Córka rzeźnika
Maryna to fajna dziewczyna - tak wołają na nią chłopaki ze wsi. Wiedzą, że można na nią liczyć — to żeberka podrzuci, to schabowy albo i podroby takie jak serca czy flaki.
Ona sama w jeziorku przy lesie lubi popływać wieczorami. Cała nagusieńka, o rety! Wie, że ma podglądaczy ukrytych w niskim zagajniku świerkowym pełnym maślaków. A ma i co pokazać, bo jak na rodzinę T. przystało — tęga, z krwi i kości to kobita. Ramiona ma wyrobione od noszenia ciężkich wiader z mięsem i podrobami, nogi umięśnione, pośladki ogromne jak dwa księżyce w pełni, baniaste piersi sięgające pępka, rumiane lica...
W ciemnobrunatnym jeziorze pełnym śliskich małży zmywa z siebie zapach krwi. Czasami po kąpieli leży na trawie wpatrując się w mrugające gwiazdy na odległym niebie, gdy noc parna.
Marzy...
A ojciec w rzeźni krew już miesza w wiadrach, zarzyna zwierzęta, dziecięta, wilkołaki — wszystko co się da, aby córka mogła to zanieść nazajutrz klientom.
Komentarze (7)
Pozdrawiam?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania