Code Geass - Moja opowieść. Rozdział 2- Nowa Szansa

Jaki chłód-myślał Lelouch. Wiec tak się czuł Clovis. Jeszcze tylko chwila, ostatnie minuty życia. Suzaku, nie, Zero, wyciąga miecz z jego ciała. Taki jest mój koniec. Tak, zasłużyłem nato. śmierć Euphemii, masakra Japończyków, mord na organizacji kult. Upadam, nie mam sił wstać. Nunally, to dla niej chciałem stworzyć nowy świat, a teraz. W jej oczach jestem tyranem, mordercą. Chwytam ją za rękę, nie odrzuca ją. Co!. Ona płacze, ale dlaczego? Powinna mnie nienawidzić. Zakułem ją w łańcuchy, upokorzyłem, odebrałem jej nadzieje. Dlaczego płacze? To dziwne uczucie, jakby czytała w moich myślach, jak C.C. Czyżby, nie niemożliwe. Ludzie wybiegają na ulice, zaczął się bunt. Przez chwile, kątem oka widzę Ougiego, byłego vive-dowódcze Zakonu. Tak naprawdę nie chciałem dla nich żle, polubiłem ich nawet : Ougi, Kallen, Rakshatę i innych. Jednak, jakie ma to teraz znaczenie? To już koniec. Gdybym mógł cofnąć czas. Zamykam oczy, jaki chłód. Nagle coś się dzieje. Lelouch słyszy głosy.

-Co to jest? -Mówi szeptem. Dziwne odgłosy, jakieś szepty, nic z tego nie rozumie. Czuje coś dziwnego w swym ciele jakąś moc. Geass-myśli nasz bohater. Nie, to coś innego. To i tak bez znaczenia, zaraz umrę, to koniec-myśli bohater. Słyszy jednak wyraźnie jakieś imiona: Lelouch, Koneko i niewyraźnie Stefan.

Nagle się budzi. Znajduje się w swoim pokoju w Akademii Asford. Leżąc w swoim łóżku rozgląda się na wszystkie strony.

-Co to do jasnej cholery ma być!-Wykrzykuje na cały głos. Wtem do pokoju wchodzi pokojówka Sayoko.

-Wszystko w porządku, paniczu Lelouch.- Spytała się służąca.

-Sayoko, to ty?-Odpowiedział naiwnie Lelouch.

-Z paniczem wszystko w porządku?-Zapytała nie skrywając swego zdumienia.

-Tak, wszystko dobrze, miałem bardzo dziwny sen.-Odpowiedział jej nasz bohater.

-Śniadanie jest już gotowe.-powiedziała pokojówka.

Lelouch nagle wstał z łóżka. Podbiegł do okna.

-Przecież to...- powiedział z nieskrywanym zdziwieniem ( co u niego było rzeczą nadwyraz rzadką).

Niespodziewanie oderwał się od okna i pobiegł do komputera. Te chwile włączania się laptopa były teraz dla niego wiecznością. Otwiera kalendarz i jego oczom ukazuje się data 5 maja 2017 roku. Chwile milczy w bezruchu analizując swoją sytuacje.

-HAHAHA!-śmieje się na cały głos.

-Przecież to tydzień przed, tak, mam ją, mam drugą szanse. Tak, teraz wszystko się zmieni.- Wnet stanął w bezruchu. Przypomniał sobie coś bardzo ważnego.

-Jeżeli jest tu Sayoko, musi też być...-myślał.

Ubrawszy się szybko ruszył na dół do jadalni, po drodze wywalił się na schodach.

-Kużwa-krzyknął. Jednak w tym momencie jego oczom ukazała się jego siostra Nunally.

-Braciszku, coś ci się stało?-Zapytała z tylko jej znaną troskliwością.

Lelouch szybko podniósł się z ziemi i mocno przytulił swoją siostrę.

-Braciszku, co się dzieje?-spytała zdezorientowana dziewczyna.

-Nic! Cieszę się że jesteś!- usłyszała taką odpowiedz.

- Nie chciałam bym przerywać ten cudowny moment, ale panicz spóźni się na zajęcia.- Powiedziała Sayoko.

Lelouch spotkał tego dnia prawie wszystkie osoby, które myślał że stracił na zawsze. Cale popołudnie po wykładach spędził ze swoją siostrą, a wieczór razem z Rivalzem, Milly, Shirley i Niną, ( choć tą ostatnią nie było łatwo wyciągnąć z laboratorium).

Leząc w nocy w łóżku zaczął myśleć. Wiedział, że cofnął się czas, ale myślał, jakim cudem?

-Te głosy, które słyszałem wtedy, one muszą mieć z tym coś wspólnego.- Myślał. Nagle otworzył oczy ze zdumienia, a co jeśli nie tylko ja przeniosłem się w czasie, przecież inni też mogli zostać przeniesieni. Jakieś imiona, myślał, słyszałem jakieś imiona. Moje, japońskie imię Koneko i jeszcze jakieś. Wstał z łóżka zaczął intensywnie myśleć.

-Coś na S. Stiepan, Stteran, Ste...Stef... Stefan!.-Kto to jest pomyślał? Położył się znów do łóżka. Znów zaczął myśleć.

Odzyskam wszystko, co miałem-myślał. Odzyskam Nunally, przyjaciół, Zakon, wszystko. Wtedy przypomniał sobie o C.C. Spotkał ją pierwszy raz w getcie, w Shinjuku, uratowała mu życie. Potem on ją uratował przed Mao. Później, w czasie czarnej rebelii pocałowała go. Potem, potem nic. Klęska rebelii, wymazanie wspomnień przez jego ojca. Powrót i dalsza walka z Brytanią. Dosłownie nic z jej strony. Był jeszcze jeden problem. Jego przyszywany braciszek Rolo. Jego ojciec po upadku rebelii zamienił w jego umyśle siostrę Nunally na brata-agenta Rollo. Chciał go najpierw wykorzystać, a później się go pozbyć, ale... on oddał za niego życie. Cale życie bez rodziny, bez nikogo,on miał przynajmniej Nunally, ale Rollo? Prawdę mówiąc przywiązał się nawet do niego. To też jeszcze jedna ofiara jego ojca. Więc postanowione, odzyskam wszystko co moje i pozbędę się mojego ojca razem z matką. Zasnął z szyderczym uśmiechem na ustach.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania