Poprzednie częściCurly boys

Curly Boys 2

...gołąb. Nie był jak wszytkie, jego pióra wyglądały jak ufarbowane hebanem. Bez namysłu wyszukałam w torbie starego, ekologicznego wafla różowego. Gołąb posmakował go i zaczął gruchać. Jednak gdy ułamałam kolejny kawałek gołąb zaczął odchodzić, bez namysłu na klęczkach zaczęłam się za nim "czołgać" nie zwracając uwagi na otoczenie. Nagle odbiłam się od czegoś i upadłam, usłyszałam tylko uderzenie głowy o bruk i trzepot skrzydeł.

***

Otworzyłam oczy, nie miałam pojęcia co się stało, jedyne co widziałam to rozmazana komórka bakteryjna, w środku miała różowy odcień a jej scianka była czarna o nieregularnych kształtach. Po odzyskaniu ostrości widzenia zobaczyłam twarz chłopaka o bujnych lokach.

-Coś ci się stało? - spytał z troską na twarzy.

-Nie... Ja tylko...

-Spokojnie. Jestem Daniel.

-Przepraszam... Nie chciałam, to wszystko przez tego gołębia... - Boże co ja plotę, pewnie wyglądam i mówię jak obłąkana - jestem Weronika, przepraszam i dziękuję.

Chwytam jego dłoń i moje ciało znowu odzyskuje pion, moja głowa za to się buntuje, mój błędnik wywraca do góry nogami i muszę się podejrzeć Daniela.

-Nie masz za co przepraszać Weroniko - przy wypowiadaniu mojego imienia uśmiecha się, jego usta są pełne i odsłaniają rząd równych , śnieżnobiałych zębów -to twój aparat ? - podaje mi moją lustrzankę.

-O Boże, tak. Dzięki wielkie, kolejny raz. - uśmiecham się i przygryzam dolną wargę.

-Co powiesz na kawę? Tak łatwo ci nie wybaczę , a kawa z pewnością mnie udobrucha.- uśmiecha się przy tym zalotnie, chociaż nie , pewnie mi się wydaje.

Co się ze mną dzieje! Nigdy nie miałam problemów takiej natury. Zazwyczaj to chłopacy się przy mnie denerwowali, a teraz jest odwrotnie. Odnajduję język z buzi i mówię:

-Pewnie.

Szliśmy obok siebie w milczeniu, ja udawałam, że oglądam aparat w celu znalezienia jakiegoś śladu upadku on przegląda coś na telefonie.

-Może tutaj - odzywa się nagle i wskazuje na małą kawiarnię o nazwie "adore" w zaułku małej uliczki.

-Jestem jak najbardziej za.

Jestem w szoku. Daniel otwiera drzwi i puszcza mnie przodem, wybiera miejce najbardziej oddalone od wejścia , przy oknie z widokiem na ulicę. Odsuwa dla mnie krzesło.

-Zaraz wracam - mówi i mogę przysiądz , że puszcza do mnie oczko.

Wraca po 5 minutach w dwiema filiżankami kawy.

-Dziękuję - mówię biorąc od niego jedną z nich, oboje zaczybamy się śmiać.

-Jeszcze nigdy nie usłyszałem od jednej osoby tylu podziękowań w tak krótkim czasie. Jak aparat? - pyta się wskazując podbródkiem na Sony'ego.

-W porządku, nie ma śladu po upadku.

-Lubisz fotografować?

-Tak to jedna z moich pasji, często robię zdjęcia, gdy chcę się odprężyć. Wtedy uciekam myślami, dzięki niemu - wskazuję na aparat, biorę łyk kawy, jest przepyszna - wszystko co mnie otacza staje się inne, bardziej tajemnicze. A co ciebie kręci?

-Gram na peekusji, gitarze i saksofonie. Muzyka to moje życie. Może uznasz to za dziwne, słychać wszystkiego od AC/DC przez Franka Sinatrę po Pavarrotiego. - patrzę na niego jak w transie, czy mi się wydaje czy on właśnie wymienił mój ulubiony zespół i Pavarrotiego? - Czy coś się stało?

-Nie - uśmiecham się i rumienię - perkusja i saksofon ? Fajne połączenie. A co do muzyki to nie wyróżniasz się aż tak jak myślisz. Ja słucham Quen'u , Michaela Jacksona, Coldplay, Il Divo...

Chcę wymieniać dalej lecz powstrzymuje mnie Daniel.

-Il Divo? Jakim cudem o nich słyszałaś , przecież to wykowancy muzyki klasycznej, gdy wspominam o nich komukolwiek, nikt nawet ich nie kojarzy. Niesamowite! - wykrzykuje i uśmiecha się do mnie.

Nie mogę oderwać oczu od jego ust, oczu jak heban, przywodzą mi na myśl gołębia. Nagle zauważam że Daniel z przechyloną głową , patrzy na mnie gdy ja studiuję jego oczy. Czuję się jak przyłapana na gorącym uczynku, czerwienię się , ale nie mam siły odwrócić wzroku. Nie wiem ile czasu minęło, pięć minut, może dziesięć. Rozmawiamy o muzyce , instrumentach. Nie brakuje nam tematu do rozmów.

-Przykro mi, ale muszę już iść - przypomina mi się , że przed klubem czeka na mnie siostra i Dorota.

-Może chociaż pofasz mi swój numer? - pyta mnie.

Wyciaga telefon z kiszeni i podaje mi go, wpisuje mój numer po czym wychodzę.

Idę w stronę klubu, ale jedyne o czym myślę to jego oczy, usta, włosy... Dochodzę do klubu, przebijam się przez tłum do siostry, małolaty patrzą na mnie gniewie. Pewnie gdyby wiedziały, że nie zajmę ich miejca pod sceną nie byłyby tak złowrogo nastawione wobec mnie.

-Gdzie byłaś, już chciałyśmy iść ciebie szukać!

-Robiłam zdjęcia i byłam na kawie , nawet nie zauważyłam kiedy czas zleciał.

-Dobrze , że zdążyłaś zaraz otwierają.

***

Wchodzimy do środka, bilety sprawdza chłopak z brodą, koszula , muszka. Patrzy na mnie i się usmiecha, ale w mojej glowie siedzi caly czas adam.

Przechdzimy na salę główną , dziewczyny idą pod scenę a ja idę do baru i zamawiam sobie piwo, idę schodami na górę i siadam na jednej z sof. Góra jest całkowicie pusta, pewnie dlatego, że średnio widać scenę. Rozglądam się, ściany są koloru czerwono-czarnego. Wszędzie wiszą płyty wiolinowe. Nagle zauważam drzwi z napisem palarnia. Wchodzę do ciemnego pomieszczenia z piwem w ręku i malboro w ustach, gdyby mama to widziała. Ale na szczęście jej tutaj nie ma. Na jednej ze ścian wisi wielkie lustro. Przyglądam się sobie. Bordowa sukienka w pióra, czarne botki, skóra, lenonki, całości dopełniają moje włosy, każdy odstaje w inną stronę, ale razem wyglądają znośnie.

Słyszę Arctic Monkeys - Do I Wanna Kow. Wychodzę aby słyszeć lepiej. Uwielbiam tą piosenkę. Siadam i rozglądam się. W tłumie znajduję moją siostrę, widzę , że świetnie się bawi.

Widzę zamieszanie na scenie , pewnie zaraz się zacznie wycie do księżyca, jestem gotowa do ewakuacji. Na scenę wychodzi właściciel klubu, mówi o solowej płycie wokalisty, później o zespole.

-Zapraszam na scenę Curly Boys!

Światła biją prosto w oczy. Dochodzi mnie dźwięk uderzeń pałeczek perkusisty. Raz, dwa, trzy...

Szczerze mówiąc nie tego się spodziewałam, myślałam że to będzie przypominało stylistyką solową płytę wokalisty. Zamiast spokojnej melodi z głośników było słychać mocne gitarowe brzmienie, zniewalającą perkusję i wokal , wszystko świetnie ze sobą współgrało. Energia mnie rozpierała. Wstałam i przeszłam na balkon na przeciwko sceny. Byłam tak sama, więc dałam się ponieść rytnowi. Zamknęłam oczy i zaczęłam skakać.

Pierwszy utwór się skończył.

-Cześć wam! - przywitał się wokalista - Strasznie miło was tylu widzieć, chyba jednak jescze istnieją fani zespołu. Chyba czas się wam przedstawić. Jestem Kamil, na basie Piotr, elektryczna gitara Dawid, klawisze Karol i perkusja Daniel !!

Z niedowierzaniem patrze w stronę sceny , światło wskazuje na perkusję , która jest najbardziej z tyłu, a zza niej wyłaniają się loki ...

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania