Czas

Czas ucieka nam przez palce, a my tego nawet nie zauważamy. Życie traktujemy jak coś co będzie zawsze. Myślimy, że nigdy się ono nie skończy. Ile razy mówiliśmy, że „potem” lub „zaraz” coś zrobimy? Jednak nim dostrzegamy, mija dzień, miesiąc, a nawet lata, które spędzamy w tym, tak zwanym, wyścigu szczurów…

Palce raz za razem suną po klawiaturze. W końcu, po wielu tygodniach, mogłam kontynuować pisanie swojej książki. Brak weny to, prawdopodobnie, największa zmora każdego twórcy wierszy, opowiadań oraz powieści, dlatego próbuję wykorzystać każdy pomysł, jaki przyjdzie mi do głowy.

Dalsze pisanie przerywa mi pukanie do drzwi, jednak osoba stojąca za nimi, nie zamierzała czekać na pozwolenie. W wejściu stanęła niska, czarnowłosa dziewczyna.

Przestań w końcu się wysilać i zejdź na obiad - odezwała Emilia, moja młodsza, o kilkanaście minut, siostra.

Za chwilkę - odpowiadam, odwracając się do niej plecami.

Zapisuję to co udało mi się zapisać i wyłączam laptopa. W końcu wstaję na równe nogi, rozciągając się przy tym. Mimo wszystko, siedzenie przez dłuższy czas w jednej pozycji jest uciążliwe. Staję przed Emilią, która w dalszym ciągu stoi w przejściu.

To, że masz imię po kobiecie, która przebrana za mężczyznę brała udział w powstaniu listopadowym, nie oznacza, że możesz zachowywać się jak księżniczka - mrużę oczy.

Dziewczyna wybuchnęła głównym śmiechem, cofając się na korytarz. W końcu mogę przejść.

Zazdrościsz? - prychnęła, na co wywróciłam jedynie oczami.

Już więcej się nie odzywając, poszłyśmy na obiad. Na stole już czeka nałożony obiad. Mama, jak zwykle, zaczęła jeść bez nas.

Smacznego - odzywam się, odsuwając krzesło.

Od razu po obiedzie, zabieram laptopa i wręcz wybiegam z domu, kierując się do pobliskiej biblioteki z nadzieją, że napiszę tam więcej.

 

***

 

Wzięłam głęboki wdech, zamykając niebieskie oczy. Zatkałam nos dwoma palcami jednej ręki, osuwając się na ściance wanny. Moja twarz utknęła pod taflą wody. Rude włosy przykleiły się do szyi.

 

Ponownie wciągnęłam, się w pisanie mojego dzieła. Nie zauważyłam nawet, kiedy oczy zaczęły zamykać mi się zamykać ze zmęczenia. Ułożyłam swoją głowę na książce, którą zaczęłam czytać w poszukiwaniu informacji.

Tylko pięć minutek…

To były moje ostatnie słowa, nim zasnęłam. Kiedy ponownie otworzyłam oczy nie byłam w bibliotece.

Stałam przed wielkim budynkiem, do którego co rusz wchodzili bądź wychodzili ludzie. Nikt zdawał się nie zwracać na mnie uwagi. Wyglądało na to, że ktoś mógłby konać u ich stóp, a oni nic z tym by nie zrobili… Przez dłuższy czas wpatruje się w jeden punkt. Dopiero powiew wiatru wybudza mnie z tego transu. Potrząsam głową na boki kilka razy, aby chociaż jeszcze trochę otrząsnąć się. Czy to sen? Czy sen może być tak bardzo realny i jakby… Namacalny? Ruszyłam z miejsca, rozglądając się dookoła. Najbardziej chyba zdziwiło mnie to, że miałam wrażenie, iż jestem starsza niźli w rzeczywistości.

Uważaj trochę, dziewucho - usłyszałam w tym samym czasie, kiedy ktoś przechodząc, szturchnął mnie.

Och… Przepraszam.

Jednak kiedy to powiedziałam mężczyzna, który na mnie wpadł, już nie było - zniknął w rzeszy ludzi. Nie zastanowiwszy się dłużej nad tym, zaczęłam rozglądać się. Równie dobrze mogłabym zapytać kogoś o to, gdzie jesteśmy, lecz strach przed tym, iż zostanę wyśmiana - nawet jeśli jest to tylko i wyłącznie sen - mnie przerażała. W dodatku przeczytałam zbyt wiele książek o tym, jak główna postać przenosi się do innego świata albo czasów i przez to, iż zwraca na siebie uwagę od samego, gonią ją podejrzane i niebezpieczne osoby. Mimo wszystko - wolałabym tego uniknąć.

Naprzeciw wielkiego budynku znajduje się - prawdopodobnie niewiele mniejszy - przystanek, na który akurat w tej chwili podjechał nowoczesny autobus. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał on tego z „mojego świata” - one były stare, z niewygodnymi siedzeniami. Wyglądały jakby zaraz miały się rozpaść. Ten zaś sprawiał wrażenie nowego, niczym zabranego od razu z fabryki.

Myślę, że Marek powinien…

Niedługo będę…

I co…

Zewsząd docierały do mnie słowa ludzi. Przez moment starałam się podsłuchać , mając nadzieję, że dzięki temu dowiem się co to za miejsce. Kobieta o czarnych, krótkich włosach zaczęła mi się przyglądać, po czym ruszyła w moją stronę.

Cześć, Wandziu - odezwała się. - Cieszę się, że wróciłaś. - Objęła mnie swoimi rękami i przytuliła.

Wróciłaś? Czyli to oznacza, że gdzieś wyjeżdżałam?

Tak, ja też się cieszę.

Z całych sił starałam się nie dać poznać po sobie, że coś jest nie tak. Całe to miejsce, jak i owa kobieta, wydawały mi się znajome, ale… Dlaczego? Czy ja tu wcześniej byłam? Słyszałam o tym, że człowiek zaraz po zbudzeniu zapomina o czym śnił, lecz raczej zapadłaby mi w pamięć tak dziwna mrzonka.

Powinnyśmy już iść. Chciałabyś teraz pozwiedzać czy później? Kwidzyn zmienił się od twoje ostatniej wizyty - zaśmiała się.

Możemy teraz - zdecydowałam, próbując lekko się uśmiechnąć.

Powoli zaczynało mi już świtać. Kobieta, która do mnie podeszła nie jest obca - to prawdopodobnie moja siostra. A wielki budynek to miejsce, gdzie znajdował się kiedyś dworzec kolejowy. Fabuła książki, którą czytałam przed drzemką, opierała się na tym, że główna bohaterka nagle przenosi się w czasie o kilka lat. Musi odszukać starą książkę w bibliotece, znajdującej się w jej rodzinnym mieście. Jeśli moje myślenie jest na dobrej drodze to wszystko się powinno zgadzać. Co prawda nie przeczytałam jeszcze całej powieści, więc nie wiem jak potoczyła się akcja, lecz jak do tej pory wszystko się pokrywa. Jedyne co się różni to to, że jestem w Kwidzynie - mieście, w którym ja się urodziłam i wychowałam - nie w Mafarki, czyli rodzinnej miejscowości głównej postacie powieści „Powrócić”. Czyli moim zdaniem, by powrócić jest znalezienie owej książki.

 

***

Jak co dzień, weszłam do biblioteki. Od kilku dni przychodzę tylko w jednym celu - poszukiwania tej nieszczęsnej książki wciąż trwają. Chcę już wrócić do domu. Z każdą kolejną chwilą coraz bardziej tęsknię za swoją rodziną. Tą prawdziwą, a nie z tego świata. Nie czuję tutaj dobrze. Co rusz moją głowę zalewają pytanie, na które nie otrzymuje odpowiedzi. Czy ktoś zauważył moje zniknięcie? Czy ktoś się o mnie martwi? Co z Emilką? Czy już nigdy nie będziemy sobie dokuczać z powodu tego, że ona nosi imię po Emilii Plater, a ja po Wandzie, która nie chciała Niemca? A rodzice? Jak czują się z tym? Próbują mnie odnaleźć, a może zapomnieli o mnie?

Szturchnięcie wybudziło mnie z tego transu. Przede mną stało dziecko - chłopiec o jasnej skórze, błękitnych oczach i blond włosach. W dłoniach trzymał niewielką już zniszczoną książkę.

Proszę. Chyba to pani szukała - odezwał się, podając mi rzecz.

W tym samym momencie oraz zaczął się rozmywać. Słyszałam ciche, jakby z oddali, głosy. Już po chwili do moich oczu dotarło jasne światło.

Obudziłaś się. - Emilka wręcz rzuciła się na moją szyję. - Zemdlałaš i byłaś przez tydzień nieprzytomna. Poczekaj, zawołam rodziców - mówiąc to, wybiegła z sali.

Nawet nie zauważyłam, gdy po moich policzkach spłynęły łzy szczęścia. W końcu wróciłam do domu.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Vespera dwa lata temu
    O jakie to jest zbieżne z tematem, który od jakiegoś czasu wałkujemy z panią błękitnypłomień - tam jedna z głównych postaci też ma misję do wypełnienia w świecie innym niż własny, i też obawia się, że może nie być w stanie wrócić do domu. I nie ma żadnego chłopca, który powie jej, co ma robić...
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Jak nie ma chłopca? Dwóch chłopców jest, a jeden bardziej niż drugi. Poza tym, jak nie wróci, to może sobie z nim ułożyć życie i to jak na bogato... No ja bym nie wracała, na jej miejscu.
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Wiedziałam, że się tu zjawisz i coś takiego napiszesz. Pomyślmy, ostatnim razem, jak ten twój "chłopiec" coś jej powiedział, to wzięła i się zabiła, co nie pomogło, bo wróciła w wersji z amnezją. Aż się boję, co ci twoi "chłopcy" jeszcze wymyślą.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera No łażę za Tobą i Cię śledzą. Multipla będzie zazdrosna :)
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Ależ proszę, śledź mnie do woli, smacznego życzę.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Uważaj, bo wiem gdzie mieszkają Twoje koty... A jak trzeba będzie to Basila użyję :) - a nie, Ty to Basila tak jakby lubisz...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień "tak jakby"
  • JujaSn dwa lata temu
    Opowiadanie te napisałam rok, może dwa, temu. Wszelkie podobieństwo nie zostało zamierzone.
  • Vespera dwa lata temu
    JujaSn Ale to oznacza, że podobne rzeczy nam chodzą po głowie.
  • Domenico Perché dwa lata temu
    Ciekawe.

    Ale że tak bezproblemowo jej poszło... coś podejrzane.

    Czy w drugiej części spotka w tym świecie tego chłopca z biblioteki?

    A może to jej syn, o którym jeszcze nie wie, choć już rozwija się pod jej sercem?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania