Cyber sprawiedliwość

Czasem wystarczy jedno kliknięcie, aby nasze życie się odmieniło…

Tak też było w moim przypadku…

Wiodłem spokojne życie…

Miałem porządną pracę w korporacji informatycznej oraz własne mieszkanie.

Byłem uczciwym człowiekiem, ale to się zmieniło…

Pewnego dnia zostałem wezwany do szefa…

Więc poszedłem pewnym krokiem z nim porozmawiać…

Miałem zamiar też wspomnieć o awansie, który już mi obiecywał od półtora roku.

Po wejściu do jego biura dostałem propozycję z pozoru dość łatwą do wykonania…

Ale wtedy nie wiedziałem jakie to może mieć konsekwencje…

Wykonałem swoją pracę, ale gdy wspomniałem o awansie to szef odprawił mnie z kwitkiem.

Nie minęło kilka dni, a na mojego maila przyszedł zaszyfrowany plik od nieznanego adresata.

Wiedziałem, że takich wiadomości nie należy otwierać więc z początku to zlekceważyłem…

Jednak następnego ranka dostałem list.

W liście było napisane: Nie powinieneś wtykać nos w cudze sprawy. Jesteś tylko pionkiem w jego grze…

Wydawało się mi to dość dziwne…

Nazajutrz gdy już wszedłem do pracy to zastałem totalnie zdemolowane moje stanowisko pracy…

Policja już była na miejscu i powiedzieli mi, że w nocy było włamanie…

Zastanowiło mnie to dlaczego tak się to stało…

Dowiedziałem się od przełożonego, że najlepiej będzie jak wezmę sobie kilka dni urlopu do czasu jak sytuacja się nie wyjaśni…

Wróciłem do domu i zadzwoniłem do szefa…

Chociaż szef nie odbierał…

Więc odpaliłem swój laptop i zacząłem swoją pracę.

Nie minęło kilka godzin jak wyskoczyło mi powiadomienie o nowej wiadomości na telefonie.

Spojrzałem na telefon, lecz widniał napis numer nieznany…

Otworzyłem wiadomość i przeczytałem to: masz siedem dni, aby to odkręcić. Pamiętaj nie ufaj nikomu. On sprawił, że jesteś już mu niepotrzebny.

A sam sobie umył ręce. Wykorzystał Cię. Nie bez powodu wybrał Cię do tego zadania. Za dużo wiesz.

To wydawało się mi z początku dziwne…ale teraz przejrzałem tamto zlecenie jakie dał mi szef.

Nie dawało mi to spokoju…tutaj przecież nie ma jakichkolwiek ściśle tajnych informacji.

Dzień pierwszy

Wstałem już o trzeciej, gdyż nie mogłem zasnąć.

Spojrzałem do skrzynki na listy, a tam była kartka z napisem powodzenia i jakieś logo narysowane…

Siadłem przed laptopa z kawą, którą sobie zalałem i szukałem tego loga.

Tak zacząłem szperać, aby zdobyć informacje…

Jednak nagle mój telefon zadzwonił…

To był szef… Odebrałem i usłyszałem, że z przykrością mi on oznajmia, że w ciągu tygodnia mam znaleźć sobie inną pracę.

Po tym, co usłyszałem wkurzyłem się.

Akurat szef musiał zadzwonić, wtedy gdy ja kliknąłem na identyczne logo jak na te z kartki…

To mnie oświeciło…On musiał wiedzieć co teraz robię…

Wyłączyłem laptopa i przesiadłem się przed mój komputer…

Dzień drugi

Zapas kawy zrobiony na kilka dni…Tak samo jedzenia…

Siadłem przed komputer i zacząłem sprawdzać informacje na temat mojego szefa.

Sprawdziłem wszystkie maile jakie do niego wysyłałem i wiadomości.

Teraz wiedziałem…poszedłem do skrzynki i zobaczyłem kilka dysków, pendrive i kartkę z napisem: masz przyda Ci się to bardziej niż mnie

Wziąłem to wszystko i podpiąłem do komputera pierwszy dysk i pendrive.

Na pendrive były oprogramowania, które bez namysłu zainstalowałem.

A na dysku był plik z napisem DOWODY.

Gdy otworzyłem ten plik to zobaczyłem kilka linków do stron i nic więcej.

Wiedziałem wtedy, że czeka mnie masa roboty…

Dzień trzeci

Usłyszałem dzisiaj pukanie do drzwi…

Otworzyłem i zobaczyłem zaniepokojoną sąsiadkę…

Znam ją odkąd pamiętam… kobieta po siedemdziesiątce już w siwych włosach…

Zapytała się mnie czy jej syn przypadkowo nie wrzucił kartki świątecznej nie w tę skrzynkę co trzeba…

Zawsze o to samo pyta…Więc poszedłem sprawdzić…Znów kartka leżała u mnie…

Podałem sąsiadce…Sąsiadka spojrzała się na mnie i zapytała: A Pan dzisiaj nie w pracy?

Ja jej odpowiedziałem: Mam urlop Proszę pani.

Sąsiadka odeszła bez słowa, lecz nagle przyszła i dała mi czarno-czerwony pudełko.

Powiedziała: Leżało to w mojej skrzynce, lecz może Ci się to przyda.

Podziękowałem jej i zamknąłem drzwi.

Po otworzeniu pudełka zauważyłem dziwny długopis i notes.

W notesie kartki były puste. A jak sprawdzałem długopis to nie pisał. Chociaż miał mały przycisk na końcówce.

Kliknąłem przycisk i długopis zaczął świecić.

Skierowałem światło długopisu na notes przypadkowo i zobaczyłem tekst.

Było to sporo informacji na temat korporacji gdzie pracowałem…

Ktoś najwyraźniej musiał to znać miejsce bardzo dobrze skoro wiedział jak obejść system ochrony.

Usiadłem przed notesem i każdą kartkę przeglądałem…

Dzień czwarty

Nadmiar informacji jaki wczoraj zdobyłem okazał się dla mnie bardzo pomocny.

Dało mi to szerszą perspektywę do dalszego działania.

Na dodatek dzisiaj przyszedł do mnie syn sąsiadki.

Nie widziałem go już tak dawno.

Przyznał się, że jest szpiegiem na zlecenie i musi mnie poinformować o tym, że powinienem zmienić adres.

Stwierdziłem, że przecież nic mi nie grozi…ale z drugiej strony przypomniałem sobie, aby nikomu nie ufać…

Nie miałem wyboru stwierdziłem, że zmiana miejsca zamieszkania tylko sprawi, że nie wyrobię się w czasie.

Przesiedziałem tak planując kolejny krok…tym krokiem było hakowanie monitoringu w mojej byłej pracy…

Dzień piąty

Wczorajsze przemyślenia skłoniły mnie do planu zemsty…Dopiero sobie zdałem sprawę, że muszę zdobyć tajne dane znajdujące się na komputerze mojego byłego szefa.

Włamałem się poprzez jego adres mailowy. Nawet chwila nie minęła i już miałem podgląd wszystkich plików.

Niektóre były z nich zaszyfrowane. Jednak zdałem sobie sprawę, że to może mi zbyt długo zająć, a w dwa dni na pewno się nie wyrobię…

Miałem takie szczęście, że akurat on był wtedy w pracy. Siedziałem i spoglądałem przez zhakowany monitoring w jego biurze.

Zauważyłem, że wpisuje on hasło, lecz nie widziałem co to jest za hasło.

Postanowiłem obejść system.

Przecież on ma kamerkę widoczną w swoim laptopie firmowym.

Wystarczy, że z hakuję mu laptop.

On da go do od hakowania.

A ja swój laptop, który dostałem on niego podmienię go jak on będzie chciał odbierać…

Dzień szósty

Mój plan wydawał się z początku dziwny…ale i tak musiałem dać laptop do serwisu…

Spotkałem mojego byłego szefa i zauważyłem, że ma on taki sam model laptopa jak ja…

To dało mi większe możliwości.

Stałem w kolejce, gdy nagle syn sąsiadki, który mnie ostatnio odwiedził to zrobił zamieszanie.

Szczerze mówiąc dzięki temu zamieszaniu dowiedziałem się hasła na laptop…

Szczerze nigdy w życiu nie widziałem, aby szef był wyprowadzany przez ochronę za rzekomą napaść na funkcjonariusza…

Ale dzięki temu zdobyłem laptop.

Przez resztę dnia próbowałem dostać się do tajnych danych…

Dzień siódmy

Dzisiaj ostatni dzień… Już jestem wyczerpany do tego stopnia, że nie mam już sił…

Kolejny mail na mojej skrzynce.

Otworzyłem i przeczytałem tylko: Brawo. Kurtyna opadła.

Nie wiedziałem co to znaczy…

Pobiegłem do skrzynki, a tam znajdował się bilet do teatru…

To wydawało się mi dziwne…

Któż ciągle mi pomaga?

Po dojściu do teatru na moim siedzeniu była kolejna kartka.

Napisane było: Hasło znajdziesz pomiędzy słowami…

Tym bardziej nie zrozumiałem…

Gdy skończyło się to całe przynudzające przedstawienie to wróciłem do domu…

Ale dom nie był zamknięty…

Drzwi były uchylone…

Ktoś tam był i szperał…

Wszedłem cicho do środka…

A przed monitorem zastałem tylko kartkę: Żegnaj kwiatuszku…

Spojrzałem na to jeszcze raz i dopiero zdałem sobie sprawę jakie hasło to może być…

Hasło to data śmierci żony byłego szefa. Miała na imię Róża…

Wpisując hasło otworzył się mi plik z tajnymi danymi.

W ten nagle usłyszałem jak ktoś klaszcze w moim domu…

Z cienia wyłoniła się zamaskowana postać w kapturze…

Usłyszałem tylko: Jesteś czysty…To koniec…wygrałeś…

Tajemnicza postać podała mi dłoń w geście gratulacji…

Zauważyłem dziwny tatuaż…

To nie był koniec to dopiero był początek…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania