Coś tam dźwięczy rytmicznie o coś

Jaja,jaja mnie walą,walą mnie po pysku gdy jebaka bezlitosny wsadza drągala swego do ryła mych wnętrzności a jebaka ten systemową hydrą sie zwie,bez ceregieli dnia każdego bezpardonowo rucha mnie,tego co na los sie swój poprostu zgadza gdyż ogrom innych współbraci jego na to samo sie pisze więc i on bezmyślnie głową na akord kiwa.

Dzień w dzień dźwięczną melodie klaskania u mnie słychać,klaskania od uderzeń energicznych i brutalnych jajcami spoconymi i brudnymi bo nie ma co sie z trybikiem ceregielić i eleganckim specjalnie dla niego być bo on też od nikogo tego nie wymaga gdyż niewolnika dusze posiada trzymanego w ciemnocie i mentalności dość niskich lotów.

Ślepiec z niego straszny,ignorant i dureń nawet.Coś go swędzi,piecze w ucisku trzyma,wysbodzić z tego sie wręcz nie chce,nie widzi w tym potrzeby żadnej,ze swym losem sie godzi bo coś mu tam wmówili,sakiewką z dziurawym dnem przed nos rzucili,posypke na pieczenie dupska dali i cóż mu więcej do życia potrzeba oprócz ciepłej wódki i rozrywki taniej.

Mijają tak lata powoli i w bezmyślności totalnej,brzuszek sie rozrósł,ciężko sie z nim z wyra zwlec,wegetacja pełną gębą tyle,że tyrać też trzeba i czasem z barłogu obleśny balon niestety trza zwlec,pracować ciężko na naszą i waszą przyszłość co ponury pomrók z siebie wydaje ale kto to usłyszy gdy umysł jego syfem codzień jest zalewany,a uszy kitem zatkane.

Mogliśmy sie tego spodziewać,osobnik na łożu śmierci dalej myśli,że to taka naturalna rzeczy kolej i nie dostrzegł w tym nawet na chwile sztucznej,wrogiej i obcej w tym ingerencji,całe życie w nieświadomości żył więc i nieświadomie też żywota dopełni,śmierć też mu oczu nie otworzy,zostaną na wieki owiane bezkresną powłoką straszliwej ciemności.

Uczmy sie żyć w nieświadomości,bo nieświadomość to taka siła która mimo trosk i ucisków napędza do wegetowania,wegetowania nawet dziesiątkami lat nierzadko.