czarny zachód słońca
czarny zachód słońca
nad moją głową
chmury
gnane powiewem śmierci
jak szalone
przed siebie
osuwam się na ziemię
gorącą i miękką
przed drzwiami tunelu
pełnego cieni
i twarzy nieznanych
krew spływa po jego ścianach
cykl
zaczął się od nowa
więc i ja
umrę
a potem narodzę się
na nowo
u Twoich stóp
jak ognisty ptak
gotowy do lotu
wzlecę ponad
uwięzionymi w łonach
przeklętymi przez Bogów
napiętnowanymi
i porażonymi strachem
przed kolejnym dniem
w bezruchu
na bezdechu
nie próbującymi nawet
spróbować
Komentarze (20)
spróbować na bezdechu wzlecieć ponad strachem
później stanąć przy Twoim boku
zacząć od nowa
nawet umrzeć jeszcze kilka razy
aż krew spłynie po ścianach
oczyści kolejne dni
znikną twarze w cieniu
w tunelach pojawi się światło
i droga
na jeszcze jedną szansę
Coś takiego mi się wyświetliło...
wzatuję na bezdechu wysoko
patrzę na nas śpiących
nieświadomych tragedii
która za chwilę się wydarzy
zakochamy się w sobie bez pamięci
i utoniemy w tym uczuciu na chwilę
lub na trochę dłużej
nigdy na zawsze
nigdy na to się nie zdecydujemy
zbyt zakochani w sobie
umrzemy samotnie kiedyś tam
rozpięci na swych krzyżach
jak plakaty na ścianach
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania