Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Css... – Kocwiaczek
— Co za strupy znów zdrapujesz?
— A, bo mnie wkurzają...
— Rób tak dalej, to ci blizny wszędzie pozostaną.
— Nie marudź, maleńka. Pizzę mi wstaw lepiej.
— A, to sam już nie potrafisz? Bozia w rączki „jebie”?
— Kiedy twoja jest smaczniejsza. U mnie zawsze klapa.
— Jakiś ty kochany, skarbie... Riggę już wykładam.
— Ale skąd ty wiesz, dziubasku, kiedy piecyk gotów?
— Przecież lampka zgaśnie – sprzęt wręcz dla tłumoków.
— Lampka? Gdzie ty masz tę lampkę, żabciu?
— Chodź tu sam i zobacz...
Mężuś drepcze więc do kuchni, przez ramię zagląda.
— Ustaw stopnie oraz trybik. Widzisz? Się zapala. No, a jak już będzie cacy, cyt – lampeczka blada.
Facio wraca na swój fotel. Żona zajarzyła:
— Kotek...? Czemu tobie do tej pory wychodziła lipa?
Następuje cisza. Baba łeb wychyla. A w salonie energiczniej chłop strupeczki zrywa. W końcu jednak mówi wolno, mruczy wręcz pod nosem:
— Na „czuja” wkładałem...
— Patrzcie go, idiotę!
-*-*-
Z piekarnika na Wojtusia,
lampka wreszcie mruga.
Takie życie plecie bajki,
gdy partner niezguła.
Komentarze (16)
Szpilkowata.
Ale wg mnie to Wertyt
Jak to mawiają, całe życie człek się uczy, a kałmukiem i tak umiera :) Ciekawe jak wyglądało owe na czuja. A może stąd te strupki? :D Łapy poparzone i pizza jak z mema o spaleniu 1000 kalorii. Iście mniamuśne ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania