Copolis to nie przelewki - Część 1 (Jura - wstęp)
Był rok 2130. Oni nazywali się Jura i Nikola. Byli parą ludzi, którzy wiedli burzliwe życie w ogromnym mieście-klatce o nazwie Copolis. Życie poza metropolią nie istniało... wszystko przez zarazę o nazwie Lijas. Zniszczyła ona większość populacji świata oraz skaziła cały ekosystem. W samym Copolis żyło ponad milion mieszkańców. Podzieleni na kasty, grupki i podgrupki wiedli życie w specjalnie wydzielonych dzielnicach. Jura był biedakiem z dzielnicy Prositius, a Nikola rzemieślniczką pracującą w paskudnym sektorze Nokidius. Nikt nie wiedział, że będą oni świadkami przełomowych wydarzeń, które do dziś uznane są za historyczne.
Poznajcie historie Jury...
----------------------------------------
Jura Miruszkin był synem Michajla Miruszkina, cieśli z Nokidiusa. Matki nigdy nie poznał i nie wiedział co się z nią stało. Pewnego dnia przez układy w partii przodującej w Copolis, wszelacy robotnicy, którzy skończyli pięćdziesiąty rok życia zostali wydaleni wraz z rodzinami do Prositiusa. Była to dzielnica biedoty i typów spod ciemnej gwiazdy. Niedługo po przeprowadzce do sektora Misis, gdzie brudne blokowiska zlepiały się w jedną całość, zmarł ojciec Jury. On sam zmuszony został do podjęcia jakiejś pracy. Dzięki pomocy kolegów, zaczął pracować jako ochroniarz w najpodlejszej spelunie w mieście - Run Bloys. Częste burdy, pijackie zaczepki oraz handel narkotykami były tam na porządku dziennym. Dzień przed jedynym dniem odpoczynku, czyli sobotą, spędził na wypędzaniu z baru nieprzyjemnych gości. Po powrocie do domu, bez zbędnej higieny, położył się do łóżka z perspektywą, że jutro nie musi iść do pracy. Radość nie trwała długo.
Obudził go łomot uderzania w drzwi. Zerknął na zegarek. Dochodziła czwarta. Wstał niechętnie z łóżka i otworzył drzwi. Do mieszkania wbiegło czterech uzbrojonych mężczyzn, założyli mu kajdanki i wyszli z nim na korytarz. Tam stał jakiś facet, który wyglądał na mocno zmęczonego życiem. Pogładził swoją siwą brodę.
- Jura Miruszkin? - Spytał znudzonym głosem.
- Taakk... o co tu chodzi?! - Wykrzyknął Jura.
- Syn Michajla Miruszkina, cieśli z Nokidiusa?
- Tak... - Chłopak odpowiedział cicho.
- Zabieramy cię na przesłuchanie, a teraz...
Mocne uderzenie w skroń. Jura upadł na ziemie. Był nieprzytomny.
Obudził się w pokoju, który był ozdobiony obrazami przedstawiającymi naturę. Był przykuty do krzesła. Za biurkiem, naprzeciwko, siedział znajomy mężczyzna z siwą brodą. Popatrzył na niego badawczym wzrokiem.
- Wiesz dlaczego tu jesteś? - Spytał po chwili.
- Nie mam pojęcia... - Odpowiedział szczerze Jura.
- To ci wyjaśnię, ale wszystko od początku. Jesteś gościem, a goście nie mogą siedzieć przykuci do krzesła, prawda? - Uśmiechnął się facet z brodą.
Machnął ręką. Zatrzaski na dłoniach wyraźnie odpuściły. Chłopak wstał i podał rękę. Mocny, zdecydowany uścisk.
- Peter Glosicki - Przedstawił się mężczyzna.
- Jura Miruszkin - Odpowiedział chłopak.
- To może herbaty? Mam też gdzieś ciasteczka...
- A może wyjaśni mi pan, o co tu chodzi? - Powiedział groźnie Jura.
Peter pogładził swoją brodę i wyciągnął z marynarki pilota. Kliknął jakiś przycisk. Do sali wleciał dron, który wyświetlił holo-projekcję.
Zniszczone budynki, krew oraz mordowani ludzie. Dostrzegł mordowanych strażników. Nie było jednak pokazane, kto morduje. Wreszcie pojawiły się napisy.
"Film jest przestrogą dla tych, którzy nie widzą problemu. Copolis zamieni się w krwawą arenę, jeśli nic nie zrobimy! Musimy zacząć działać! Zgłoście się już dziś do E.S.T i doprowadźmy do wolnego miasta, które nie posiada żadnych sektorów!"
Holo-projekcja zniknęła, a dron odleciał.
Jura siedział zmieszany, a Peter Glosicki obserwował widoki za szybą. Wreszcie się odezwał.
- Wezwałem cię, ponieważ badania wykazały, że jesteś wyjątkowy. Masz dar, potężny dar. Twój ojciec też go miał.
- Co to za dar? - Spytał z ciekawością chłopak.
- Musimy to ustalić, a do tego potrzeba E.S.T! Mają tam chemika, który byłby w stanie ci pomóc, nazywa się Miroj Samaj.
- Ale jak mam się do niego dostać?
- Musisz wejść do ruchu oporu... E.S.T w służbie uciemiężonej biedoty z Copolis... na pewno cię przyjmą. - Powiedział spokojnie Peter.
- Nie wiem...
- Masz równą dobę na zastanowienie i przyjęcie mojej propozycji, a jest ona następująca. Wnikniesz w struktury E.S.T i odnajdziesz Miroja. Dowiesz się co to za dar, a potem wrócisz do mnie. Wykorzystamy tą potęgę do szczytnych celów. A teraz... musisz już wrócić. Odezwę się za równą dobę. - Skwitował Glosicki z uśmiechem.
Jura poczuł mrowienie w głowie, a potem senność. Obudził się we własnym mieszkaniu. Była szósta. Myślał, że to był sen. Miał taką nadzieję. Ale wszystko definitywnie umarło, gdy przeczytał karteczkę leżącą na stoliku obok łóżka.
"Pamiętaj! Masz dobę! P.G"
Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Miał ochotę pójść do pracy, choć wiedział, że ma wolne. Wreszcie zasnął. Czekało go sporo ciekawych wydarzeń, a tajemniczy Peter Glosicki był tylko początkiem.
----
Kontynuacja historii Jury w następnych epizodach.
Komentarze (20)
http://www.opowi.pl/forum/opowiadanie-przez-przypadek-dodane-w257/
Wygląd: Tu nie ma nic do opisywania: 5
Bohaterowie: Te sześć linijek póbki wystarczyło żebym się wczuł w głównych bohaterów. 5.
Fabuła: Trochę za szybko pędzi, fajnie byłoby opisać jeden jego dzień pracy, ale i tak 4.
Opisy. Są w sam raz. 5
Średnia: 4.75
Ocena 5
Ja ocenię jutro, bo dzisiaj już jestem senny ;)
"Chłopak wstał i podał rękę. Mocny, zdecydowany uścisk." ~ Myślę, że dwa zdania można by połączyć w jedno. Jest tu zdaje się jeszcze kilka takich zdań, ale z lenistwa nie będę ich wszystkich wymieniać.
"Zniszczone budynki, krew oraz mordowani ludzie. Dostrzegł mordowanych strażników. Nie było jednak pokazane, kto morduje." ~ Powtórzenia. Nie wiem czy one są specjalnie czy nie, dlatego nie brałam ich pod uwagę, ale sama poszukałabym synonimów.
"E.S.T" ~ Tu również nie jestem pewna, ale chyba po "T" również powinna być kropka, ale to już kwestia względna.
Poza tym nic takiego nie rzuciło mi się w oczy.
Jeśli zdenerwowałam cię moim komentarzem to przepraszam.
"- Jura Miruszkin? - Spytał znudzonym głosem. "
jest akurat błędem, bo dalej opisujesz czy spytał, wykrzyczał, powiedział itd. W takim przypadku piszemy z małej litery. Podam przykład:
"- Cześć Ania - przywitała się ze mną z uśmiechem na ustach. - Jak spędziłaś wakacje? - Przesunęła do siebie bliżej kubek z gorącą herbatą." ~ Przesunięcie herbaty nie jest bezpośrednio związane z sytuacją dlatego piszemy "przesunęła" z dużej litery.
Dziękuję za uwagę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania