Cykle
w porannym ziewaniu nie ma śladów oniryzmu
niedługo przestaniesz pasować do Zderzacza Hadronów
wtedy zrobię ci kołyskę i wykarmię własną piersią
dryfujemy w każdą stronę Morzem Martwym
tu łatwo nabawić się kontuzji nadgarstka
kręgi na wodzie schodzą się szybciej niż goi skóra
niezawodność chwili to bicie dzwonów w ciasnej izdebce
powtarzalność dnia cechuje wysoka częstotliwość drgań
proza odkłada się na grubych fałdach papirusu niczym szadź
i znów jesteśmy nad wodą dmuchamy w żagle łodzi wikingów
lecz one płyną na nas i taranują nasze łupinki
Fale unoszą ciała i już nie tylko morze jest martwe
mam świadomość że twoje słowa tworzą suche lądy
masz świadomość że moje to tylko kolejne przypływy
trwanie dla ciebie jest nadzieją dla mnie kolejnym cyklem
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania