Curly boys

-Mamo, ale ja naprawdę nie chcę iść na ten koncert!

-Pójdziesz ktoś musi pilnować twojej siostry, a poza tym Dorocie byłoby przykro gdybyś nie poszła. Twoja siostra z przyjaciółką nawet zapłaciły za twój bilet, ie chcesz chyba aby twój prezent osiemnastkowy się zmarnował? Wybacz kochanie, ale już muszę pędzić na fitness, zjedz jabłko zanim wyjdziecie! - rzuciła zamykając frontowe drzwi.

Ona zawsze taka była. Najważniejszy był fitness, brązowy ryż oraz sałata. Każdy inny temat jej nie obchodził. Nigdy nie miałam z nią dobrego kontaktu. Nie rozumiem tylko dlaczego zależy jej aż tak żebym pojechała z Dominiką na ten cholerny koncert. Przecież ja uwielbiam rocka, na pewno nie zaciekawi mnie płyta faceta, który wygląda jak szczur, nie umie się ubrać. jego ostatnia solowa płyta dla mnie była porażką , nawet gdyby najprzystojniejszy siatkarz z naszej drużyny szkolnej ze mną zerwał, nie zmusiłabym się do słuchania tych smentów. W takim wypadku moim wybawieniem byłoby Coldplay.

A ten cały prezent to fiasko. Zapłaciły za mój bilet bo same nie trafiłyby na ten koncert. To ja jestem tą rozrywkową siostrą, dla której rozkład SKM w trójmieście nie jest zagadką. Nie wiem jak to przetrwam, zgodzę się tylko pod jednym warunkiem, stawiają mi dwa duże piwa i moja wizyta w palarni będzie stanowiła ponad połowę czasu koncert.Gdy tylko Dominika wróci ze szkoły postawię jej ultimatóm.

****

-Zgodzimy się na wszystko tylko jedź z nami! - Mimo iż jest moją znienawidzoną siostrą mam do niej słabość.

-okej, niech Wam będzie!

Patrząc na jej radość sama nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Jakoś to przetrwam. Wytrzymuję z mamą na dwu godzinnych zakupach w sklepie z ekologiczną żywnością, więc nie powinno być tak źle.

***

Czekamy na przystanku na autobus do Gdańska. Czasami bardzo uciążliwe bywa mieszkanie na wsi, ale ma to także dobre strony. Nasz dom jest wielki , mamy na wszystko miejsce. ogród z ozdobnymi kwiatami i krzewami, które są tak dobrane , aby kwitły w różnych miesiącach dzięki czemu zawsze było tam kolorowa. Niedaleko znajdował się ogródek warzywny "terytorium mamy", często się tam zaszywała, gdy nie była na treningu lub na zakupach z koleżankami. W najbardziej na północ wysuniętym skrawku działki, pod lasem znajdował się stawek. To akurat miejsce dla mojej babci , która mieszkała niedaleko nas w bloku. Uwielbia łowić ryby. Jest świetna pod każdym względem, wychowała dwóch synów , w tym mojego tatę , który akurat robi interesy w Dubaju. Bardzo często zastępuje mi matkę. Zawsze gdy gdzieś wychodzę piszę do niej sms a, mama bardzo często zapomina o moich wyjściach wtedy dzwoni właśnie do mojej babci , której zawsze wszystko mówię.

Wsiadłyśmy do autobusu, jak zwykle wybrałam miejsce w najbardziej cichym miejscu, o najmniejszym zagęszczeniu pasażerów. przez słuchawki w uszach popłynął głos Freddiego z zespołu "Queen". Wzięłam do ręki mojego Kindla i zaczęłam czytać jedną ze wspaniałych książek Nicholasa Sparksa. Tym właśnie byłam, mieszanką romantyzmu i wariactwa.

***

Trafienie do klubu "Tropic" nie było w cale takie straszne. Po pokonaniu kilku ulic znalazłyśmy się na miejscu. Oczywiście przed wejściem zebrało się już małe stadko baranków, które są gotowe aby ten chłopiec w za dużym swetrze ukoił ich zszargane uczucia, bo przecież w wieku 15 lat ma się cały świat na głowie.

Do koncertu zostały nam jeszcze dwie godziny, wierne fanki przecież muszą zająć miejsca przy scenie, wolę się zerwać na jakieś mały spacer. Był już wieczór więc sklepy były pozamykane. Dobrze, że miałam ze sobą moją lustrzankę Sony. Chodziłam po mieście i robiłam różne zdjęcia. Chodząc po rynku, moją uwagę przyciągnął ....

*** DALSZA CZĘŚĆ NASTĄPI ....

JEŚLI KTOŚ WGŁ TO PRZECZYTA , TO PROSZĘ O SZCZERY KOMENTARZ , MIŁEJ LEKTURY :* WYRUSZAM CZYTAĆ WASZE TEKSTY! ***