cokolwiek
skradasz się bezszelestnie
jak wieczna sekunda
ostatniego oddechu,
w tej ażurowej sukience
niosąc ze sobą woń
przerażenia
zgrabnie zakrytego wiśniowymi
perfumami
popiół papierosów muska
moją skórę
tak jak niegdyś twoje
mleczne, skostniałe palce
wtedy jeszcze nie wiedziałam,
że zimno może się podobać
wraz z popiołem
spada żar twoich uczuć
gasząc się bezwiednie
na mojej cienkiej skórze
z piskiem
wypalając dziurę
powiedz mi,
skłam, że to było przypadkiem
powiedz mi, że jeszcze coś czujesz
cokolwiek
Komentarze (7)
''jak wieczna sekunda ostatniego oddechu'' →to najbardziej. Pozdrawiam→5
"wieczna sekunda ostatniego oddechu" - na pierwszy rzut oka ładne, a jednak coś nie ten teges...
Dalej błąd, od którego zawsze mam gęsią skórkę (bo często słyszę,) - "perfum". Słowo "perfumy" mają jedynie liczbę mnogą, mówienie perfum czy perfuma jest błędne.
I jeszcze to: "spada żar twoich uczuć
gasząc się bezwiednie
na mojej cienkiej skórze
z piskiem
wypalając dziurę"
Choć sens jest zrozumiały, to gramatycznie coś nie gra, bo wychodzi na to, że to żar uczuć wypala z piskiem.
Tyle mi się w oczy rzuciło. Uważam tekst za obiecujący, acz niedopracowany.
Z widocznym talentem autora/ki i moim zdaniem fatalnym zapisem/wersyfikacją.
Przerwy w strofoidach są od czapy, czyli są, gdzie nie potrzeba i nie ma tam, gdzie być powinny.
Najlepiej to widać w puencie, bo aż się prosi wydzielenie trzech, przedostatnich wersów.
Ale nie tylko tam.
No i te pojedyncze wersy - słowa, bo np. zupełnie mi brakuje uzasadnienia, dla wyodrębnienia słowa "przerażenia", "perfumami" etc, bo ani to przerzutnie, ani jakiś novum w idei/myśli wiersza.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania