Czasołamaczka - Prolog - Dziedziczka
Ciepła woda opływała jej włosy i skórę głowy. Gdy strumień przestał spływać, zręczne i smukłe dłonie wtarły w kosmyki błyszczącą złociście farbę. Następnie dłonie rozczapierzyły długie palce nad jej głową i rozległ się cichy głos, wypowiadający chrapliwym tonem dziwne słowa, których nie sposób powtórzyć. Jej głowę owioną ciepły wiatr. Włosy w jednej chwili wyschły całkowicie. Wstała i podeszła do niedbale zawieszonego na ścianie lustra. Ciemnobrązowe kosmyki przecinały złociste pasemka. Żółte oczy obramowane ciemnym cieniem rzucały swojemu odbiciu groźne spojrzenie. Krawędź górnych powiek została pociągnięta czarnym tuszem, aby podkreślić lekko skośny kształt tychże oczu. Opalona cera uwydatniała ich wyjątkowo nasycony kolor. Smukłe ciało opinały szaty barwy księżycowego błękitu rozcięte po bokach, a przeguby dłoni zdobiły złote bransolety. Była gotowa.
***
Opuściłam chatę z dumnie podniesionym czołem. Boso szłam po gołej ziemi przez wyrwę w tłumie przyglądających mi się moich pobratymców. Kierowałam się ku wielkiemu ogniu płonącemu na stosie drewna zebranym wcześniej specjalnie na tę okazję. Były to szczapy z kasztanowca. Naszego świętego drzewa. Teraz płonęły wznosząc swe ogniste języki ku licznym gwiazdom, pokrywającym nocny nieboskłon.
Stanęłam przed nim. Wtedy podeszła do mnie Babka. Sięgała mi ledwie ramienia. I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno ja sama byłam przy niej maleńkim krasnalem. Teraz to ja górowałam nad nią, choć w rzeczywistości ona była ode mnie o wiele wyższa. Jednak nie ciałem, a duchem.
Patrzyłam jak siwa już od wielu lat Babka wiesza na mojej szyi amulet wykonany z jastrzębich piór i kobaltowych koralików. Następnie jedno z dzieci podało jej małą glinianą miskę wypełnioną tą samą złocistą farbą, którą wcześniej nałożono mi na włosy. Babka patrząc mi w oczy narysowała mi na twarzy znaki pociągając po niej palcem umoczonym w tej farbie. Po dwie poziome kreski na policzkach i jedna pionowa na środku czoła. Uśmiechnęła się do mnie szeroko marszcząc przy tym i tak już naznaczoną przez upływający czas twarz. Przyjęła od kogoś stojącego z boku laskę i odwróciła się ku zebranym.
-Oto Keira Jastrzębia, córa mojej córy, dusza z jej duszy- słysząc te słowa złożyłam przed Babką pokłon dotykając czołem ziemi- Nadszedł ten dzień, kiedy to porzuci dziecięce miano i stanie się kobietą Naszego klanu, Klanu Jastrzębi!
Głos Babki był silny mimo tylu przeżytych lat.
-Dzisiaj także zostawiamy za sobą przeszłość i odrodzimy nasze dusze...- zamknęłam oczy w oczekiwaniu na kolejne słowa- Oto bowiem jest Dziedziczka z krwi Naszego rodu. Nadejdzie dzień, gdy będzie sprawować pieczę nad swoim ludem.
Poczułam jak włosy schylającej się ku mnie Babki spływają w dół by okryć moją twarz srebrzystą kurtyną, a jej usta składają na mej głowie delikatny pocałunek.
-Powstań Keiro, córko Khyrisy, następna Czasołamaczko.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania