czasami świat się kończy

codziennie widzę mężczyznę który kosi trawę

a przy nim drepcze matka

potem on czyta książkę, ona robi herbatę

czy wieczorem zmienia mu pościel, układa poduszki

czy on wypełnia jej wolę, poprawia stary materac

codziennie pielęgnują kwiaty

nie słyszę rozmów

i tak dzień za dniem wydeptują ścieżki

 

za szybami tarasu widzę sąsiada

jego trawę kosi robot, bezgłos roznosi się

nie ma mgły ale coś osiada i nic nie mówi

on na mnie patrzy, uciekam na mój trawnik

rosnący dziko wbrew panującym regułom

 

i tak każdy dzień zaczyna się i kończy

a potem przyjdzie powódź

i wszystko co gładkie i równe spłynie

wartko

 

jednym pchnięciem rzeki

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania