, że czuli się szczęśliwi.

 

- To brzmi niesamowicie - powiedział Jacek.

 

- Oj, niesamowite to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To był chleb, który zmienił nasze życie.

 

- Jak to? - zapytał Jacek.

 

- No, bo dzięki temu chlebowi poznaliśmy nasze żony - wyjaśnił Kazik.

 

- Żony? - zdziwił się Jacek.

 

- Tak, żony - potwierdził Kazik. - Nie zwykłe żony, ale żony z lasu.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan poznali dwie siostry, które mieszkały w lesie. Jak zakochali się w nich od pierwszego wejrzenia. Jak oświadczyli im się podczas wspólnego pikniku na łące. Jak wzięli z nimi ślub w kościele w wiosce. Jak zamieszkali z nimi w domku na skraju lasu.

 

- To musiało być piękne - westchnął Jacek.

 

- Oj, piękne to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To była miłość życia. Były to kobiety, które rozumiały nas i wspierały nas. Były to kobiety, które dawały nam radość i spokój.

 

- A co z tym piecem? - zapytał Jacek.

 

- A co z nim? - powtórzył Kazik.

 

- No, czy udało się panu go skończyć? I czy pan Jan też go używał?

 

- A to smutna historia - powiedział Kazik. - Ale skoro pan pyta, to opowiem.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan skończyli budowę pieca po kilku latach ciężkiej pracy. Jak byli dumni ze swojego dzieła i jak planowali otworzyć małą piekarnię w domku. Jak mieli wielkie marzenia i nadzieje na przyszłość.

 

- Co się stało? - zapytał Jacek.

 

- Stało się to, co się stać musiało - odpowiedział Kazik. - Nadszedł czas zmiany.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak w latach 80. XX wieku nastąpiła transformacja ustrojowa w Polsce. Jak upadł komunizm i nastała demokracja. Jak otworzyły się granice i możliwości dla ludzi. Jak wielu ludzi wyjechało za granicę lub do większych miast w poszukiwaniu lepszego życia.

 

- A co z panem i panem Janem? - zapytał Jacek.

 

- My zostaliśmy tu - odpowiedział Kazik. - Nie chcieliśmy zostawiać naszych domów i rodzin. Nie chcieliśmy rezygnować z naszego chleba i pieca.

 

- I co się stało? - zapytał Jacek.

 

- Stało się to, co się stać musiało - odpowiedział Kazik. - Zmienił się świat i ludzie.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak zmieniła się sytuacja na kolei. Jak zmalała liczba pociągów i pasażerów. Jak wzrosły ceny biletów i koszty utrzymania. Jak coraz trudniej było znaleźć pracę i zarobić na życie.

 

- A co z piecem i chlebem? - zapytał Jacek.

 

- Piec i chleb też się zmieniły - odpowiedział Kazik. - Nie na lepsze.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak zmieniły się upodobania ludzi. Jak zapomnieli o smaku prawdziwego chleba i zaczęli kupować plastikowy chleb z marketów. Jak stracili zainteresowanie miodem i zaczęli używać sztucznych słodzików. Jak przestali odwiedzać domki na skraju lasu i zaczęli jeździć do galerii handlowych i restauracji.

 

- A co z panem i panem Janem? - zapytał Jacek.

 

- My nie zmieniliśmy się - odpowiedział Kazik. - Nie na gorsze.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan nadal piekli chleb w piecu i zbierali miód z lasu. Jak nadal kochali swoje żony i cieszyli się z ich towarzystwa. Jak nadal byli przyjaciółmi i wspierali się nawzajem.

 

- To musiało być trudne - powiedział Jacek.

 

- Oj, trudne to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To była walka o przetrwanie. Ale też walka o sens.

 

- A co się stało potem? - zapytał Jacek.

 

- Potem stało się to, co się stać musiało - odpowiedział Kazik. - Nadszedł koniec.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak w latach 90. XX wieku nastąpiła katastrofa ekologiczna w Polsce. Jak zanieczyszczenie powietrza i wody doprowadziło do wielu chorób i śmierci. Jak lasy zaczęły płonąć i zwierzęta ginąć. Jak ludzie zaczęli protestować i domagać się zmian.

 

- A co z panem i panem Janem? - zapytał Jacek.

 

- My nie przeżyliśmy tego - odpowiedział Kazik. - Nie na długo.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan zachorowali na raka płuc. Jak lekarze nie dawali im szans na wyzdrowienie. Jak żegnali się ze swoimi żonami i przyjaciółmi. Jak umierali w swoich domkach na skraju lasu.

 

- To musiało być smutne - powiedział Jacek.

 

- Oj, smutne to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To była tragedia. Ale też ulga.

 

- Ulga? - zdziwił się Jacek.

 

- Tak, ulga - potwierdził Kazik. - Bo nie musieliśmy patrzeć na to, co się dzieje ze światem i ludźmi. Bo nie musieliśmy cierpieć i męczyć się. Bo wiedzieliśmy, że idziemy do lepszego miejsca.

 

- Jakiego miejsca? - zapytał Jacek.

 

- Do nieba - odpowiedział Kazik. - Nie zwykłego nieba, ale nieba z piecem i chlebem.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan po śmierci trafili do nieba. Jak zostali przywitani przez anioły i świętych. Jak znaleźli tam swój domek na skraju lasu, w którym czekały na nich ich żony. Jak znaleźli tam swój piec do wypiekania chleba, który był gotowy do użycia.

 

- To musiało być cudowne - powiedział Jacek.

 

- Oj, cudowne to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To było niebo na ziemi. Albo raczej ziemia w niebie.

 

- A co z tym chlebem? - zapytał Jacek.

 

- A co z nim? - powtórzył Kazik.

 

- No, czy udało się panu go upiec? I czy pan Jan też go jadł?

 

- A to radosna historia - powiedział Kazik. - Ale skoro pan pyta, to opowiem.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak on i Jan upiekli chleb w piecu w niebie. Jak użyli miodu z lasu, który był słodszy niż kiedykolwiek. Jak dodali do chleba orzechy, rodzynki, mak i inne składniki, które znaleźli w ogrodzie Eden. Jak wypiekli chleb tak duży, że wystarczyłby dla całej armii aniołów. Jak zaprosili do swojego domku wszystkich, których kochali i szanowali. Jak zorganizowali wielką ucztę i świętowali razem.

 

- To musiało być wspaniałe - powiedział Jacek.

 

- Oj, wspaniałe to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To było nie do opisania. To był chleb, który dawał nam nie tylko pokarm, ale i błogosławieństwo. To był chleb, który leczył nasze rany i łagodził nasze smutki. To był chleb, który łączył nas z Bogiem i ze sobą nawzajem.

 

- A co z panem Janem? - zapytał Jacek.

 

- A co z nim? - powtórzył Kazik.

 

- No, czy pan Jan też jadł ten chleb? I czy był zadowolony?

 

- A to szczęśliwa historia - powiedział Kazik. - Ale skoro pan pyta, to opowiem.

 

Kazik opowiedział Jackowi o tym, jak Jan zostawił mu swój domek w testamencie. Jak zrobił to z miłości do Jacka i z nadziei na jego przyszłość. Jak chciał, żeby Jacek odziedziczył ten domek i żeby mógł się w nim odnaleźć. Jak miał nadzieję, że Jacek pokocha ten domek i żeby znalazł w nim szczęście.

 

To musiało być niespodziewane - powiedział Jacek.

 

Oj, niespodziewane to mało powiedziane - powiedział Kazik. - To było zaskakujące. To było dar i wyzwanie. To było zaproszenie i zadanie.

 

Zaproszenie i zadanie? - zdziwił się Jacek.

 

Tak, zaproszenie i zadanie - potwierdził Kazik. - Zaproszenie do poznania tego domku i jego historii. Zadanie do kontynuowania tego domku i jego historii.

 

Kontynuowania? - zapytał Jacek.

 

Tak, kontynuowania - powiedział Kazik. - Bo ten domek nie jest tylko domkiem. Ten domek jest symbolem. Symbolem naszej przyjaźni i naszego chleba. Symbolem naszej wiary i naszego nieba.

 

I co ja mam z tym zrobić? - zapytał Jacek.

 

To już zależy od pana - odpowiedział Kazik. - Może pan sprzedać ten domek i zapomnieć o nim. Może pan wynająć ten domek i zarobić na nim. Może pan zburzyć ten domek i zbudować coś innego.

 

A co pan by chciał, żebym zrobił? - zapytał Jacek.

 

Ja bym chciał, żeby pan zachował ten domek i docenił go - powiedział Kazik. - Żeby pan naprawił ten domek i zamieszkał w nim. Żeby pan odnowił ten piec i upiekł w nim chleb.

 

Chleb? - zdziwił się Jacek.

 

Tak, chleb - powiedział Kazik. - Nie zwykły chleb, ale chleb z miodem.

 

Z miodem? - powtórzył Jacek.

 

Tak, z miodem - upewnił się Kazik. - Nie zwykłym miodem, ale miodem z lasu.

 

Kazik podał Jackowi słoik miodu, który kupił na stacji benzynowej.

 

To jest miód z lasu, który zbierałem z pszczół w lesie - powiedział Kazik. - To jest miód, który dodawałem do chleba, który piekłem w piecu. To jest miód, który daje temu chlebowi niepowtarzalny smak i zapach.

 

I co ja mam z tym zrobić? - zapytał Jacek.

 

To już zależy od pana - odpowiedział Kazik. - Może pan wyrzucić ten miód i kupić jakiś inny. Może pan schować ten miód i nigdy go nie użyć. Może pan spróbować ten miód i poczuć jego słodycz.

 

A co pan by chciał, żebym zrobił? - zapytał Jacek.

 

Ja bym chciał, żeby pan użył tego miodu i upiekł w piecu chleb - powiedział Kazik. - Żeby pan zaprosił do swojego domku ludzi, których kocha i szanuje. Żeby pan zorganizował wielką ucztę i świętował razem.

 

Świętował co? - zapytał Jacek.

 

Świętował życie - odpowiedział Kazik. - Świętował przyjaźń. Świętował chleb.

 

Kazik uśmiechnął się do Jacka i podniósł kieliszek wina.

 

A teraz toast - powiedział Kazik. - Za pana Jana i za pana Jacka. Za nasz domek i za nasz piec. Za nasz chleb i za nasz miód. Za naszą przyjaźń i za nasze niebo.

Jacek uśmiechnął się do Kazika i podniósł kieliszek wina.

 

Toast - powiedział Jacek. - Za pana Kazika i za pana Jana. Za nasz domek i za nasz piec. Za nasz chleb i za nasz miód. Za naszą przyjaźń i za nasze niebo.

 

Jacek i Kazik spojrzeli sobie w oczy i stuknęli kieliszkami. Wypili wino i uśmiechnęli się. Potem wzięli po kawałku chleba i posmarowali go miodem. Zjedli chleb i westchnęli. Potem przytulili się do swoich żon i pocałowali je. Zobaczyli, jak anioły grają na harfach i śpiewają pieśni. Poczuli, jak Bóg patrzy na nich z miłością i błogosławi im. Poczuli, że są w domu.

 

I żyli długo i szczęśliwie.

 

Koniec.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania