MA INTERPRETACJA TYCH PLAM:
Strofa pierwsza: kiedy próbuję coś powiedzieć ludzie słyszą moje słowa, lecz zdania układają się w złe znaczenie. Ludzie nie rozumieją mnie. Słuchają a nie słyszą. Nie dostrzegają tego, co mam na myśli.
Strofa druga: (tu to rzucanie się jelitami grubymi sprawiło, że pomyślałam, że to jakieś robienie sobie ze mnie jaj xd) Ale moja interpretacja strofy drugiej: Zróbmy coś absurdalnego w tym absurdalnym zniszczeniu. ''Ludzkość'' - to takie absurdalne. Czyż ''ludzki'' nie oznacza już tego, co ''nieludzki''? Wiesz wgl co to jeszcze znaczy? Nieważne. Zatraćmy się w czymś bezsensownym.
Strofa trzecia: Czy to tylko ja odbieram wszystko odwrotnie? Pojęcia i znaczenie pozmieniały swe miejsca. Czy oszalałem? (tzn to bardziej przystępna wypowiedź podmiotu w mej interpretacji ma być).
Strofa czwarta: Czy to, co się dzieje jest czymś więcej niż jedynie projekcją mego mózgu? Osoba i osoba to dwie osoby, ale i eksplozja, ale i uniesienie, ale i ból. Nie mogę zrozumieć naszych odczuć. Dlaczego płaczę, dlaczego ty płaczesz?
Strofa piąta: I znów w mym mózgu roszada znaczeń. Nawet kiedy gubię się, trafiają na mnie. ''kajdany z makaronu przesiąknięte krwią'' (znów odczucie kpienia ze mnie i groteski xdddd). Hmm, może, że wszystkie najzwyklejsze rzeczy mój chory mózg przekuwa w kajdany? Wszystko mój chory mózg plami krwią? Wszystko jest dla mnie klatką, więzieniem jedzenie obiadu? Czerwone plamy, czerwone plamy. To coś więcej niż obrazy wyświetlające się w mojej głowie?
Strofa szósta: Jak Kemmler zgubiłem pojęcia takie jak normalność i moralność. Świat jest dla mnie klatką. Ale to klatka jest domem. Wszystko stanęło na głowie i nikt mnie nie pojął. Paradoksalnie: znalazłem się w tym, czym zawsze gardziłem , nigdy nie lubiłem papierosów a płonę żywym ogniem.
Ostatnia strofa: Znów widzę je. Czerwone plamy. Nie ma jednej rzeczywistości. Dla mnie są rzeczywistości. Gdzieś z dołu krzyczę, nikt mnie nie słyszy. Czy w tym absurdzie zatańczymy?
Nie potrafię interpretować wierszy jednozdaniowo. Odbieram ten wiersz jako rozległy, więc rozlegle go zinterpretowałam. Uważam, że jest dobry, oprócz groteskowych jelit i makaronów. Chyba, że były tu celowością. Ciekawam, czy utrafiłam z interpretacją w intencję.
Przecież nie trafiłam całościowo z tą interpretacją. Po prostu: zrobiłam ją pod siebie. Tak zrozumiałam, przez pryzmat siebie xd. Ale Pospolitej chodziło o coś innego, czyli porażka.
Spróbuję podjąć się interpretacji ;D Tak więc mam wrażenie, że wiersz jest o tym, że podmiot liryczny na co dzień jest niby osobą wesołą, duszą towarzystwa :"Zakręcony (...) Krzyczę z radości (...) słyszy mnie cały świat", jednak kiedy wraca do domu musi zmagać się ze swoim prawdziwym wnętrzem, zmartwieniami, lękami, możliwe że egzystencjalnymi, których nikt z jego roześmianego i przyziemnego otoczenia nie potrafi zrozumieć: " Poważny (...) Pełen smutku (...) Ale nikt mnie nie słyszy". Myślę, że dalszy fragment, m.in. o tym tańczeniu we krwi i rzucaniu się jelitami oraz pytanie co to znaczy być ludzkim sugeruje, że podmiot zastanawia się, może ironicznie, czy taki ma właśnie być żeby wpasować się w ramy bycia jednym z tych, których zrozumienia pragnie. Jednak mimo dalszego tańca nie potrafi tego osiągnąć, stać się jednym z nich. Dalej duszący się niezrozumieniem i niewyrażonym cierpieniem postradał zmysły... Ja tak to widzę ;) trafiłem, chociaż w małym stopniu? ;)
Prąd, którego żyłami płyną błyskawice, bezimienny morderca, którego wszyscy znają, płynący górą i dołem, zguba Willa, który zdechł na krześle elektrycznym i te cechy z początku - sprzeczne. Sprzeczne jak prąd, który jest nieobliczalny i symbolicznie nieokreślony.
Anonim04.10.2015
UPDATE
"Słyszy mnie cały świat.
Ale nikt mnie nie słyszy."
Też się zgadza, prąd da się słyszeć, szczególnie jak ktoś mieszka koło słupów elektrycznych, ale mowy prądu, w sensie dosłownym, nie sposób usłyszeć. :D
"Niebo jest ziemią, woda ogniem jest." - Jeżeli niebo jest ziemią... a woda ogniem... i znowu prąd pasuje, ale mówisz, że to nie on...? To dusza jakiegoś mordercy skazanego na krzesło, która trafiła do swojego "nieba" i może używać swoich morderczych uciech?
Zakręcony.
Poważny.
Pełen smutku. ~ Opis mordercy w jego własnych oczach.
Krzyczę z radości.
Słyszy mnie cały świat.
Ale nikt mnie nie słyszy. ~ Motyw? W sensie, krzyczy i każdy go słyszy, ale ignoruje. Dlatego zaczą myśleć o mordowaniu i tak dalej.
Zwykły człek pełen kontrastów.
Z wieloma problemami.
Z którymi walczy sam.
Bo nikt innym nie chce mu pomóc
Anonim04.10.2015
Mam nieodparte wrażenie, że wyrok i śmierć nie zrobiły na tym kimś żadnego wrażenia i będzie mordował dalej pod inną postacią/w innym świecie. Czyżby ten ktoś był rzeczywiście jakąś chorobą, którą "leczy się" elektrowstrząsem? Dawniej wiele chorób "leczono" w ten sposób, myślę że chodzi o jakiś wirus, coś? Pewnie luja :(
Najpierw mamy opis uczuć mordercy, próbującego się po czymś pozbierać, ale wszyscy mają go gdzieś. Z tego powodu powoli traci rozum, co widać poprzez jego fantazje o mordowaniu. Ponieważ dalej nikt mu nie pomaga, to wciela je w końcu w życie, ale zostaje złapany. Sędzia zdecydował się olać jego psychiczność (nie ma tego w wierszu, wiem) i skazał go na krzesełko, tak?
Slugalegionu ogólny zarys historii :).
Są jeszcze szczegóły
Anonim04.10.2015
Ostatnia teoria, Pospolita - chodzi o Ciebie? :) W takich czy innych metaforach, masz mordercze alter ego, a to krzesło elektryczne to był symbol ~ ja wiem, zaniechania takich myśli i powrotu do normalności, symboliczna "śmierć" wew, mordercy. Ale myśli i tak powróciły, dlatego jest nawiązanie do początku? :p
Tak jestem mordercą xd.
Nie krzesełko to tylko przedmiot przez który zginął.
Równie dobrze mogę tam dać szubienicę.
Zaraz dam wlaściwą (tzn. moją) interpretację
Ostateczną, a przynajmniej mam nadzieję, że ostateczną, teorię dam tutaj. Brak mi do niej jedynie szczegów z tej zwrotki, więc przeanalizuję ją nieco bardziej dokładnie.
Czerwone plamy, czerwone plamy. ~ Tu akurat nie ma nic skomplikowanego. Krew, dużo krwi.
Rzeczywistość, czy złudzenie? ~ Jak wcześniej mówiłem, bohater jest szalony. Tutaj widać, że nie jest pewnien, czy naprawdę zabija, czy też to jakaś halucynacja.
Ciało przy ciele. ~ Informacja o tym, że ofiar jest dużo.
Jeden plus jeden to dwa. ~ Bohater sprowadza śmierć do czegoś trywialnego, cyfry jeden. Jeden, to jedna ofiara, jak znajdzie się druga, to będą dwie i tak dalej.
Ciepło. ~ Ciała są ciepłe.
Ekspolzja. ~ Opis tego, jak tracą krew?
Uniesienie. ~ Ekstaza wywołana mordem.
Nie miłości. ~ No, nie ma w niej miłości i tyle.
Bólu. ~ Albo ich bólem, albo się po prostu bronią.
Wycinam materię, czuję radość. ~ Wycinam materię = ranię (Nożem?) innych, czuję radość = ekstaza, o której mówiłem.
Czerwień. ~ Znowu mowa o krwi.
Dlaczego płaczę? ~ Gdyż, uświadomił sobie, że to nie była fantazja.
Dlaczego ty płaczesz? ~ Gdyż, mówi do ważnej dla niego osoby (Chodź, niech chwycę twoją dłoń./Zatańczmy, zatańczmy na trupach.), której ta masakra się oczywiście nie spodobała.
Bladość. ~ Pobladła ze strachu / utraty krwi.
Cisza. ~ jednak utrata krwi, a "ty" umiera.
Czerwień. ~ Ponownie krew.
Ha... Ha... Ha? ~ Ponieważ "ty" był/była dla podmiotu lirycznego kimś ważnym, to to zabójstwo nie sprawiło mu radości, stąd pytajnik.
Uff... to tyle: ) Wstawiaj prawidłową, o ile już tego nie zrobiłaś.
Zwrotka pierwsza:
Bohaterem treści jest pewiem pospolity człowieczek z licznym zestawem kontrastów (zakręcony - poważny). Ma on liczne problemy, z którymi sobie nie radzi. „Krzyczy", prosi o pomoc. Ale nikt go nie słucha.
Zwrotka druga.
Początek obłędu. Krawe fantazje. Człek mysli, czy nie zatracił człowieczeństwa.
Zwrotka trzecia:
Całkowity obłed. Mężczyzna nie wie, gdzie się znajduje. Żyje, jakby w ciągłych halucynacjach. I akceptuje to - „Oszalałem".
Zwrotka czwarta:
Krew i gwałt. Mężczyzna gwałci kobietę, znęca się nad nią fizycznie i ostatecznie ją zabija. Czerwone plamy = krew.
Facet zaczyna rozumieć, że źle robi.
Ona płacze z bólu.
On płacze z bezsilności.
Jego wymyślony świat legł w gruzach.
Zwrotka piąta:
Znajduje go policja. Zakłuwa w kajdany. Ale te kajdany są niczym, w porównaniu do łańcuchów psychozy, które dręczą jego mózg. Prześladuje go widok krwii. Zagubił się. Bie, wie, czy to rzeczywistość, czy złudzenie.
Czerwone plamy. =krew
Rzeczywistości.
Dół = ziemia, nasz świat
Nikt mnie nie słyszy. = pan jest martwy
Zatańczymy? = i tak wszyscy jesteśmy psychiczni. Tacy sami
Komentarze (64)
pod licznymi pracami
Niemampojęcia: )
Co do tekstu, pojęcia
nie mam,
mówię wam.
Nie gówno.
Inspiracja.
Chociaż kopia.
Nie dorówna oryginałowi.
To bardziej zabawa.
Słowami
Strofa pierwsza: kiedy próbuję coś powiedzieć ludzie słyszą moje słowa, lecz zdania układają się w złe znaczenie. Ludzie nie rozumieją mnie. Słuchają a nie słyszą. Nie dostrzegają tego, co mam na myśli.
Strofa druga: (tu to rzucanie się jelitami grubymi sprawiło, że pomyślałam, że to jakieś robienie sobie ze mnie jaj xd) Ale moja interpretacja strofy drugiej: Zróbmy coś absurdalnego w tym absurdalnym zniszczeniu. ''Ludzkość'' - to takie absurdalne. Czyż ''ludzki'' nie oznacza już tego, co ''nieludzki''? Wiesz wgl co to jeszcze znaczy? Nieważne. Zatraćmy się w czymś bezsensownym.
Strofa trzecia: Czy to tylko ja odbieram wszystko odwrotnie? Pojęcia i znaczenie pozmieniały swe miejsca. Czy oszalałem? (tzn to bardziej przystępna wypowiedź podmiotu w mej interpretacji ma być).
Strofa czwarta: Czy to, co się dzieje jest czymś więcej niż jedynie projekcją mego mózgu? Osoba i osoba to dwie osoby, ale i eksplozja, ale i uniesienie, ale i ból. Nie mogę zrozumieć naszych odczuć. Dlaczego płaczę, dlaczego ty płaczesz?
Strofa piąta: I znów w mym mózgu roszada znaczeń. Nawet kiedy gubię się, trafiają na mnie. ''kajdany z makaronu przesiąknięte krwią'' (znów odczucie kpienia ze mnie i groteski xdddd). Hmm, może, że wszystkie najzwyklejsze rzeczy mój chory mózg przekuwa w kajdany? Wszystko mój chory mózg plami krwią? Wszystko jest dla mnie klatką, więzieniem jedzenie obiadu? Czerwone plamy, czerwone plamy. To coś więcej niż obrazy wyświetlające się w mojej głowie?
Strofa szósta: Jak Kemmler zgubiłem pojęcia takie jak normalność i moralność. Świat jest dla mnie klatką. Ale to klatka jest domem. Wszystko stanęło na głowie i nikt mnie nie pojął. Paradoksalnie: znalazłem się w tym, czym zawsze gardziłem , nigdy nie lubiłem papierosów a płonę żywym ogniem.
Ostatnia strofa: Znów widzę je. Czerwone plamy. Nie ma jednej rzeczywistości. Dla mnie są rzeczywistości. Gdzieś z dołu krzyczę, nikt mnie nie słyszy. Czy w tym absurdzie zatańczymy?
Nie potrafię interpretować wierszy jednozdaniowo. Odbieram ten wiersz jako rozległy, więc rozlegle go zinterpretowałam. Uważam, że jest dobry, oprócz groteskowych jelit i makaronów. Chyba, że były tu celowością. Ciekawam, czy utrafiłam z interpretacją w intencję.
Eh, taka mądra interpretacja. Aż mi wstyd za to, jaka jest prawdziwa...
Po części trafiłaß.
Zaraz wszystko wyjaśnię.
Pozdrawiam i pozostawiam bez oceny.
Z pomieszaniem zmysłów
Z tym, że człek miał problemy
Z tym, że nikt mu nie pomagał.
"Słyszy mnie cały świat.
Ale nikt mnie nie słyszy."
Też się zgadza, prąd da się słyszeć, szczególnie jak ktoś mieszka koło słupów elektrycznych, ale mowy prądu, w sensie dosłownym, nie sposób usłyszeć. :D
Nie, nie oto chodzi xd
Tak: ginie na krzesełku, ale to końcówka utworu.
Spełnienie to 4
Poważny.
Pełen smutku. ~ Opis mordercy w jego własnych oczach.
Krzyczę z radości.
Słyszy mnie cały świat.
Ale nikt mnie nie słyszy. ~ Motyw? W sensie, krzyczy i każdy go słyszy, ale ignoruje. Dlatego zaczą myśleć o mordowaniu i tak dalej.
Z wieloma problemami.
Z którymi walczy sam.
Bo nikt innym nie chce mu pomóc
Nie
Pudło
Najpierw mamy opis uczuć mordercy, próbującego się po czymś pozbierać, ale wszyscy mają go gdzieś. Z tego powodu powoli traci rozum, co widać poprzez jego fantazje o mordowaniu. Ponieważ dalej nikt mu nie pomaga, to wciela je w końcu w życie, ale zostaje złapany. Sędzia zdecydował się olać jego psychiczność (nie ma tego w wierszu, wiem) i skazał go na krzesełko, tak?
Są jeszcze szczegóły
Nie krzesełko to tylko przedmiot przez który zginął.
Równie dobrze mogę tam dać szubienicę.
Zaraz dam wlaściwą (tzn. moją) interpretację
4 zwrotka
Nie
Czerwone plamy, czerwone plamy. ~ Tu akurat nie ma nic skomplikowanego. Krew, dużo krwi.
Rzeczywistość, czy złudzenie? ~ Jak wcześniej mówiłem, bohater jest szalony. Tutaj widać, że nie jest pewnien, czy naprawdę zabija, czy też to jakaś halucynacja.
Ciało przy ciele. ~ Informacja o tym, że ofiar jest dużo.
Jeden plus jeden to dwa. ~ Bohater sprowadza śmierć do czegoś trywialnego, cyfry jeden. Jeden, to jedna ofiara, jak znajdzie się druga, to będą dwie i tak dalej.
Ciepło. ~ Ciała są ciepłe.
Ekspolzja. ~ Opis tego, jak tracą krew?
Uniesienie. ~ Ekstaza wywołana mordem.
Nie miłości. ~ No, nie ma w niej miłości i tyle.
Bólu. ~ Albo ich bólem, albo się po prostu bronią.
Wycinam materię, czuję radość. ~ Wycinam materię = ranię (Nożem?) innych, czuję radość = ekstaza, o której mówiłem.
Czerwień. ~ Znowu mowa o krwi.
Dlaczego płaczę? ~ Gdyż, uświadomił sobie, że to nie była fantazja.
Dlaczego ty płaczesz? ~ Gdyż, mówi do ważnej dla niego osoby (Chodź, niech chwycę twoją dłoń./Zatańczmy, zatańczmy na trupach.), której ta masakra się oczywiście nie spodobała.
Bladość. ~ Pobladła ze strachu / utraty krwi.
Cisza. ~ jednak utrata krwi, a "ty" umiera.
Czerwień. ~ Ponownie krew.
Ha... Ha... Ha? ~ Ponieważ "ty" był/była dla podmiotu lirycznego kimś ważnym, to to zabójstwo nie sprawiło mu radości, stąd pytajnik.
Uff... to tyle: ) Wstawiaj prawidłową, o ile już tego nie zrobiłaś.
Bohaterem treści jest pewiem pospolity człowieczek z licznym zestawem kontrastów (zakręcony - poważny). Ma on liczne problemy, z którymi sobie nie radzi. „Krzyczy", prosi o pomoc. Ale nikt go nie słucha.
Zwrotka druga.
Początek obłędu. Krawe fantazje. Człek mysli, czy nie zatracił człowieczeństwa.
Zwrotka trzecia:
Całkowity obłed. Mężczyzna nie wie, gdzie się znajduje. Żyje, jakby w ciągłych halucynacjach. I akceptuje to - „Oszalałem".
Zwrotka czwarta:
Krew i gwałt. Mężczyzna gwałci kobietę, znęca się nad nią fizycznie i ostatecznie ją zabija. Czerwone plamy = krew.
Facet zaczyna rozumieć, że źle robi.
Ona płacze z bólu.
On płacze z bezsilności.
Jego wymyślony świat legł w gruzach.
Zwrotka piąta:
Znajduje go policja. Zakłuwa w kajdany. Ale te kajdany są niczym, w porównaniu do łańcuchów psychozy, które dręczą jego mózg. Prześladuje go widok krwii. Zagubił się. Bie, wie, czy to rzeczywistość, czy złudzenie.
Zwrotka szósta:
Metalowa klatka, zguba Kemmlera - krzesło elektryczne.
Śmierć mordercy.
Końcówka:
Czerwone plamy. =krew
Rzeczywistości.
Dół = ziemia, nasz świat
Nikt mnie nie słyszy. = pan jest martwy
Zatańczymy? = i tak wszyscy jesteśmy psychiczni. Tacy sami
"Bohaterem treści jest pewiem POSPOLITY człowieczek" - czyli jednak było w tym trochę Cb, Pospolita. :D
I się wydało xd
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania