Co znalazłem w szafce introwertyka
Mój mały dzień, mój mały dzień...
On wleciał mi do głowy.
Podparł się o brodę
I zgubił pantofle.
...
I poklepał w plecy.
Padało za oknem i wcześnie
Robiło się ciemno.
Mój mały dzień, mój mały dzień...
Czytaliśmy książkę, a on zaparzył
Herbatę.
I słuchaliśmy do białego rana
W ciszy tych samych piosenek.
https://m.facebook.com/profile.php?id=631491170529721&ref=content_filter
Komentarze (1)
On wleciał mi do głowy.
- fajny początek. Niektóre dni "wlatują nam do głowy" na skrzydłach małych rzeczy i stają się "naszymi małymi dniami". Wczorajszy dzień stał się "moim małym dniem" dzięki pewnej małej rzeczy.
W wierszu mógłbyś się jeszcze przyjrzeć temu "podpieraniu się o brodę" i "robieniu się ciemno". "Robiło się ciemno" mógłbyś zamienić na cz. przeszły - "zrobiło się". Bo przecież masz niżej, że słuchaliście piosenek "do białego rana". A więc najpierw zrobiło się ciemno, a później - pojaśniało. Nie mogło "robić się ciemno" cały czas.
A z tym podpieraniem się - to raczej brodę można podeprzeć.
Warto dopracować.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania