Code Geass - Moja opowieść. Rozdział 6 - Porwanie księcia
Lelouch jechał skradzionym Viletcie rycerzem mroku. Nie miał, więc większych problemów ze zbliżeniem się do centrum dowodzenia swego brata. Póki, co nikt go nie zatrzymywał. Po jakiś 5-6 minutach dotarł przed mobilne centrum dowodzenia armii Brytyjskiej. Wysiadł ze swego rycerza mroku. Klęska w gettcie wprawiła oddziały Clovisa w chaos. Ochrona znacznie szwankowała. Tak, więc Lelouch mógł podejść praktycznie pod samo centrum dowodzenia. Nasz bohater przez chwilę rozejrzał się po okolicy. Całe getto to tak naprawdę było zniszczone stare Tokio w czasie wojny Brytyjsko-Japońskiej. Walące się domy, poprzewracane wieżowce, zniszczone drogi. Nasz bohater patrząc na to przez chwilę zaczął nienawidzić swego kraju. Zaczął nienawidzić Brytyjczyków, wiedział, że nie wszyscy są źli, ale większość jego rodaków udawało, że nie widzą zbrodni swoich władz, że nic się nie dzieje. On sam miał dziwne uczucia do Japonii. Mieszkał tu parę lat, miał przyjaciół, dom. Był po prostu szczęśliwy. A oni? Wszystko mu zabrali. Mimo że był zakładnikiem polubił Japońską kulturę, nauczył się nawet Japońskiego. Tak, Lelouch chciał zemsty na Brytyjskim Imperium, chciał też powrotu Japonii na mapy świata. Nagle jego oczom ukazały się w gettcie zniszczone budynki. Domy zostały zniszczone teraz. Było to kilka domków jednorodzinnych. Widać było, że wzniesiono je niedawno. Były to symbole odnowy Japończyków. Co za naród-myślał Lelouch. Mimo okupacji i wyniszczania Japońska gospodarka wracała do życia. Powstawały firmy, powoli spadało bezrobocie. Getta powolutku podnosiły się ze zniszczeń wojennych. Japończycy zaczęli odżywać.
-, Kto tam jest!- Krzyknął za Lelouchem głos żołnierza.
Chłopak odwrócił się w stronę żołnierza. Był on ubrany w szarą zbroje wojskową, na głowie miał popielaty hełm. Ubrany był w szare spodnie i typowo wojskowe buty. Twarz zasłaniała mu kominiarka. Miał także gogle ochronę, na szczęście dla Leloucha nie miał ich na twarzy. Chłopaka nie dziwiło zatrzymanie. Jakiś chłopak, w mundurze szkolnym, wyglądający na jakieś 20 do 23 lat przechadza się w pobliżu centrum dowodzenia w czasie walk.
-Kim jesteś?- Spytał się żołnierz.
- Ja, no cóż jestem... -Powiedział przez śmiech Lelouch.
- Mów, ale już, bo zedrę ci ten uśmiech z twarzy!
- Szczerze- powiedział chłopak
- Tak!
- No cóż, jestem Lelouchu vi Brytania i jestem 17 księciem w kolejce do tronu, a teraz rozkazuje ci...
W tym momencie nasz bohater zamilkł. chciał kazać mu dać swój strój żołnierza, jednak żołnierz przerastał Leloucha o głowę. Widać też było, że wojskowy był tak zwanym pakerem. Więc reasumując, żołnierz był dwukrotnie większy od Leloucha, więc kombinezon nijak by leżał na księciu. Popatrzył na stopy żołnierza. Rozmiar też dwa lub nawet trzy razy większy.
- Gdzie trzymacie ubrania wojskowe?- Spytał się Lelouch.
- Ubrania wojskowe trzymamy w koszarach, lecz jest parę kompletów oficerskich w centrum dowodzenia.
- Zaprowadź mnie tam. Staraj się możliwie unikać żołnierzy i środków ochrony. Macie kamery w środku.
- Tak.-Odpowiedział posłusznie żołnierz.
- Cholera!
-, Ale mogę je wyłączyć.- Powiedział żołnierz.
- Jak?- Spytał zaintrygowany Lelouch.
- Jestem szefem ochrony- powiedział z dumą wojskowy.
- Mam jednak farta- odpowiedział książę. Zrób to i odwołaj ochronę do przejścia do szatni.
- Tak jest, odpowiedział żołnierz pod wpływem geassu.
Wyjął z bocznej kieszonki krótkofalówkę i połączył się z oficerami ochrony.
-Tu F-5 do o-6, odbiór.
Po chwili odezwał się głos z krótkofalówki.
- Tu O-6 do F-5.
-Macie w tej chwili wyłączyć kamery i zabrać ochronę z przejść do szatni.- Rozkazał dowódca.
- Teraz, stary, wiem, że gustujesz w jedenastkach, ale w trakcie bitwy dałbyś sobie na wstrzymanie.- Odpowiedział głos z krótkofalówki.
-Macie w tej chwili wyłączyć kamery i zabrać ochronę z przejść do szatni- powtórzył dowódca.
- Dobra, już się robi. Gotowe. Powiedz, chociaż, czy ładna?
-Powiedz, że tak- rozkazał mu Lelouch.
- Zajebista- powiedział żołnierz do kolegi przez krótkofalówkę.
- No to miłej zabawy życzę, nie będę wam przeszkadzał-w tej chwili się rozłączył.
-Jeżeli zmuszasz jedenastrostrefowców do czegoś siłą, to zabraniam ci tego!- Powiedział Lelouch.
- Tak jest, wasza wysokość.
Lelouch wszedł za oficerem do centrum dowodzenia. Weszli w długi korytarz. Otaczały ich srebrne ściany zrobione z jakiejś odmiany stali lub innego wytrzymalszego metalu. Szli prosto przez chwilę. Jak dotąd nie spotkali żadnego żołnierza. Doszli do rozstaju dróg.
- W lewo.- Powiedział oficer.
Skręcili w lewo. Doszli do szarych drzwi.
- Otwórz je!- Kazał Lelouch.
-Tak jest, wasza wysokość.- Odpowiedział entuzjastycznie żołnierz.
Podszedł do klawiatury wmontowanej w ścianę koło drzwi i wstukał kod. Drzwi się otworzyły.
-Zdejmij kominiarkę.-Powiedział Lelouch.
Żołnierz posłusznie wykonał rozkaz. Oczom księcia ukazała się twarz wysokiego bruneta, o brązowo-piwnych oczach i lekko odstających uszach. Po lewym policzku przechodziła blizna, chyba po draśnięciu nożem- pomyślał Lelouch.
-Skąd masz bliznę?- Spytał zaciekawiony Lelouch.
- Walczyłem w bitwie pod Itushimą. Mój oddział ubezpieczał odwrót, zostaliśmy jednak okrążeni. Japończycy podeszli nas od tyłu i zaatakowali nas. Doszło do walk na bagnety. Drasnął mnie wtedy jakiś Japoński żołnierz. Później dostałem się do niewoli.
- Jak wasz traktowali?- Spytał się Lelouch.
- Dobrze, przestrzegali wszystkich konwencji i traktatów.
- Jak się nazywasz?
- Richard Watson.- Powiedział żołnierz.
- Richardzie, jeśli się jeszcze kiedyś spotkamy a ja wypowiem twoje imię będziesz mi posłuszny.
- Tak jest wasza wysokość!
- Teraz idź i zapomnij o mnie. Pamiętaj tylko o rozkazie posłuszeństwa.
Żołnierz odszedł. Lelouch wszedł do szatni. Nikogo tam nie było. Rozejrzał się przez chwilę. Ściany szatni były koloru niebieskiego. Pod ścianami znajdowały się brązowe ławki a nad ławkami haki na ubrania. Nieco dalej były szare szafki.
- Chyba tam są ubrania. Lelouch podszedł pod pierwszą szafkę z brzegu. Otworzył ją, na szczęście nie była zamknięta.
Gdy Lelouch ją otworzył jego oczom ukazał się plakat z gołą dziewczyną, narodowości Japońskiej. Ubrania w szafce też były dosyć duże. Wewnątrz szafki na półce leżał brązowy notes. Lelouch wziął go. Otworzył pierwszą stronę. Na właścicielu widniał podpis Richard Watson.
- Chyba to wezmę ze sobą.- Powiedział Lelouch. Podszedł do drugiej szafki, ale ta była zamknięta.
-No to idziemy dalej.- Powiedział do siebie.
Otworzył trzecią szafkę. W jej wnętrzu znajdował się kombinezon wojskowy razem ze zbroją. Jednak po kroju szło rozpoznać, że nie był to mundur żołnierza ze strefy 11. Oni mieli ubrania i zbroję całe szarą. Natomiast ten był w kolorach maskujących, różnych odcieniach zieleni, kolorze khaki itp.
Lelouch szukał jeszcze w innych szafkach, wiedział jednak, że czas ucieka, więc postanowił ubrać ten mundur. Kiedy się przebierał w kieszeni munduru znalazł monetę, była to prostokątna moneta, przedstawiająca gwieździste niebo z krzyżem południa.
-, Co to jest?- Powiedział Lelouch.
Postanowił ją również wziąć ze sobą. Wychodząc z szatni, po upewnieniu się, że nic tam nie zostawił, zamknął drzwi i ruszył przed siebie. Jego celem był sztab dowodzenia. Szedł jak najszybciej by dojść tam jak najprędzej. Szedł długim korytarzem, wyłożonym jakimś srebrnym metalem, który miał wzmocnić pojazd i ochronić go przed wstrząsami i ewentualnym atakiem. Po paru chwilach napotkał jednak na ochronne. Byli to żołnierze ubrani w szare zbroje bojowe i szary mundur, na głowach mieli hełmy oraz gogle ochronne, które zasłaniały im oczy. Lelouch nie mógł, więc użyć na nich swego geassu. Musiał ich zmusić do zdjęcia gogli.
-Jestem…- zaczął Lelouch. W tej chwili obaj żołnierze mu zasalutowali. Książę dopiero teraz się zorientował, że Watson zaprowadził go do przebieralni, gdzie trzyma się mundury oficerów.
Zdejmijcie gogle, kazał i m Lelouch. Obaj to uczynili.
- Rozkazuje wam stąd iść!
- Tak jest!- I obaj poszli. Lelouch wszedł do sztabu głównego. Jego oczom ukazał się duża sala dowodzenia. Pośrodku Sali znajdował się stół, wewnątrz którego zamontowano ekran, na którym wyświetlano pozycje jednostek oraz mapy obszaru. Był on ściśle otoczony przez generałów. Za nimi znajdowało się krzesło, stylizowane na tron, na którym siedział Clovis. Tron był na podwyższeniu, żeby na nim usiąść trzeba było wejść po schodkach. Podłoga Sali była metalowa, pomalowana na niebiesko, tak jak ściany. Na podłodze leżał czerwony dywan, prowadzący do tronu Po obu stronach Sali były wielkie kuloodporne okna. Lelouch spojrzał spod maski na swego brata oraz na generałów, którzy analizowali przyczyny klęski. Generałowie mieli na sobie niebieskie mundury, przepasane na środku białą wstęgą. Nosili też wojskowe oficerki na obcasie. Na mankietach na marynarkach mieli godło Brytanii, Lwa, który zamiast ogona miał węża. Wszyscy mieli przy sobie w kaburach pistolety. Lelouch spojrzał na swego brata. Był to wysoki, szczupły blondyn. Miał wielkie niebieskie oczy. Długie włosy niemal do szyi, stylizowane na modę Francuską. Clovis był ubrany w mundur oficerski, chociaż nieco poprawiony przez niego. Miał on długie białe rękawiczki na rękach, mundur w talii był wyraźnie zwężony. Pod gardłem miał białą zmarszczoną chustę, noszoną przez arystokratów. Mundur był zdobiony dwoma złotymi krzyżami, które biegły z góry do dołu. Podobnie jak reszta oficerów nosił wysokie oficerki na obcasie.
- No proszę, kto się wreszcie pojawił, oficerowie ze strefy 8. Jestem do prawdy zaszczycony.- Powiedział lekceważącym tonem Clovis.
Wtedy wszyscy obecni w Sali skupili swój wzrok na Lelouchu. Ten to szybko wykorzystał.
-Drodzy generałowie, zostawcie mnie sam na sam z księciem.- Kazał im Lelouch.
Ci w tej chwili wyszli z Sali dowodzenia.
- Co to ma być!- Wrzeszczał Clovis. Wracać tu zaraz!
W tej chwili Lelouch mijając się z generałem wziął mu pistolet, jednocześnie szepcząc mu coś do ucha.
- No wasza książęca mość znalazła się w nieciekawej sytuacji.- Mówił Lelouch.
- Jesteś już trupem.- Odrzekł mu Clovis.
- Masz wydać rozkaz swoim wojskom do wstrzymania ognia oraz do udzielenia pomocy, zarówno Brytyjczykom jak i Jedenasostrefowcom.
- Jeszcze coś.- Może mam ci zamówić obiad, albo załatwić awans.- Rzekł ironicznie Clovis.
W tym momencie Lelouch podszedł do niego i przyłożył mu pistolet do twarzy. Clovis w tym momencie nabrał pokory. Wziął mikrofon, który był podłączony do systemu głośników i rozkazał wstrzymać ogień, oraz udzielić wszystkim pomocy medyczne. Potem go odłożył.
- To może teraz zagramy w szachy.- Powiedział znów ironicznym tonem Clovis.
- Szachy, to przywodzi wspomnienia.- Odrzekł Lelouch. Mam jednak wobec ciebie inne plany.
-, Jakie?- Spytał zaniepokojony Clovis.
- No cóż, wasza książęca mość uda się do pewnego wyznaczonego przeze mnie miejsca razem ze mną.
- Chyba śnisz.
- Czyżby, Lelouchu Vi Brytania nakazuje ci być mi całkiem posłuszny, bracie. W tym momencie oczy Clovisa stały się całe czerwone a ten posłusznie zszedł z tronu i uklęknął przed Lelouchem.
- Tak, wasza wysokość, czekam na rozkazy.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania