Czerwone maki

Kiedyś, by rzec,

Na ziemi obcej, Włoskiej.

Teraz Polskiej,

Zapuścili korzenie,

Z pamięcią, bitwy krwawej,

Od Boga przekazywanej.

 

Kule leciały,

Człowieka dopaść chciały.

Krew się w mak przemieniała.

Padali, niczym owoce z drzew kwiecistych.

 

Los ujrzał inne przeznaczenie,

Pełne chwały, bohaterstwa.

Któremu sprostał tylko,

Oddział generała Andersa.

Ni alianci,

Ni sowieccy żołnierze.

Tylko wytrwali Polacy.

Gdzie w swej kompani mieli Wojtka.

A ducha tak silnego i nieugiętego,

Iż by nie jednego strącili gnoma,

Tym bardziej w klasztorze ukrytego szkopa.

 

Szczęście opuściło malarza,

Pech nastał.

Po czym pocisk trafił,

W ich sztandar.

 

"Runęli impetem szalonym

I doszli. I udał się szturm.

I sztandar swój biało-czerwony

Zatknęli na gruzach wśród chmur."

Feliks Konarski " Czerwone Maki na Monte Cassino"

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania