Nietknięta czasem
Ile już czasu minęło?
Czy trzeba liczyć czas? Nie lepiej dni smakować po łyczku
gdy rok bierze nogi za pas?
Nie widać czasu na twoich włosach, ni w skroniach, cienia zegara
nie słychać w głosie, nie widać w gestach,
by czas coś zmienić się starał.
Gdy ulicami nieraz przemykał z wiatrem pod rękę, jak z bratem,
jak się udało ukryć twój zegar przed nimi
i całym światem?
On, refleksyjnie, i dniem i nocą,
siedząc na ławce tuż obok gdy przechodziłaś kobiecym krokiem,
w głębi zachwycił się tobą…
szczerością w twarzy, spojrzeniem łagodnym
i Bogiem na każdym kroku w nieudawanej pokorze serca,
otuchą niesioną w mroku
Docenił słowa wciąż rozdawane,
patrzył dyskretnie przy oknie jak co dzień Parasol Dobra rozkładasz,
jak nikt przy tobie nie moknie
Szelestem wiatru na twym policzku wyznaje miłość
Czasami, nie mając śmiałości by palcem choć dotknąć, odchodzi
w kierunku nieznanym
Więc mów, jeśli chcesz, o zmarszczkach, o wieku, tęsknotach dawno minionych..
Szarmancko dziś Gentleman Czas spogląda
..onieśmielony
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania