Czarna Śmierć

Jej włosy lśniły jak kłosy zboża,

usta koloru rubinowych czereśni,

oczy przykuwały uwagę jak zorza

i słodko rozgrzewały jej pieśni

 

Jego oczy wykradały nocy czerń,

kręciły się jego mahoniowe włosy

W sercu głęboko tkwił cierń,

lecz często radośnie chodził bosy

 

Spotkali się na polanie,

gdy gwiazdy oświetlały ich twarze

I nim nastąpiło nieme pożegnanie

patrzyli na siebie, jak czule malowane witraże

 

Gdy się spotkali po raz drugi

ugięły się trawy pod ciężarem ciał

Gdy im na twarze deszczu spadły strugi

on wciąż przy niej trwać chciał

 

Drzewa umierały i rodziły się na nowo,

z daleka wieści przynieśli pazie

Lecz słowo to zawsze tylko słowo,

nikt w wieści nie wierzył o zarazie

 

Zaczerniały jej delikatne dłonie

obraz jej urody uleciał w pamięci

Z dnia na dzień siniały jej skronie,

aż odeszła w objęcia Czarnej Śmierci

Średnia ocena: 3.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Poncki 4 miesiące temu
    Witraży się nie maluje tylko układa.
  • Daro1333 4 miesiące temu
    Można malować witraże farbami do szkła, tylko trzeba je potem wypalić, jakoś tak.
  • Daro1333 4 miesiące temu
    Podoba mi się to, cztery.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania