consummatum
Gdzieś na kuli ziemskiej rżną się prowincjonalnie, pod pierzyną.
nie jestem po Bourbonach
telepany od kołyski owoc miłości zamojskiej linii samogonników
może i nawet pomiot deliryczny
bez orzekania o prycie i szczepach suchego pyska
jeszcze stać mnie na podchodzącą metaforę
i wyrzeczenie metafizyczne
nie muszę wyskakiwać jak Filip z Konopielki
na zmechacony kłak dziennego światła
poza dłuższe rozkloszowane
albowiem w zbiorowych dołach lepiej prześwituje
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania