Cud

Operacja nie wyszła.

To znaczy, operacja się udała, jeno pacjent nie przeżył, ale to normalne.

Tak więc, bez zbędnego pitu pitu, znalazłem się po tamtej stronie. Tamta strona to

skromny pokoik, z jednym oknem, biurkiem, szafą i krzesłem. Rozejrzałem się po wnętrzu

troszkę rozczarowany, nawet kilka pajęczyn odkryłem, gdy rozległo sie pukanie.

Dyskretne i delikatne, nie natarczywe, jakby ktoś tylko opuszkami palców muskał taflę jeziora.

Lekkie zmarszczki popłynęły przez przestrzeń i dotarły do mych zmysłów.

Chciałem powiedzieć "Proszę wejść" ale nim zdołałem otworzyć usta i wydobyć z siebie głos,

myśl moja pomknęła ku drzwiom i zaburzyła delikatne kręgi fal pukania. Powierzchnia drzwi

zadrgała i ukazał się niczym duch, skromnie ubrany człowieczek. Luźny, pomięty prochowiec,

okrywał lekkiego garba, sfora niesfornych, czarnych kędziorów, przymrużone, jakby złośliwie

lub łobuzersko, jedno niewidzące oko, rozdeptane mokasyny.

Ukłonił się bokiem, mrugnął okiem, uśmiechnął leciutko, witamy, witamy, podszedł, uścisnął

dłoń, zajrzał głęboko w oczy, dłoni nie wypuszczał. Jakby posmutniał. Posadził na krześle,

odszedł na krok, zadumał głęboko, pokiwał głową. Chyba będą kłopoty, westchnął: ech,

no i co my mamy teraz tu z panem począć? Tak nie w porę, zupełnie nie w porę, to dopiero

miało byc za kilka lat, ktoś za to beknie, polecą głowy. Bałagan!

Poprawił nieistniejące okulary, podrapał się za uchem. Ponownie westchnął, no chyba żeby

jakiś mały cud? Ale to nie uchodzi, dopiero bałagan by był. Ostatnie cuda to w Biblii jeno,

teraz to już inne czasy, ludzie nie ci sami. Wątpią.

Tak, tak, wątpią.

Tak źle i tak niedobrze. Same kłopoty z panem mamy.

Jest jedno wyjście, ale czy pan się zgodzi? Zrobimy cud, ale tak, żeby nikt nie widział,

żeby nikt się nie dowiedział, ożywimy pana, ale ani mru mru, i posiedzi pan sobie na jakiejś

ładnej wysepce bezludnej, bardzo przyjemnej, wie pan, takiej z plażami, atolami, kokosami.

No jak? Może być? Całkiem znośne warunki, ciepło całą dobę, piękne zachody słońca

i za kilka lat znów się spotkamy a w papierach będzie porządek.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Anonim 06.09.2015
    "Zabawna historyjka" to pierwsze co mi przyszło do głowy widząc oczami wyobraźni przygarbionego mężczyznę w starych ubraniach i drapiącego się po głowie. Nie widziałam w tym poważnego akcentu i chyba tego troszkę mi brakowało. Przyjemnie się czytało i choć na początku wszędzie tylko widziałam przecinki, a zdania ciągnęły się, to potem traktowałam to bardziej jako zabawę i sama po cichu wyszeptywałam kolejne słowa.
    Z jednej strony wielu ludzi czuje strach przed tym co czeka ich po śmierci i jak to będzie wyglądać, a Ty tutaj po prostu pogłaskałeś tych ludzi po głowie, szczerząc się szeroko i mówiąc "spokojna głowa!".
  • Slugalegionu 06.09.2015
    Ja chcę taką śmierć, idę po nóż.
  • Anonim 06.09.2015
    A ja nie wiem jak skomentować :C Ale podobało mi się XD
  • Anonim 06.09.2015
    a wg Ciebie jak będzie? :)
  • Anonim 06.09.2015
    Eeee... tak XD
  • KarolaKorman 06.09.2015
    I co pacjent się zgodził? Fajny obraz wyspy, ale tak tam samotnie czy ktoś byłby jeszcze?
    Podobało mi się opowiadanie. Jest lekkie i optymistyczne :) 5 :)
  • Anonim 08.09.2015
    Nie pacjent, tylko nieboszczyk. Prawdopodobnie sie zgodził, a Ty byś się nie zgodziła? Wyspa bezludna, czyli jak nazwa wskazuje - brak ludzi, to miał być taki cud, którego nikt nie miał prawa widzieć, więc sam. Może sobie pożyć jeszcze kilka lat, samotnie na wyspie, albo niepewny los w zaświatach.
    Nie wiem, ale ja to wszystko chyba jasno przedstawiłem w opowiadani..
  • Johnny2x4 06.09.2015
    Fajne, naprawdę fajne :) piątunia dla pana Filipa :)
  • Coralina 11.09.2015
    To jedno z opowiadań, które nie wiemy jak skomentować, jednakowoż bardzo się one podobają :)
    5!
  • Anonim 11.09.2015
    nie zawsze jest pomysł na komentarz ;) ale grunt, ze się podobało
    Dzieki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania