Czerstwieć

Milczące ulice z szarymi konturami

Bramy wypolerowane światłem latarni

Mokre kamienie płoną jak maki

Podcienie wypalają bruk bezdechem

Niczym modlitwa u rozstaju dróg

Ukochanemu sercu ciche westchnienie

Zmęczonemu kochankowi wytchnienie

Jakby ustąpić ptakom miejsce wśród chmur

Musieli rozstać się przed świtem

Zazdrosne oczy rozproszyły mrok

Żar dnia wyłaniał się powoli

Odchodził chłód nocy niemrawo

Tajemnice jak brylanty chował

Puste słowa biegły do jej serca

One nie oświetlały i nie ozłacały

Rozgrzany dotykiem rozum zasnął

Łez morze nie zasiliło uschniętego kwiatka

Zła miłość jak pustynia wyjaławiała

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 24.09.2020
    Miłość bez przyszłości, wczesne pożegnania zanim nastąpi świt ranią tak samo jak "puste słowa". Przejmujący obraz miłości nie do końca spełnionej, pełnej cierpienia.

    Pozdrowienia!
  • kigja 24.09.2020
    Poeta musi cierpieć! Musi być nieszczęśliwie zakochany!
    Inaczej nie byłby poetą i nie byłby poetą romantycznym, tylko jakimś rzemieśnikiem dukająym nadmierną ilość wyrazów.

    5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania