Crex crex
Usiądźmy razem w trawie
naprzeciw górki z piachu i żwiru.
Czy widziałeś kiedykolwiek rozwiniętą rdzę?
Blacha zamarła przybierając kształt biegnącego smoka.
Słyszysz jak derkacz za naszymi plecami śpiewa godową pieśń?
Czy blacha zamieniła się w rdzę słuchając śpiewu derkacza?
Czy rozpadnie się w cynamonowy pył?
Usiądźmy razem w trawie
sprawdźmy czy śpiew zamieni wzgórze w kurhan.
Może nikt oprócz nas nie zapamięta smoka z blachy
który nie zdążył uciec.
Komentarze (30)
Subtelnie o przemijaniu. Lubię takie delikatne i spokojne wiersze, bo niby za dużo się nie "dzieje", ale pod powieszchnią kryje się głębia. I to jest właśnie urok tego typu wierszy.
Pozdrawiam :)
Dzięki, że się odezwałeś, Shogun. pozdrawiam.
Piękny wiersz ☆☆☆☆☆
A kookaburra jak chór derkaczy. Nie wysłuchałam do końca, nie dałam rady. Ale już mam rozeznanie.
Oprócz śpiewu ptaki serwują jeszcze taniec godowy.
Jak zobaczysz ten taniec tutaj, od minuty 2:00 parskniesz śmiechem. Polecam, szczególnie od drugiej (słownie) minuty:
https://www.youtube.com/watch?v=GXALUtzQXpQ
Co do szpanu, nieszpanu, uważam, że dobrze robisz. Świat trzeba wspierać, nawet własnym sposobem chodzenia. To nie jest oszukiwanie, gdy np. ktoś jest zmęczony, a zmusza się do chodu sprężystym (na miarę sił) krokiem. To jest wiara, że warto się wysilać. Ale tez trzeba oddawać się lenistwu, a nawet gnuśności, odpuszczać sobie (ale Ty to wiesz:)), żeby innym razem dać radę, np. wciągnąć brzuch.
To w sumie taka zabawa ze sobą, a zabawa daje radość.
- Jaka piękna jest ta trawa pełna białych kulek, tej koniczyny. Ale jakie to dziwne - miesiąc temu cała była żółta od mleczaków, a teraz ich nie ma. Jak to?
- Bo każda roślina ma swój czas - powiedział kolega mojego syna, który urodził się na wsi. - Wtedy był czas mleczy, teraz - koniczyny.
Jakie to proste...
5, pozdrawiam :-)
https://www.youtube.com/watch?v=hfyXxFVEcHs&t=2s
Komentarze pod filmem pomogą zrozumieć, dlaczego coś, co jest w pobliżu, np. kawałek blachy, może zamienić się w pył, rozpaść się na drobiny.
A przecież to pieśń miłosna.
A z blachy był smok.
Za pomyłkę nicków nie gniewam się.
Kiedyś przechodziłam prawie codziennie obok budowy, powstawał tam dom jednorodzinny. Leżała górka piachu. Na górce - kawał powyginanego, zardzewiałego żelastwa. Po drugiej stronie uliczki - dzicz. Piękna łąka pełna ptactwa. Może jak przechodziłam czwarty, czy piąty raz, pomyślałam, że to żelastwo wygląda jak jakiś stwór, znieruchomiały w biegu. I zaczęłam o tym myśleć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania