Cząstka nocy

Proezja

 

Urodziłem się w noc letnią w noc magiczną, którą jeszcze do niedawna przeklinałem niemal każdego dnia. Pozostała we mnie cząstka tej nocy, magia na dnie duszy, o której nie mówię nikomu, by nie uznano mnie za szaleńca. Moja biedna matka wciąż mi powtarzała, że gdyby nie ten odłamek w mojej duszy, już dawno by mnie zadźgali, gdzieś w ciemnej uliczce tego cholernego miasta.

Wychodzę na ulicę prosto w deszcz, jakby nic innego nie było ważniejsze w tej właśnie chwili. Wyrosłem w tym mieście, tu stałem się chłopcem z charakterem, łobuzem jak za mną wołali. Dwadzieścia szwów nadal zdobi moją głowę. Tyle razy zabierali mnie policyjnym samochodem, że już tego nie zliczę, lecz nie, nie zostałem złodziejem, mordercą ani gwałcicielem, mimo przepowiedni tych staruszek, samozwańczych wyroczni widzących moją przyszłość w czarnych barwach. Tyle razy tu oberwałem, w tym cholernym mieście, aż w końcu zrozumiałem, że ta droga prowadzi donikąd.

Idę ulicami tak dobrze mi znanymi. Mam dość tego miasta, ciągłych pogrzebów byłych kumpli, nad których trumną nikt nie płacze. Świat jest okrutny i chyba tylko niewielu wciąż wierzy, że w każdym złym człowieku jest iskierka dobrego.

Liczę kroki, by nie myśleć o tobie moja pani tysiąca smutków, lecz wciąż się mylę, więc zaczynam od nowa. Potem wrzucam do metalowej skrzynki pocztówkę, na której napisałem tym swoim brzydkim charakterem pisma – Wiesz kochanie, tak bardzo chciałbym być teraz, gdzieś daleko stąd. Zanim świat zetrze z moich snów twoją postać, muszę zrobić coś z tym swoim życiem.

Coraz trudniej jest mi żyć, coraz trudniej jest mi być, kiedy tam w środku lamentują ruiny uczuć. Teraz wszystkie dni stały się smutne i nijakie. Znam miejsce w tym mieście dokąd nikt już nie chodzi. Jest porzucone jak wszystkie moje marzenia – może dlatego tak dobrze się rozumiemy.

Kiedy zasypiam z twoim zdjęciem pod poduszką mam wrażenie, że jesteś tuż obok. Wybacz, że dopiero teraz zrozumiałem, że aby kochać, trzeba też coś dać od siebie. Jutro zamknę ten stary dom na klucz i wyruszę w podróż bez powrotu. W końcu bez ciebie to tylko stare, zmęczone mury.

Kiedyś cię odnajdę, gdziekolwiek jesteś.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • nerwinka dwa lata temu
    biedna mama, biedny podmiot, biedny tekst

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania