Cóż przyniesie kolejna godzina?
Sygnał rozniósł się po budynku. Z kątów wyległ niepokój. Ludzie spojrzeli na siebie niepewnie. Niektórzy uśmiechali się niemrawo, po czym dołączali do krążącego w popłochu tłumu. Inni szli zadumani, zgarbieni.
W zakamarku ukryła się para. Dziewczyna przylgnęła do chłopaka z obawy przed przelewającą się hołotą. Spojrzeli sobie w oczy, szukając otuchy, ale oboje byli tak samo oszołomieni hałasem i nieświadomi, co przyniesie kolejna godzina.
Uścisnęli się mocno, wdychając swój zapach. Dziewczyna w przypływie gorącej miłości pocałowała go. Namiętnie, długo, rozpaczliwie. Trwali tak chwilę. Potem chłopak delikatnie odsunął ją od siebie i wyszeptał:
– Mam nadzieję, że zobaczymy się po tej lekcji.
Komentarze (14)
Ogólnie zaskakujący.
A co do hołoty, mi się to słowo bardzo podoba, więc to raczej kwestia gustu. Chyba że masz na myśli, że nie pasuje konkretnie do tego zdania. Jeśli tak, to dlaczego?
Kurde, oszukują mnie na każdym kroku!
Hołota w stosunku do dzieciarni, jestem przeciwna.
Ale tutaj się sprawdza, bo jest mylące.
Git jest.
A w ogóle opowiadanko bardzo spoko. Z początku myślałem, pff, jakaś durna miniaturka bez konkluzji, a tu nagle zonk i sobie przypomniałem, jak piszesz. Przyznam, zaskoczyłaś mnie.
Pozdro
No dobra 3+ za fikcję pomysłu.
Pozdrawiam.
"Ludzie spojrzeli na siebie niepewnie. Niektórzy uśmiechali się niemrawo, po czym dołączali do krążącego w popłochu tłumu. Inni szli zadumani, zgarbieni."
w kontekście:
" ale oboje byli tak samo oszołomieni hałasem".
Przepraszam, pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania