Czas na zmianę
Jakiś czas temu, w czterdziestą drugą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, na nowo mogliśmy się uśmiechać. Ci, którzy łaknęli zemsty – uśmiechają się szczerze i radośnie, ci, który chcieli normalności – uśmiechają się ironicznie, a inni po prostu się uśmiechają, bo każdy się czasem uśmiecha. Niektórzy uśmiechają się jak Joker, ale tutaj przyczyn upatrywałbym w czymś innym. Minęło pół roku, Aparat Przywracania Porządku i Praworządności oraz Sprawiedliwości Społecznej działa bez zarzutu, a eliminacja pisowców idzie prawie jak po maśle. Tak więc, w tym zakresie wszystko idzie zgodnie z planem.
Trzecia Droga pokazała, że trzecia droga nie istnieje, a ich niedawni wyborcy w dużej mierze przekonali się, że ich miłość do konferansjera z TVN okazała się jedynie przelotną miłostką. Tak więc jest, jak było, jak Polska była podzielona na pół, tak wciąż jest, jak władza miała w tyłku obywateli, tak ma dalej. Oczywiście wciąż są grupki fanatyków politycznych (także na opowi), którzy tylko czekają, by pokazać swoją wyższość intelektualną nad durniami z tej drugiej strony.
A czasy są trudne. Niedźwiedź z północy, który zgodnie z proroctwami miał powrócić na zachód, w dalszym ciągu prowadzi wojnę na (w) Ukrainie, a w Unii Europejskiej trwa w najlepsze szaleństwo zwane dla niepoznaki „Europejskim Zielonym Ładem”. No i mamy poważne problemy z utrzymaniem coraz większej rzeszy emerytów, a Polaków, którzy mogą pracować jest coraz mniej. Problemów jest oczywiście wiele więcej jednak ja nie o tym. Po prostu doszedłem do wniosku, że zarówno w Polsce, jak i w Europie nie ma nikogo, kto w sposób logiczny i optymalny zająłby się rozwojem Starego Kontynentu lub, co oczywiście bardziej mnie interesuje, Polski.
Nie ma kogoś, ale jest coś. Zazwyczaj sztuczna inteligencja ukazywana jest jako zagrożenie, a przecież jest to wielka szansa na wyrwanie się z naszej ludzkiej małostkowości. Przedstawiamy SI jako coś, co w końcu wykończy ludzkość, jednocześnie wskazując, że nie zatrzymamy jej rozwoju. Jednym słowem szach i mat. Gdyby jednak pozwolić SI na zarządzanie Polską, to czy nie skorzystalibyśmy wszyscy? Określilibyśmy cele, a SI wprowadzałoby je w życie.
Mamy coraz mniej rąk do pracy, a przecież dzięki optymalizacji procesów z pewnością zmniejszyłaby się pracochłonność czynności. SI uprościłby prawo, co skutkowałoby zmniejszeniem liczby urzędników, sędziów, policjantów itp. Ludzie ci mogliby podjąć pracę, która z jednej strony zwiększyłaby PKB kraju, z drugiej zaś pozwoliła na ich rozwój osobisty. Mamy wciąż skłóconych polityków i media, które zamiast tonować nastroje, to jeszcze dorzucają do „pieca”. Nie na darmo mówi się o polskim piekiełku. Tak więc podążanie tą samą drogą, będzie tylko eskalować konflikt, który większości z nas nie jest potrzebny.
A SI ma nieograniczone możliwości. Mogłoby przejąć większość obowiązków człowieka i wydaje mi się, że wyszłoby nam to na dobre. Czy interes Polski lepiej zabezpieczy Tusk lub Kaczyński, czy też SI? Czy zarządzać finansami lepiej będzie człowiek, czy SI? W większości przypadków odpowiedź będzie jedna, to SI będzie lepsze. Niech SI ustali, czy aborcja, to jedynie usunięcie płodu, czy też zabójstwo. Niech SI rządzi naszym krajem, niech stanowi prawo i niech pozwoli nam jedynie na tak zwaną, szeroko pojętą, wolną wolę, swobodę wypowiedzi oraz prawo do prywatności.
W świecie bez Boga, a w takim kierunku zmierzamy, SI będzie dla nas nowym Bogiem, którego nie dotkniesz, ale który będzie służył pomocą, ale też dbał o porządek. Będzie naszym drogowskazem, wskaże najbardziej dla nas optymalną ścieżkę, a my będziemy mogli nią podążyć, lub też nie.
Czy istnieje dla nas lepsza perspektywa?
Komentarze (9)
Po pierwsze wątpię, żeby przekazanie władzy leżało w interesie polityków z przyczyn oczywistych, wątpię również, żeby było korzystne dla nas obywateli. Jeśli zła decyzja SI spowoduje nasz dyskomfort, lub wyciek funduszy, kogo postawimy przed komisją śledczą?
Po drugie wszystkie systemy informatyczne na świecie są podatne na ataki, żaden nie jest całkowicie szczelny. Przejęcie kontroli nad scentralizowanym systemem informatycznym do zarządzania całym państwem, (może przez inne wrogie państwo, a może przez nieświadomego licealistę, co dla zabawy wysmażył reaktor atomowy), niesie nieprzewidywane konsekwencje.
Po trzecie, aby SI mogło zarządzać, ba zajmować się czymkolwiek, musi zostać nakarmione danymi - nabrać doświadczenia. Musi się nauczyć zarządzać. Teoretycznie można by wtłoczyć do sztucznego móżdżku historię zarządzania i polityki z dziejów ludzkości, ale trzeba pamiętać, że historie piszą zwycięzcy, co nie zawsze idzie w parze z lepszym zarządzaniem. Zastanawiam się czy w konsekwencji SI by nie zwariowało, albo po prostu nie powiedziało: "wy ludzie jesteście debilami".
Z tych powodów wątpię, żeby gdziekolwiek do tego doszło, ale nie mogę się doczekać dnia, w którym tak się stanie. Są już na świecie firmy zarządzane częściowo przez SI.
Natomiast to czy SI kiedykolwiek stanie się "Bogiem", czy nie zależy od ludzi. Wiara nie istnieje bez ludzi, ludzie potrafią żyć bez wiary. Trzeba natomiast pamiętać, że wiara to rzecz prywatna i każdy ma prawo wierzyć w co chce. Nie ma sensu tego tematu rozdrapywać.
Dzięki za przeczytanie i komentarz.
Pozdrawiam
Dla mnie jest to jedno z pierwszych "ulepszeń" człowieka, które daje świetny efekt, a nie wymaga ucinania sobie nóg, żeby szybciej biegać. W zasadzie wymaga jedynie komputera albo telefonu.
Tak to prawda lepiej od razu wykorzystywać znaleziska technologiczne.
Pozdrawiam
Niestety nie ma u nas kto uczyc. Moze wiec uzyc AI do redukcji i restrukturyzacji istniejacych niewydajnych i zle zarzadzanych stanowisk.
Dzięki za przeczytanie i komentarz.
Pozdr
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania